Monodram „Wyznania” Ośrodka Teatralnego RONDO w Słupsku stwarza unikalną szansę. Daje możliwość uczestniczenia w mszy świętej, podczas której ksiądz ją prowadzący robi coming out, obnaża nadużycia instytucji, której jest częścią, oraz mówi bez ogródek o swoim zagubieniu emocjonalnym. Wpisuje się tym samym w rodzący się kanon przedsięwzięć artystycznych przedstawiających perspektywę mało znaną – homoseksualnego księdza.
Przywodzi choćby na myśl wyróżniony nagrodą Teddy film „W imię” (2013), w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej, który opowiada historię duchownego (w tej roli Andrzej Chyra) uciekającego od prawdy o swojej seksualności w wiarę. Ostatecznie nie dochodzi jednak – jak w słupskim monodramie – do coming outu, los księdza pozostaje nieujawniony, co sugeruje, że ta historia będzie się powtarzać w nieskończoność.
Bardziej jednak prawdopodobna wydaje się inspiracja mniej głośnym, ale za to entuzjastycznie przyjętym monodramem „Wściekły pies” w reżyserii Dariusza Jezierskiego, wystawionym w 2010 roku w katowickim Teatrze Kortez przez gliwicką grupę teatralną Teatr Nowej Sztuki. Ta adaptacja reportażu Wojciecha Tochmana pod tym samym tytułem stawia widzów w roli spowiedników księdza, który doświadcza kryzysu tożsamości spowodowanego własną odmiennością seksualną.
Analogii do „Wściekłego psa” w słupskim monodramie według scenariusza Miedziewskiego można znaleźć sporo na poziomie narracji. Oba spektakle mają prowokować i budować napięcie poprzez swobodne przejścia pomiędzy sferą sacrum i profanum. O ile tytuł gliwickiego spektaklu nie pozostawia wątpliwości co do zamierzonej treści i tonu wygłaszanego monologu, o tyle słupskie „Wyznania” wywołują skojarzenia z dwoma słynnymi dziełami filozoficznymi zawierającymi refleksje o słabościach ludzkich i ciemnej stronie natury człowieka: wyznań św. Augustyna i Jana Jakuba Rousseau.
Prócz podobieństw na poziomie narracji oba przedstawienia łączy też ascetyczna scenografia. Miedziewski umieścił swojego księdza w skromnie urządzonej kancelarii parafialnej – właściwie składającej się tylko ze stołu i krzesła. Korytko postawił aktora w jeszcze bardziej wyeksponowanej pozycji, pozbawiając go możliwości ukrycia się lub podparcia jakimkolwiek rekwizytem. Jest tylko aktor, wlepiona w niego widownia, pusta scena, smuga światła i wyczerpujący emocjonalnie tekst.
W słupskich „Wyznaniach” 32-letni ksiądz rozpoczyna swój dramatyczny monolog półnagi, z ręcznikiem owiniętym wokół bioder, jakby dopiero co wyszedł z sauny. Ta scena otwierająca – mimo swojej cielesności i przyziemności, bo sauna to też miejsce seksualnych schadzek – ma też budzić skojarzenia religijne i symbolizować odrodzenie tożsamości, gotowość na wejrzenie w siebie. Robi się ciemniej, młody duchowny nakłada czarne spodnie i sweter, a my stajemy się świadkami jego próby kazania, które nigdy nie zostanie wygłoszone. Jak piszą na stronie Słupskiego Ośrodka Kultury twórcy monodramu (pisownia oryginalna), „nasz teatr wtrąca się w problem egzystencjalnego konfliktu między przestrzenią ducha i ucieleśnieniem natury ludzkiej a „OPRESJĄ TRADYCJI”. Owa opowieść „a Bóg lubi opowieści” jest zwierciadłem, w którym każdy może rozpoznać los bliźniego ….albo „rzucić kamieniem”.
Premiera monodramu w wykonaniu Grzegorza Piekarskiego odbyła się 24 października 2020 roku w Ośrodku Teatralnym RONDO w Słupsku przy udziale widowni. Spektakl transmitowano też na żywo online 27 marca 2021 roku, by uczcić Międzynarodowy Dzień Teatru. Organizatorzy zapowiadają kolejne wystawienia monodramu po zniesieniu obostrzeń związanych z pandemią.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?