Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wiedzieli, kto ma pomóc konającej sarnie

Katarzyna Sowińska [email protected]
Zwierzę zdechło, prawdopodobnie koziołek uderzył głową w ogrodzenie i uszkodził kręgosłup.
Zwierzę zdechło, prawdopodobnie koziołek uderzył głową w ogrodzenie i uszkodził kręgosłup. sxc.hu
Kilka godzin na pomoc czekał ranny koziołek sarny. Zwierzę znaleziono przy ul. ks. Brzóski. Interweniowała straż miejska.

Przez kilka godzin na redakcyjny telefon dzwonili ludzie, którzy widzieli leżącego bezradnie i cierpiącego zwierzaka. Przez kilka godzin również trwało ustalanie, kto i gdzie zajmie się stworzeniem. Zgodziło się słupskie schronisko przy ul. Portowej. Finał historii jest taki, że zwierzę zdechło. Jednak nie w słupskim schronisku, tylko w ośrodku rehabilitacyjnym dla ptaków w Warcinie.

- Zostałem poproszony o zajęcie się koziołkiem przez znajomego weterynarza ze Słupska - mówi pracownik ośrodka. - Nie udało się go uratować, prawdopodobnie koziołek uderzył głową w ogrodzenie i uszkodził kręgosłup. Wiem z własnego doświadczenia, że sarny to niezwykle delikatne istoty i najczęściej po uderzeniu w jakąkolwiek przeszkodę zdychają. Nie możemy przyjmować u siebie innych zwierząt niż ptaki szponiaste i sowy, żal mi się zrobiło koziołka i zaopiekowałem się nim, prawdę mówiąc zrobiłem to nielegalnie. Zwierzęta dzikie absolutnie nie powinny przebywać w schroniskach dla psów. Jest to dla nich sytuacja stresowa na tyle, że często zwierzę umiera po prostu ze strachu na serce. Nie ma jednak w okolicach takiego miejsca, w którym pomocy dzikim zwierzakom udzielaliby ludzie, którzy się na tym znają.

Jak się okazuje, to nie pierwsza tego typu sytuacja w Słupsku, gdy nie wiadomo, co zrobić z rannym dzikim zwierzęciem.

- Mnóstwo razy wzywana byłam na interwencje do dzikich zwierząt - mówi Renata Cieślik, komendant główny Straży Ochrony Zwierząt.

- Na terenie miasta nie ma konkretnej instytucji, która odpowiedzialna byłaby za takie przypadki. Za każdym razem odbywa się podobna przepychanka.

Poprosiliśmy o wyjaśnienie sytuacji Dawida Zielkowskiego, rzecznika prasowego prezydenta.

- Obowiązek zapewniania całodobowej opieki weterynaryjnej zwierzętom poszkodowanym w zdarzeniach drogowych, jak również zwierzętom wymagającym opieki weterynaryjnej, które ucierpiały na skutek innych zdarzeń, w imieniu miasta Słupska od 1 lipca 2012 r. realizuje organizacja pozarządowa OTOZ Animals z siedzibą w Gdyni - wyjaśnia pisemnie Zielkowski. - Dotychczas w przypadku potrzeby odłowienia zwierzęcia wolnożyjącego, które znalazło się na terenie miasta prezydent miasta Słupska współpracował z Posterunkiem Państwowej Straży Łowieckiej w Słupsku. Kompetentna kadra straży łowieckiej dysponująca sprzętem stwarzała możliwość podejmowania sprawnych i skutecznych akcji w tym zakresie. Z uwagi na fakt, iż Posterunek Państwowej Straży Łowieckiej w Słupsku w bieżącym roku decyzją wojewody pomorskiego został zlikwidowany, zaistniała konieczność opracowania procedur, które umożliwią sprawne przeprowadzanie akcji z udziałem zwierząt wolnożyjących. Do czasu ich wypracowania interwencje, w których uczestniczą zwierzęta, przeprowadzane będą przez pracowników OTOZ Animals we współpracy ze Strażą Miejską w Słupsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza