Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My świętujemy, a tata wojuje

AGNIESZKA TARCZYKOWSKA [email protected]
Pożegnanie polskich żołnierzy przed misją w Afganistanie.
Pożegnanie polskich żołnierzy przed misją w Afganistanie. Fotorzepa
Major Mirosław Jaworski pod koniec stycznia wyleciał na misję do Afganistanu. W kraju została żona i córka.

Obie z utęsknieniem odliczają dni do końca jego służby. Pierwszy raz przeżyją oddzielnie święta.

Najgorzej było na początku. Pani Anita od nowa musiała uczyć się żyć i radzić sobie z problemami dnia codziennego tylko z córką. Od czasu, kiedy mąż wyjechał na misję, codziennie śledzi wiadomości. Od rana szuka w serwisach informacyjnych materiałów na temat pobytu żołnierzy w Kabulu. Uspokaja się dopiero wówczas, gdy serwisy nie podają żadnych tragicznych wydarzeń.

- Mąż nigdy na tak długo nie wyjeżdżał. To jego pierwsza misja - opowiada Anita Jaworska ze Szczecina. - Decydując się na życie z żołnierzem muszę być przygotowana na takie sytuacje, kiedy rozkaz przełożonego jest najważniejszy. Najtrudniej było w pierwszych dniach, zresztą sam wyjazd, który się opóźniał, też dostarczył niesamowitych emocji. Teraz każdy dzień wypełnia tęsknota, ale radzimy sobie. Czas szybko leci. Dzięki wynalazkom techniki możemy kontaktować się bardzo często, to pomaga przetrwać najtrudniejsze chwile

Czatują i dzwonią codziennie

Najważniejszym punktem dnia jest rozmowa przez telefon lub komputer. 11-letnia Paulina nie może się doczekać, kiedy po szkolnych obowiązkach zasiada z mamą przed Skypem. To jedyna możliwość, żeby zobaczyć i usłyszeć tatę na żywo.

- Pytam, jak mu minął dzień, opowiadam o tym, co w szkole i co będziemy robić, kiedy wróci. Tato niewiele mówi o swojej pracy, nie chce nas martwić, ale najważniejsze, że go słyszymy i że jest zdrowy - zdradza Paulina Jaworska.

Najtrudniej będzie w święta. Wielkanocny stół zapełniony smakołykami w tym roku nie ucieszy pana Mirka. Major najbardziej tęskni za żurem. Żona w przedświątecznej paczce wysłała mężowi tę zupę w proszku. Ma być namiastką świąt. Po powrocie z misji będzie czekał na niego garnek prawdziwego, domowego żuru.

- Jedzenie nie jest tu złe, ale tęsknię za kuchnią żony - przyznaje ze śmiechem major Jaworski w rozmowie przez Skype. - Jednak to nie brak ulubionych smakołyków najbardziej dokucza. Brakuje rodziny i bliskich. Ale cóż, jesteśmy żołnierzami, więc trzeba się trzymać i wypełniać obowiązki. Czas szybko leci, do końca misji jeszcze tylko nieco ponad trzy miesiące.

Wspierają się nawzajem

Pani Anita i jej córka spędzą te święta w gronie najbliższej rodziny.

- Dobrze, że rodzice wspierają mnie i są zawsze, kiedy dopadają nas trudniejsze chwile - mówi pani Anita.

Często spotyka się też z innymi żonami żołnierzy, którzy w styczniu wyjechali do Afganistanu. Panie zżyły się z sobą.

- W kilkanaście osób spotykamy się na wspólnych wypadach na basen, kawę, razem organizujemy spotkania towarzyskie, wspieramy się i pocieszamy. Co ważne, zawsze możemy liczyć na pomoc żołnierzy z korpusu - mówi szczecinianka.

Naprawią pralkę i zepsuty kontakt

Rodziny nie zastąpią, ale pomogą w codziennych kłopotach. Żony i matki dzwonią, kiedy zepsuje się kran, gdy trzeba naprawić pralkę czy auto. Pani Anita krótko po wyjeździe męża na misję musiała skorzystać z pomocy żołnierzy i nie zawiodła się.

- Ktoś włamał się do naszej piwnicy. Trzeba było ją zabezpieczyć, zgłosiłam to w korpusie, a żołnierze zjawili się z pomocą za parę minut. To bardzo ważne, że możemy na kogoś liczyć w sytuacjach, kiedy bez męża trudno poradzić sobie samemu - przyznaje Anita Jaworska.

Żołnierze z korpusu stworzyli specjalne centrum sytuacyjne, które działa całą dobę. Matki, żony i najbliżsi tych, którzy pełnią misję w Afganistanie, mogą spotykać się w kafejkach internetowych, na wspólnym lunchu czy pozostawić dziecko pod opieką niani.

- Panie chętnie korzystają z tej formy pomocy, nie tylko gdy chcą uzyskać najświeższe informacje o pobycie żołnierzy w Afganistanie, ale też gdy czują się samotne, mają trudniejsze dni i także w sytuacji, kiedy trzeba zostawić na jakiś czas dziecko i pozałatwiać pilne sprawy. Rodziny mają zapewnioną również pomoc psychologa - tłumaczy komandor Artur Bilski z Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód w Szczecinie. - Pomyśleliśmy też o świątecznym prezencie dla żołnierzy na misji. Do Afganistanu wysłaliśmy 152 paczki z zajączkiem.

Chusta dla córki

Kiedy tata wyjeżdżał do Kabulu, Paulina zapakowała mu do torby kilka talizmanów na szczęście. Wśród nich znalazł się słonik, różaniec, ich wspólne zdjęcia i parę innych gadżetów, które przypominają majorowi Jaworskiemu o najbliższych w kraju. Z kolei pan Mirek zamierza przywieźć kilka prezentów dla rodziny i znajomych. Paulina najbardziej marzy o oryginalnej chuście z Afganistanu.

- Ja nie myślę o żadnym podarunku, bo największym ze wszystkich będzie powrót męża - dodaje pani Anita.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza