Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na mojej ulicy: ul. Gdyńska

fot. Kamil Nagórek
Agnieszka Jędrzejek bawi się z córką w przydomowym  ogródku. Nie narzeka na brak placu zabaw.
Agnieszka Jędrzejek bawi się z córką w przydomowym ogródku. Nie narzeka na brak placu zabaw. fot. Kamil Nagórek
Chociaż ulica Gdyńska wydaje się być cichym i spokojnym miejscem, jej mieszkańcy mają sporo powodów do narzekań. Najbardziej przeszkadzają im motocykliści, którzy ścigają się wieczorami.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że mieszkańcy są zadowoleni ze swojego miejsca zamieszkania. Większość osób, z którymi udało nam się porozmawiać, twierdziła, że jeszcze kilka lat temu można było uznać ulicę Gdyńską za spokojną i cichą. Teraz jednak mieszkańcy narzekają na to, że mają przed domami małą autostradę.
- Sprowadziłam się tu kilkanaście lat temu tylko dlatego, że uznałam tę ulicę za ostoję spokoju. Najbardziej spodobało mi się to, że wszędzie jest mnóstwo zieleni, o którą dbają sami mieszkańcy. Prawie przy każdym domu jest zadbany trawnik lub ogródek - mówi pani Anna, mieszkanka ulicy.

- Przede wszystkim spodobało mi się to, że wszyscy mieszkają tu w domach jednorodzinnych lub wielorodzinnych, a w takich miejscach jest zupełnie inaczej niż w centrum. Poza tym nie można narzekać, że jest stąd daleko do śródmieścia, bo dojście na przykład na Stary Rynek zajmuje kilkanaście minut. Zrobiono jednak remont nawierzchni i od tego czasu zaczął się nasz problem z kierowcami z całego miasta.

Według mieszkańców, ich ulica stała się przez to bardzo ruchliwa. Szybko upodobali ją sobie motocykliści, którzy wieczorami urządzają tu sobie wyścigi.

- Ulica jest dość długa, więc bez problemów można się na niej rozpędzić - twierdzi Janina Graczyk, mieszkanka.
- Nie raz widziałam, jak motocykliści, a nawet młodzież jeżdżąca na skuterach, urządzali sobie wyścigi. Wygląda na to, że dopóki nie zrobi się trochę chłodniej, problem nie zniknie, bo po naszej równej nawierzchni jeździ im się bardzo dobrze.

Przez wywrotki pękają nasze domy

Od pewnego czasu ulicą Gdyńską jeżdżą kierowcy wywrotek dowożący piasek na teren budowy słupskiej obwodnicy. W tej sprawie interweniowaliśmy już w firmie Wakoz. Jej przedstawiciele obiecali nam, że zmniejszy się liczba ciężarówek przejeżdżających przez ulicę Gdyńską.

- Chcielibyśmy, żeby już zakończyła się budowa tej obwodnicy, bo z powodu hałasu nie możemy nawet otworzyć okna - skarży się Piotr Gawrach, mieszkaniec. - Już od kilku miesięcy przejeżdżają tędy ciężkie samochody, przez które trzęsą się nasze domy. Wystarczy przejść się wzdłuż ulicy, by zobaczyć, że wiele domów już popękało. Pewnie nikt nie zwróci nam pieniędzy za remonty.

Mieszkańcy domu numer 17 skarżą się dodatkowo na to, że pod ich domem postawiono przystanek autobusowy.
- Nikt nas wcześniej nawet o tym pomyśle nie poinformował - mówi pan Piotr, mieszkaniec domu nr 17. - A przystanek przy domu nie jest przyjemny. Przede wszystkim dlatego, że co kilka minut słyszę hamujący autobus, ludzi, którzy wsiadają i wysiadają. Dobrze, że nie ma tu zbyt wielu osób, bo byśmy zwariowali.

Lokatorzy ulicy Gdyńskiej chcieliby także, aby na ulicy zrobiono dodatkowe przejście dla pieszych.

- Tu jest bardzo niebezpiecznie, bo to ruchliwa ulica - twierdzi Kalina Rakowicz, mieszkanka. - Trzeba mieć naprawdę szczęście, żeby przejść na drugą stronę, bo w ciągu dnia kierowcy jeżdżą tu, jak szaleni.

Rodzinne biznesy

Większość sklepów oraz punktów usługowych znajdujących się na ulicy Gdyńskiej prowadzą mieszkańcy. W niektórych z nich pracuje większa część domowników.

- To bardzo wygodne, a zarazem charakterystyczne dla tego typu ulic - mówi pani Marlena, mieszkanka. - Sklep, w którym pracuję prowadzi moja teściowa. Poza tym w naszym sklepie robi zakupy większość sąsiadów, więc nie narzekamy na brak klientów. A dzięki temu znam dobrze tu prawie każdego, zarówno dzieci, jak dorosłych, bo zawsze każdy chwilę ze mną porozmawia.

Tysiące pijanych w izbie wytrzeźwień

Żaden z mieszkańców, z którymi udało nam się porozmawiać, nie narzekał natomiast na sąsiedztwo z izbą wytrzeźwień.

- Na początku obawialiśmy się, że będzie tu przez to niebezpiecznie, ale właściwie dzięki izbie w naszej okolicy zaczęło pojawiać się coraz więcej radiowozów - mówi jeden z mieszkańców. - Sam raczej nie spotykam tu pijanych osób.

Izba wytrzeźwień nie przeszkadza też osobom prowadzącym sklepy ogólnospożywcze, w których można kupić alkohol.

- Kiedy pacjenci izby wytrzeźwieją, przychodzą kupić kolejną butelkę alkoholu i tak w kółko - mówi Janina Graczyk, właścicielka sklepu.

Budynek izby wytrzeźwień istnieje przy ulicy Gdyńskiej od 1997 roku. Pierwszy pacjent został jednak przyjęty w lutym następnego roku.

- Koncepcje budowy izby zmieniały się wielokrotnie, dlatego jego budowa trwała aż 12 lat - mówi Ryszard Śnieżek, dyrektor izby wytrzeźwień.

- Jeden z pomysłów przewidywał nawet dwupoziomową kondygnację z ponad czterdziestoma łóżkami. Potem jednak zrezygnowano z tego pomysłu. Słupska izba ma 22 łóżka i tyle jednocześnie pacjentów może w niej przebywać. Rocznie przyjmujemy ponad pięć tysięcy pacjentów.
Historia ulicy

Ulica Gdyńska przed wojną nazywała się Drogą Płaszewkowską, gdyż prowadziła w kierunku wsi Płaszewko. Jest zabudowana domkami jednorodzinnymi częściowo z lat trzydziestych, częściowo z lat powojennych, głównie 70. i 80. Przed laty po wschodniej jej stronie znajdowała się miejska żwirownia (obecnie rejon ulicy Kasztanowej) oraz strzelnica Bractwa Strzelców i zajazd powstały w 1925 roku (obecnie izba wytrzeźwień). Naprzeciwko żwirowni było źródło zwane Okrągłym. Przy zakręcie w kierunku lasu jest staw dawniej zwany Czarnym. Tuż obok znajdował się zalesiony teren zwany Taflą oraz Wzgórzem Słonecznym. Dolinka między ulicami Pogodną i Gdyńską znana dawniej była jako Bycza Sakiewka.

Tuż przy ul. Gdyńskiej znajdowały się też małe rybne stawki obrośnięte sosnami (pomiędzy ulicami Modrzewiową i Świerkową).

Tu mieszkam

(1) Agnieszka Jendrzejek, nauczycielka

- Cała okolica bardzo mi się podoba, więc nie powinnam narzekać na cokolwiek. Chociaż na ulicy Gdyńskiej nie ma żadnego placu zabaw, nie jest źle, bo mogę z dzieckiem iść do Parku Kultury i Wypoczynku, który jest dosłownie rzut beretem. Chociaż może się wydawać, że ta ulica jest dość daleko od centrum miasta, na Stary Rynek idę z dzieckiem, aby nakarmić gołębie tylko kilkanaście minut. Jedynym minusem są tu samochody pędzące o każdej porze dnia. Wydaje mi się, że dobrym pomysłem byłoby zrobienie dodatkowego przejścia dla pieszych, dzięki któremu kierowcy musieliby zwolnić.

(2) Barbara Jarka, emerytka

- Chociaż mieszkam na ulicy Gdyńskiej niedługo, bardzo mi się tu podoba. Przede wszystkim jest miejsce pełne zieleni z ładnym widokiem na miasto. Szczególnie przyjemne jest to, że bardzo dobrze żyje mi się tu z sąsiadami. Zawsze z każdym można o wszystkim porozmawiać. Jak dla mnie, ta ulica jest dość cicha i bezpieczna. Czasem jednak można zauważyć motocyklistów ścigających się pod naszymi oknami. Przeszkadzają mi także topole, bo właśnie w tym miesiącu bardzo pylą i przez to w domu fruwa mnóstwo ich puchu. Wydaje mi się, że można by podciąć gałęzie tych drzew.

(3) Sławomir Rakowicz, mieszkaniec

- Jeszcze kilka lat temu o ulicy Gdyńskiej rzeczywiście można było powiedzieć, że jest jedną z bardziej spokojnych ulicy w mieście. Jednak od czasu budowy słupskiej obwodnicy wszystko się zmieniło. Przez cały dzień przejeżdżają tędy wywrotki. Jeżdżą tędy bardzo szybko. Poza tym inni kierowcy również nie zwalniają, kiedy przejeżdżają pod naszymi oknami. Naprawdę strach tu przejść na drugą stronę ulicy. Chociaż nie ma tu placu zabaw, nie narzekam, bo ze swoim dzieckiem mogę pójść do Parku Kultury i Wypoczynku. Nie ukrywam jednak, że w mieście mógłby wreszcie powstać akwapark.

(4) Piotr Gawrych, magazynier

- Na ulicy Gdyńskiej mieszkam od dłuższego czasu. Kiedyś była to naprawdę bardzo spokojna i cicha ulica. Od kilku tygodni wszystko się zmieniło. Przez cały dzień jeżdżą tędy dwudziestotonowe wywrotki, które dowożą piasek na budowę słupskiej obwodnicy. Przez nie nasze życie zmieniło się w koszmar. Wystarczy tylko spojrzeć na nasz dom. Wszędzie widać pęknięcia na ścianach. Niedługo przez to z każdej ze ścian zacznie odpadać elewacja. W domu wszystko się trzęsie.

(5) Halina Gawrych, pielęgniarka

- Mnie najbardziej przeszkadza to, że pod samymi oknami zrobiono nam przystanek autobusowy. Nikt nawet nie zapytał nas o zdanie. To nie jest przyjemne, kiedy pod domem stoją cały czas osoby, które czekają na autobus. Poza tym, kiedy przyjeżdża jeden z naszych miejskich, starych autobusów, słyszymy tylko pisk, kiedy się zatrzymuje i odjeżdża. To jest naprawdę bardzo uciążliwe. Kierowcy jadący ciężkimi wywrotkami powinni znaleźć sobie inną ulicę, ponieważ nasze domy z dnia na dzień coraz bardziej pękają. A nikt przecież nie odda nam pieniędzy za naprawy.

(6) Andrzej Dowgielewicz, ślusarz-mechanik

- Na ulicy Gdyńskiej mieszka mi się bardzo dobrze. Nie przeszkadzają mi przejeżdżające samochody, bo przecież gdzieś one muszą jeździć. Mieszkańcy tej ulicy, żeby dostać się gdzie indziej, także przejeżdżają swoimi autami na innych ulicach. A to też może komuś przeszkadzać. Poza tym to bardzo spokojna okolica. W pobliżu są stawy, wiec mogę sobie w wolnych chwilach łowić ryby. Właściwie w tej okolicy każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy gdzie pospacerować, a w parku można pobawić się z dzieckiem i jest gdzie wyjść z psem.
Tu pracuję

Zofia Sielicka, właścicielka hurtowni nasion

- Podobnie jak inne osoby sprzedające tutaj, także jestem mieszkanką ulicy Gdyńskiej. Sprowadziłam się tu ponad dwadzieścia lat temu i póki co nie zamierzam się stąd wyprowadzać. Bez wątpienia jest to jedno z ładniejszych miejsc w mieście. Wszędzie jest mnóstwo zieleni. Nie narzekam też na brak klientów, bo osoby mające ogrody wiedzą, jak znaleźć moją hurtownię. Poza tym prawie każdy mieszkaniec tej ulicy dba o swój przydomowy ogród, więc wielu sąsiadów kupuje nasiona właśnie u mnie. Przez tyle lat zdążyłam poznać już większość osób i muszę przyznać, że sąsiadów mam bardzo miłych.

Marlena, ekspedientka

- Jestem nie tylko osobą pracującą na ulicy Gdyńskiej, ale także tu mieszkam. Mamy tu taki rodzinny biznes. Zresztą wiele innych osób prowadzi przydomową działalność gospodarczą, bo tak jest wygodnie. A zakupy robi przecież większość sąsiadów i mieszkańców z okolicznych domów. Według mnie ta ulica jest bardzo spokojna. Poza tym wszyscy się tu znają, bo wiele osób mieszka tu od urodzenia albo od bardzo dawna. Myślę, że podobnie jak mnie, także innym osobom podoba się to miejsce, przede wszystkim dlatego, że jest tu wszędzie mnóstwo zieleni.

Janina Graczyk, właścicielka sklepu

- Ulica Gdyńska kilka lat temu była cicha. Teraz jednak znacznie zmieniła się na gorsze pod tym względem. Od
dłuższego czasu wieczorami można tu zobaczyć ścigających się motocyklistów. Ten proceder trwa od dawna. Nie wspominając już o ciężkich samochodach wiozących piasek na obwodnicę. To mi najbardziej przeszkadza. Mam tutaj naprawdę miłych sąsiadów. Ogólnie całą okolicę można uznać za bezpieczną, ale podobnie jak w innych częściach Słupska, tu także zdarzają się przypadki kradzieży. Już kilka razy zdarzyło mi się, żeby w biały dzień złodziej wyniósł coś bez żadnych skrupułów. Nie przeszkadza mi też to, że niedaleko znajduje się izba wytrzeźwień. Kiedy tylko wychodzą stamtąd jej bywalcy, od razu przychodzą do mnie kupić coś do picia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza