Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie trzeba symbolicznego parytetu

Zbigniew Marecki zbigniew.mareckigp24.pl
W Słupsku niektóre kobiety  są dyskryminowane  finansowo. Prezydent tego nie dostrzega.
W Słupsku niektóre kobiety są dyskryminowane finansowo. Prezydent tego nie dostrzega. Marcin Kamiński
Rozmowa „Głosu“ z Tadeuszem Bobrowskim z PiS, wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Słupsku

Był pan przeciwny wprowadzeniu parytetu płciowego do uchwały o zasadach nadawania nazw ulicom w Słupsku. Dlaczego?

Odbierałem ten projekt jako kolejną próbę medialnego zaistnienia przez prezydenta Roberta Biedronia. Sądzę, że wg niego tydzień bez newsa o nim w mediach centralnych to tydzień stracony. To się przekłada na pracę w mieście, bo to, co jest najważniejsze, bywa zaniedbywane.

Z drugiej jednak strony ta medialna popularność prezydenta trochę Słupskowi służy, bo choćby z tego powodu pomogła nam premier Kopacz?

Nie. Premier Kopacz wpisała się w popularność prezydenta, bo trwa kampania wyborcza. Dała to, co dała, choć nie do końca tak, jak obiecywała, bo musimy dołożyć wkład własny. W rezultacie remontujemy mieszkania, które w niektórych przypadkach powinny być wyburzone. Generalnie zagrożenie z tymi pieniędzmi jest takie, że one miały być przeznaczone na zapłatę w przegranym procesie z Termochemem. Na razie ta sprawa jest zawieszona, ale jeśli dojdzie do konieczności zapłaty 24 milionów złotych z odsetkami, to będzie duży problem.

Wróćmy jednak do sprawy parytetu płciowego. Czy sam ten termin pana drażni?

Nie. To trzeba nazywać nawet dosadniej, bo w rzeczywistości chodzi o dyskryminację kobiet. Zajmuje się tym wiele organizacji. Rozumiem, że trzeba z tym walczyć, ale nieporozumieniem jest wprowadzanie parytetu do uchwały o nazwach ulic.

Dlaczego?

Już od wielu lat pracuję w różnych gremiach decyzyjnych w mieście i nigdy nie zetknąłem się z sytuacją, aby kobiety były dyskryminowane podczas nadawania różnych nazw. Przeciwnie, gdy pojawiały się takie propozycje, to były uznawane. Myślę, że tak będzie nadal. Dlatego uważam, że w zakresie symbolicznym kobiety nie są dyskryminowane.

Ale kobiet-patronek, jak policzył prezydent, jest mało?

Tak. To jest naturalne, bo kobiety raczej zajmują się rodziną i wychowaniem dzieci.

Tak było, ale teraz coraz więcej kobiet wykazuje się dużą aktywnością w wielu dziedzinach życia społecznego. Nawet w Słupsku ważne stanowiska zajmuje coraz więcej kobiet. To chyba widać?

Nawet żartowaliśmy z prezydentem Biedroniem, że teraz w Słupsku to mężczyźni są dyskryminowani, jeśli się spojrzy na instytucje podległe prezydentowi.

Dlaczego tak się dzieje?

Bo kobiety są bardziej predysponowane do pracy urzędniczej. Gdybym był prezydentem, też bym je wybierał.

Czy w mieście dostrzega pan jakieś miejsca, gdzie kobiety są dyskryminowane?

Widzę dyskryminację w wynagrodzeniu w niektórych grupach pracowniczych. Dzieje się tak w placówkach oświatowych, które zatrudniają tzw. kadrę pomocniczą, czyli kucharki i obsługę szkół lub przedszkoli. Te osoby, choć często mają długi staż pracy, zawsze mają najniższe wynagrodzenie krajowe.

Pisaliśmy o tym w „Głosie“. Pan też pytał o to w ratuszu. Czy można liczyć na zmianę?

Na razie usłyszałem, że nie ma na to pieniędzy, bo potrzeba 4 milionów zł. Uważam, że to głębszy problem.

Rozmawiał
Zbigniew Marecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza