Pierwsze zgłoszenie o zuchwałej kradzieży policja otrzymała 18 stycznia.
W godzinach wieczornych, do idącej ulicą Jana Pawła II kobiety podbiegł młody chłopak i wyrwał jej z rąk torebkę. Z dokumentami i portfelem przepadły klucze. Policja oszacowała straty na kilkaset złotych i zaczęła działać.
- Ale szukaliśmy igły w stogu siana - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Początkowo sądziliśmy, że to jednostkowe zdarzenie, ale trzy dni później znów doszło do kradzieży na tzw. wyrwę - dodaje.
Tym razem na ulicy Jaracza w Słupsku. Tu sprawca zadziałał tak samo. Podbiegł, wyrwał bezbronnej i zaskoczonej emerytce torebkę i szybko uciekł. Jego łupem, znów padł telefon komórkowy, trochę pieniędzy i legitymacja emerycka.
Po tym zdarzeniu w obrębie ulic Jaracza, Słowackiego, Jana Pawła II i placu Zwycięstwa pojawiło się więcej patroli policji.
- Również tych nieumundurowanych, głównie z pierwszego komisariatu policji, ale mężczyzna znów zaatakował. 22 stycznia około godz. 21 napadł i wyrwał torebkę kobiecie na ulicy Jaracza - informuje Robert Czerwiński.
Policja nie dysponowała jednoznacznym rysopisem sprawcy. Do kradzieży dochodziło późnym popołudniem lub wczesnym wieczorem. O tej porze jest już ciemno. Napadnięte panie nie potrafiły dokładnie opisać sprawcy. Określały go jedynie, jako młodego i energicznego człowieka.
Po tym napadzie, policjantów skierowano w rejon ulicy Jaracza.
Wydaje się, że spłoszyli stamtąd sprawcę, bo ten dzień później zaatakował po raz czwarty, ale tym razem na ulicy Kilińskiego, czyli w innym rejonie miasta.
- Z pomocą poszkodowanej przyszedł przechodzień. Zapamiętał twarz. Mieliśmy jakiś punkt zaczepienia. Był świadek i zatrzymanie sprawcy były tylko kwestią czasu - relacjonuje Czerwiński. - Wszystko wskazywało, że mieszka gdzieś w pobliżu, bo zaraz po napadach znikał. Sprawdziliśmy, i w środę udało się go nam zatrzymać.
Jak się okazało, na kobiety napadał Adrian K, dwudziestodwuletni mieszkaniec dolnośląskiego, poszukiwany zresztą przez wrocławską prokuraturę. Do Słupska przyjechał odwiedzić rodzinę. Przyznał się już do stawianych mu zarzutów.
Wczoraj policja wystąpiła z wnioskiem do sądu o areszt dla zatrzymanego. Sąd zadecydował, że Adrian K. kolejne trzy miesiące spędzi w słupskim areszcie śledczym. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Na pytanie, dlaczego policja nie ostrzegła słupszczan o groźnych napadach na kobiety, usłyszeliśmy, że w tej sprawie funkcjonariusze mieli konkretne punkty zaczepienia.
- Nie chcieliśmy spłoszyć sprawcy. Staraliśmy się działać we własnym zakresie - mówi Czerwiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?