Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówili na mnie "klucha"

Redakcja
Tatiana Okupnik
Tatiana Okupnik
Rozmowa z Tatanią Okupnik, piosenkarką.

- Wróciła pani do show biznesu solową płytą. Bez "żaby" w głosie. Bez kiczowatych strojów. Ale i tak niektórzy mówią, że w zawodowym życiu już nic lepszego panią nie spotka niż Blue Cafè...

- Dostałam Złotą Płytę za solowy album. W środę zagram przed zespołem The Rolling Stones. To jak mam oceniać te plotki?

- Dlaczego pani odeszła z Blue Cafè?

- Były między mną, a Pawłem (Paweł Rurak - Sokal, lider Blue Cafè - red.) starcia, ale kreatywne. Potem poczułam, że jest stagnacja i już nic z tego się nie urodzi. Przyszedł czas na zmiany. Jak pokazał, dobre i dla mnie, i dla Blue Cafè . Mnie do życia napędza strach. Dlatego podjęłam się konferansjerki na festiwalu w Opolu. Nie będę ukrywać, że miałam nogi jak z cementu. Ale na scenie wszystko z człowieka opada. Zdobyłam się nawet na wypowiedzi poza ustalonym scenariuszem. Moja mama od razu je wyłapała i zadzwoniła, że o zakazanych książkach z tzw. listy Giertycha, to dodałam od siebie. Dzwonił też do mnie oburzony Maciej Orłoś. Że go zdradziłam i koncert z Arturem Orzechem prowadzę... Oczywiście to był żart! Obu panów uwielbiam. Także za profesjonalizm.

Tatiana Okupnik

Tatiana Okupnik

Piosenkarka, magister romanistyki (praca magisterska z języka dziecięcego w "Nowych przygodach Mikołajka"). Jako wokalistka Blue Cafe wyśpiewywała utwory, które po kolei stawały się hitami: "Do nieba, do piekła", "You May Be in Love", "Love Song". W 2005 roku odeszła z zespołu. 13 kwietnia br. wydała w wytwórni Kayax solowy album "On My Own".

- Pani też zachowuje się jak profesjonalistka, dla której liczy się tylko muzyka. Dlaczego nie pokazuje pani w kolorowej prasie swojego domu albo narzeczonych?

- Wierzę, że dla moich fanów najważniejsza jest muzyka. A to, czy jestem w związku z Zosią, czy z Marcinem, to wyłącznie moja sprawa. Mnie nie interesuje, co robią moi sąsiedzi. Dlatego nie rozumiem, kogo i dlaczego ma obchodzić moje prywatne życie. Każdy ma własne i tego będę się trzymała. Dom i bliscy to oaza. Jedyne miejsce, w którym mogę się schować. Nie będę w gazetach pokazywać się w sesjach z psami, babcią, ciotkami. Pranie intymnego życia na zewnątrz, to nie jestem ja. Chciałabym, żeby ludzie interesowali się moją muzyką, a nie tym, czy w wolnym czasie pielęgnują grządki, czy nie.

- Ale o zwierzętach możemy porozmawiać? Wiem, że je pani uwielbia.

- Ludzie podobno dzielą się na tych, którzy lubią psy albo koty. Ja jestem i psiara, i kociara. Jedynie komarów nie lubię. Mam w domu trzy koty. Dachowce. Odratowane z wielkiej bidy. Było ich pięcioro, ze mną zostały Dziki, Czarny i Dzidzia. Nie drapią, nie gryzą. Można je tarmosić jak psy, które porywam mamie i namiętnie biegam. Zwierzęta nie wiedzą, czy jesteś gwiazdą, czy nie. Jak biegną z uszami powiewającymi na wietrze, to człowiekowi aż gęba się śmieje! Bardzo lubię energię zwierzaków, ona mnie uspokaja. Tylko dlatego jeżdżę terenowym autem, bo do innego nasze zwierzęta, by się nie zmieściły. Jak wysiadam na stacji benzynowej, to psy od razu przeskakują na przednie siedzenie. Śmiesznie to wygląda.

- Co jeszcze pani lubi?

- Kluski śląskie! Na mnie w rodzinie nawet mówili "kluska", bo rzeczywiście je uwielbiam. Do tego czosnek, oliwki i nic mi więcej do życia nie potrzeba! Uwielbiam też makaron. Moja babcia jest fantastyczną kucharką.

- Po pani figurze tego nie widać.

- Trochę jeżdżę na nartach. Od czasu do czasu siłownia. Ale ja jestem z tych, którzy patrzą na sport. Uwielbiam skoki mężczyzn do wody. Nie ukrywam, że nie znam się na piłce nożnej, ale jak gra nasza reprezentacja, to coś aż mnie ściska w dołku. Spina od środka. Czuję tę energię walki. Czuję się Polką!

- Wróćmy do figury, którą jako wokalistka Blue Café chętnie pani eksponowała. Te kreacje były czasami tyle ekscentryczne, co kiczowate. A dziś widzę elegancką kobietę w szarej bluzce i długich spodniach. Jedyny kolorowy akcent to fioletowa torebka i buty.

- Za dużo było szumu wokół tych strojów. Dobór kreacji to element całego koncertowego rytuału. Kolorowe lateksy pasowały do formuły Blue Cafè. Teraz jest inaczej, ale też nie zakrywam się pod szyję. Lubię kobiece stroje. A fiolet uwielbiam. Dla mnie jest kolorem energetycznym, magicznym. Ale potrafi być też liryczny...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza