Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było licytacji dorobku życia Saletrów

Cezary Sołowij
Bogdan Saletra odetchnął z ulgą po nieudanej licytacji swojego domu.
Bogdan Saletra odetchnął z ulgą po nieudanej licytacji swojego domu. Fot. Radosław Koleśnik
Koszalinianin Bogdan Saletra twierdzi, że syndycy i sędziowie chcą go pozbawić domu, na który ciężko zapracował. Ale do wczorajszej licytacji jego majątku nie doszło dzięki dociekliwości i drobiazgowości sędzi.

Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Koszalinie na godzinę 9 zaplanowano "egzekucję z nieruchomości przeciwko dłużnikom - Bogdanowi i Barbarze Saletrom" - jak napisano na sądowym druku. Przypomnijmy, że pod urzędniczą nazwą kryje się dorobek życia - dom państwa Saletrów, którego licytacja jest konsekwencją wykupienia długu, jaki Bogdan Saletra miał wobec Koszalińskiego Zakładu Napraw Samochodów. Pani Barbara odpowiada za długi męża, bo w chwili ich powstania małżonkowie mieli wspólnotę majątkową. Dług opiewał na 90 tysięcy złotych. Tymczasem syndyk sprzedał go za 90 złotych! Obecny wierzyciel postanowił ściągnąć swoją należność wystawiając majątek dłużników - dom oszacowany na około 160 tysięcy złotych - na licytację. Jednak ta wczoraj się nie odbyła: już na początku sędzia Małgorzata Plesiewicz poinformowała, że nie zostali prawidłowo zawiadomieni wszyscy uczestnicy. - A prawo udziału w licytacji przysługuje także dzieciom państwa Saletrów, które od trzech lat są właścicielami domu - podkreśliła. Rodzice w 2002 r. podarowali dom dzieciom, ale gdy sprawa długu trafiła do komornika, był on jeszcze własnością Bogdana i Barbary Saletrów.
Sędzia wyjaśniła, że rodzice mogą reprezentować w sądzie jedynie małoletniego syna. Dorosła córka musi wystawić im pełnomocnictwo, którego brakowało w sądowych dokumentach.
Zupełnie nieoczekiwanie sędzia zapytała Bogdana Saletrę, czy wie, iż nie jest już dłużnikiem. - Wierzyciel wycofał wniosek egzekucyjny wobec pana. W świetle prawa tylko pańska żona jest dłużnikiem - podkreśliła sędzia. Barbara Saletra złożyła na czynności komornika skargę. Sędzia stwierdziła jednak, że skarga nie została jeszcze zbadana.
Na sali nie było nikogo, kto chciałby kupić dom Saletrów. Zabrakło też wierzyciela, który kupił dług, jego interesy reprezentował komornik. Bogdan Saletra odetchnął z ulgą po wyjściu z sali sądowej:
- Mam trochę czasu na poukładanie spraw. Do kolejnej licytacji - powiedział "Głosowi Pomorza".
Jak już pisaliśmy (w artykule "Majątek za grosze", 12-13 lutego br.), dłużnik twierdzi, że padł ofiarą syndyka i nadzorującego tę upadłość sędziego komisarza. Nie godząc się z tą sytuacją próbuje dociec sprawiedliwości. Powołał do życia stowarzyszenie poszkodowanych przez koszaliński sąd gospodarczy. Po naszej publikacji zadzwoniło do niego kilkadziesiąt osób. - Odezwali się ludzie ze słowami otuchy i wsparcia, ale także ci, którzy są ofiarami niesprawiedliwości urzędów i instytucji. Będziemy walczyć - zapewnił Saletra.

Gdzie się zgłosić?

Stowarzyszenie poszkodowanych przed koszaliński sąd gospodarczy znalazło tymczasową siedzibę przy ul. Dworcowej 3. Członkowie stowarzyszenia dyżurują codziennie w godz. od 14 do 18 pod numerem telefonu 346 10 46. Każdy, kto uważa, że padł ofiarą urzędniczej niesprawiedliwości, może dzwonić pod ten numer.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza