Koronawirus nie zmniejszył zaangażowania zwykłych ludzi. Stało się wręcz odwrotnie, ofiarność i chęć wsparcia stały się normą już w połowie marca, kiedy to medyków zaczęli karmić słupscy restauratorzy, a przez media społecznościowe przetoczyła się fala chętny do niesienia pomocy. Wolontariuszy skoordynował Hufiec ZHP Ziemi Słupskie w ramach akcji “Widzialna Ręka Słupsk”.
- Zajęliśmy się tym, jak już było sporo osób zaangażowanych - przyznaje Piotr Merecki, zastępca komendanta słupskiego hufca. - W tej chwili mamy ponad 50 wolontariuszy w Słupsku i regionie zadeklarowanych w specjalnej aplikacji IHELPYOU.
Przez ostatnie trzy tygodnie odnotowano około 60 interwencji, ale liczba załatwionych spraw jest nawet pięciokrotnie większa. Wolontariusz przypisany jest bowiem do osoby, z którą kontaktuje się później bezpośrednio; robi zakupy, wykupuje recepty czy wyprowadza psa. Ochotnicy działają też w słupskim szpitalu. Rano są przewodnikami pacjentów,a po południu dostarczają przesyłki od rodzin, które nie mogą wejść do środka ze względu na zakaz odwiedzin.
- Każda para rąk jest potrzebna - mówi Danuta Wawrowska, która w ramach “Widzialnej Ręki” stoi za gigantyczną akcją szycia maseczek. - Szyją matki, babcie i wnuczki. W sumie około 30 osób, ale jeśli ktoś chce nas w tym wspomóc, to czekamy. (Facebook, Widzialna Ręka Słupsk dot. red). Do tej pory przekazaliśmy ponad 11 tysięcy maseczek i trzy tysiące wykonanych przez nas przyłbic, które trafiły do szpitala, przychodni, hospicjum czy na SOR. Dziś przekazujemy przyłbice i maski do wszystkich DPS-ów w naszym regionie.
Również kibice Słupskiego Gryfa nie pozostali pozostali obojętni wobec osób potrzebujących. Dzięki ich ofiarności do 20 osób starszych, niepełnosprawnych i rodzin trafiły świąteczne paczki z żywnością. O ich zaangażowaniu pisze słupski MOPR. Ośrodek docenia też restaurację The William Wallace i Bidfood Farutex oraz Wolontariuszy z Fundacji Indygo, którzy przygotowali ponad setkę posiłków świątecznych i w Wielką Sobotę dostarczyli je do 120 mieszkańców Słupska. Podziękowania płyną też w kierunku Łososia, za przekazanie nieodpłatnie tysiąca sztuk puszek rybnych.
Ze względu na zagrożenie koronawirusem, tegoroczne tradycyjne śniadanie Caritasu, które gromadziło w Słupsku setki osób, zamieniono na mobilne. Nie odbyłoby się bez pomocy wolontariuszy ubranych w maseczki ochronne i rękawiczki.
Pomagają też firmy i instytucje. W budżetach dużych graczy zalały się pieniądze na zakup potrzebnego sprzętu.
Mowi, czyli największy gigant z branży przetwórstwa łososia dla szpitali w regionie i pogotowia ratunkowego w Słupsku i Sławnie kupił 20 łóżek do intensywnej terapii, trzy kardiomonitory, dwa ozonatory do karetek i osprzęt do laboratorium analitycznego.
Z kolei bytowski Druteks zainicjował akcję "Jesteśmy razem. Pomagamy", skupiające podmioty prywatne, które w sposób materialny i niematerialny pomagają w walce z pandemią. Wartość zadeklarowanej pomocy przez partnerów tej akcji to ponad 23 miliony złotych. Partie maseczek zakupionych przez Drutex trafiły m.in. do szpitali w Bytowie, Miastku, Kościerzynie, Słupsku, Koszalinie i Gdańsku.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?