Pan Mikołaj kilka dni temu jechał autobusem miejskim. W centrum rozpoczęła się kontrola biletów. - Okazało się, że jedna młoda dziewczyna nie miała legitymacji lub skasowanego biletu - mówi nasz czytelnik. - Prawdopodobnie była to uczennica, która jechała do szkoły mieszczącej się gdzieś w centrum. Pewnie nie chciała spóźnić się na lekcję. Ona oraz dwoje kontrolerów wyszli z autobusu. Mężczyzna już na przystanku wyjął bloczek mandatowy i zaczął wypisywać karę.
Tymczasem, zdaniem pana Mikołaja, poza autobusem nie jest się już pasażerem.- Mandat wręczony na przystanku powinien być nieważny. Przecież tam nie jest się już pasażerem - mówi mężczyzna. - Co innego, gdyby się okazało, że gapowicz jest osobą bezdomną, pijaną czy nie posiada dokumentów. Taki człowiek powinien jak najszybciej opuścić autobus. W tym wypadku nic takiego nie miało miejsca.
Zobacz także: Autobus przyjechał przed czasem. MZK Słupsk ukarany finansowo
Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku, zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. - Możliwe jest kontynuowanie kontroli biletów poza autobusem, jeśli kontrolerzy tak umówią się z pasażerem - mówi Marcin Grzybiński. - Wykroczenie zostało przecież stwierdzone i było bezsporne. Kontrolerzy mogą pójść pasażerom na rękę, jeśli chcą oni wysiąść na konkretnym przystanku i tam dokończyć wypisywanie mandatu.
Dodaje, że zdarza się, iż osoby przyłapane na jeździe na gapę nie chcą pokazać dokumentów. - W sytuacjach konfliktowych kontrolerzy najczęściej jadą z takim pasażerem na przystanek końcowy danej linii i wzywają tam policję lub straż miejską, których funkcjonariusze mogą wylegitymować taką osobę - mówi zastępca dyrektora ZIM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?