Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróżnicy ze Słupska dotarli do Moskwy. Teraz jadą do Czelabińska

red
Dzień dobry, jesteśmy już za Moskwą. Zatrzymaliśmy się na chwilę w jednym z McDonald w Kazaniu, żeby złapać Internet :) Do Władywostoku mamy jeszcze około 8 500 km i jak na razie Polonez daje radę. Za dwa dni przewidywany jest postój w Czelabińsku, gdzie po chwili odsapnięcia będziemy ruszać w dalszą podróż - piszą do redakcji Głosu Pomorza podróżnicy, którzy wyruszyli ze Słupska do Władywostoku. W dzień startu została zdiagnozowana usterka układu hamulcowego. Nasze obowiązki dla mediów i naprawa przesunęły nasz wyjazd na wtorek rano. Udaliśmy się w stronę Augustowa, gdzie nieopodal w Atenach zatrzymaliśmy się na camping. Kolejnego dnia w Suwałkach, dzięki pomocy mechanika, udało się jeszcze wymienić filtr w instalacji gazowej. Uzupełniliśmy resztę listy asortymentu i udaliśmy się w stronę Kowna. Zwiedziliśmy tam starówkę i zjedliśmy obiad. Następnie pojechaliśmy w stronę granicy z Łotwą, gdzie kilkadziesiąt kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na camping w Aglonie. Przeżyliśmy napad hordy komarów, a pamiątka Kasi było kilkadziesiąt ugryzień. Kolejnego dnia stawiliśmy się na granicy z Rosją. Niestety kolejka na granicy o której nasze pokolenie nie ma pojęcia zniweczyło nasze plany odwiedzenia Katynia. 7 godzin na przejściu i jedziemy w stronę Moskwy. Po około 100 km zatrzymaliśmy się na parkingu przy stacji, aby przespać się w aucie. Rano skierowaliśmy się do Moskwy. Miasto swą wielkością odebrało nam mowę. Nie tylko nam bo Polonez przestał pracować na benzynie przez co musieliśmy zepchnąć to z 3 pasmowej jezdni na pobocze. Na szczęście odpalił na gazie i pozwolił dojechać do hotelu. Tam po odświeżeniu udaliśmy się na spacer z naszą rosyjską koleżanka Olga i myślą nie dająca Sławkowi spokoju co jest z polonezem. Po odwiedzinach na placu czerwonym wróciliśmy do hotelu. Rano po śniadaniu Sławek udał się do naprawy auta. O dziwo polonez zaczął pracować jak należy. Pozwoliło nam to spokojnie zwiedzać drugi dzień Moskwę. Po 27 km spacerku odwiedziliśmy dużo ważnych miejsc w tym mieście. Kolejnego dnia zrobiliśmy szybko zdjęcie pod słynną cerkwią razem z polonezem. Nie tylko wzbudziliśmy zainteresowanie policji ale także przechodniów. Szybka ucieczka i skierowaliśmy się dalej na wschód do Nudnego Nowogrodu. Tutaj zagapiliśmy się z noclegiem i musieliśmy spać w aucie na stacji. Teraz jesteśmy w Kazaniu i za chwilę jedziemy dalej.
Dzień dobry, jesteśmy już za Moskwą. Zatrzymaliśmy się na chwilę w jednym z McDonald w Kazaniu, żeby złapać Internet :) Do Władywostoku mamy jeszcze około 8 500 km i jak na razie Polonez daje radę. Za dwa dni przewidywany jest postój w Czelabińsku, gdzie po chwili odsapnięcia będziemy ruszać w dalszą podróż - piszą do redakcji Głosu Pomorza podróżnicy, którzy wyruszyli ze Słupska do Władywostoku. W dzień startu została zdiagnozowana usterka układu hamulcowego. Nasze obowiązki dla mediów i naprawa przesunęły nasz wyjazd na wtorek rano. Udaliśmy się w stronę Augustowa, gdzie nieopodal w Atenach zatrzymaliśmy się na camping. Kolejnego dnia w Suwałkach, dzięki pomocy mechanika, udało się jeszcze wymienić filtr w instalacji gazowej. Uzupełniliśmy resztę listy asortymentu i udaliśmy się w stronę Kowna. Zwiedziliśmy tam starówkę i zjedliśmy obiad. Następnie pojechaliśmy w stronę granicy z Łotwą, gdzie kilkadziesiąt kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na camping w Aglonie. Przeżyliśmy napad hordy komarów, a pamiątka Kasi było kilkadziesiąt ugryzień. Kolejnego dnia stawiliśmy się na granicy z Rosją. Niestety kolejka na granicy o której nasze pokolenie nie ma pojęcia zniweczyło nasze plany odwiedzenia Katynia. 7 godzin na przejściu i jedziemy w stronę Moskwy. Po około 100 km zatrzymaliśmy się na parkingu przy stacji, aby przespać się w aucie. Rano skierowaliśmy się do Moskwy. Miasto swą wielkością odebrało nam mowę. Nie tylko nam bo Polonez przestał pracować na benzynie przez co musieliśmy zepchnąć to z 3 pasmowej jezdni na pobocze. Na szczęście odpalił na gazie i pozwolił dojechać do hotelu. Tam po odświeżeniu udaliśmy się na spacer z naszą rosyjską koleżanka Olga i myślą nie dająca Sławkowi spokoju co jest z polonezem. Po odwiedzinach na placu czerwonym wróciliśmy do hotelu. Rano po śniadaniu Sławek udał się do naprawy auta. O dziwo polonez zaczął pracować jak należy. Pozwoliło nam to spokojnie zwiedzać drugi dzień Moskwę. Po 27 km spacerku odwiedziliśmy dużo ważnych miejsc w tym mieście. Kolejnego dnia zrobiliśmy szybko zdjęcie pod słynną cerkwią razem z polonezem. Nie tylko wzbudziliśmy zainteresowanie policji ale także przechodniów. Szybka ucieczka i skierowaliśmy się dalej na wschód do Nudnego Nowogrodu. Tutaj zagapiliśmy się z noclegiem i musieliśmy spać w aucie na stacji. Teraz jesteśmy w Kazaniu i za chwilę jedziemy dalej. Polonezem na Kaukaz
Dzień dobry, jesteśmy już za Moskwą. Zatrzymaliśmy się na chwilę w jednym z McDonald w Kazaniu, żeby złapać Internet :) Do Władywostoku mamy jeszcze około 8 500 km i jak na razie Polonez daje radę. Za dwa dni przewidywany jest postój w Czelabińsku, gdzie po chwili odsapnięcia będziemy ruszać w dalszą podróż - piszą do redakcji Głosu Pomorza podróżnicy, którzy wyruszyli ze Słupska na Kaukaz.

Dzień dobry, jesteśmy już za Moskwą. Zatrzymaliśmy się na chwilę w jednym z McDonald w Kazaniu, żeby złapać Internet :) Do Władywostoku mamy jeszcze około 8 500 km i jak na razie Polonez daje radę. Za dwa dni przewidywany jest postój w Czelabińsku, gdzie po chwili odsapnięcia będziemy ruszać w dalszą podróż - piszą do redakcji Głosu Pomorza podróżnicy, którzy wyruszyli ze Słupska na Kaukaz.

W dzień startu została zdiagnozowana usterka układu hamulcowego. Nasze obowiązki dla mediów i naprawa przesunęły nasz wyjazd na wtorek rano. Udaliśmy się w stronę Augustowa, gdzie nieopodal w Atenach zatrzymaliśmy się na camping. Kolejnego dnia w Suwałkach, dzięki pomocy mechanika, udało się jeszcze wymienić filtr w instalacji gazowej. Uzupełniliśmy resztę listy asortymentu i udaliśmy się w stronę Kowna. Zwiedziliśmy tam starówkę i zjedliśmy obiad.

Następnie pojechaliśmy w stronę granicy z Łotwą, gdzie kilkadziesiąt kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na camping w Aglonie. Przeżyliśmy napad hordy komarów, a pamiątka Kasi było kilkadziesiąt ugryzień. Kolejnego dnia stawiliśmy się na granicy z Rosją.

Niestety kolejka na granicy o której nasze pokolenie nie ma pojęcia zniweczyło nasze plany odwiedzenia Katynia. 7 godzin na przejściu i jedziemy w stronę Moskwy. Po około 100 km zatrzymaliśmy się na parkingu przy stacji, aby przespać się w aucie. Rano skierowaliśmy się do Moskwy. Miasto swą wielkością odebrało nam mowę. Nie tylko nam bo Polonez przestał pracować na benzynie przez co musieliśmy zepchnąć to z 3 pasmowej jezdni na pobocze. Na szczęście odpalił na gazie i pozwolił dojechać do hotelu.

Tam po odświeżeniu udaliśmy się na spacer z naszą rosyjską koleżanka Olga i myślą nie dająca Sławkowi spokoju co jest z polonezem. Po odwiedzinach na placu czerwonym wróciliśmy do hotelu. Rano po śniadaniu Sławek udał się do naprawy auta. O dziwo polonez zaczął pracować jak należy. Pozwoliło nam to spokojnie zwiedzać drugi dzień Moskwę.

Po 27 km spacerku odwiedziliśmy dużo ważnych miejsc w tym mieście. Kolejnego dnia zrobiliśmy szybko zdjęcie pod słynną cerkwią razem z polonezem. Nie tylko wzbudziliśmy zainteresowanie policji ale także przechodniów. Szybka ucieczka i skierowaliśmy się dalej na wschód do Nudnego Nowogrodu. Tutaj zagapiliśmy się z noclegiem i musieliśmy spać w aucie na stacji. Teraz jesteśmy w Kazaniu i za chwilę jedziemy dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza