Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podrzucają worki ze śmieciami, zamiast wrzucić je do pojemników

Daniel Klusek
Śmieci podrzucone pod kontenery przy ul. Jodłowej zostały rozrzucone po jezdni przez okoliczne psy.
Śmieci podrzucone pod kontenery przy ul. Jodłowej zostały rozrzucone po jezdni przez okoliczne psy. Pan Jan, czytelnik "Głosu Pomorza”
Pan Jan, czytelnik z ulicy Jodłowej, twierdzi, że część mieszkańców okolicy podrzuca śmieci pod kontenery do selektywnej zbiórki odpadów.

- Potem walają się one po ulicy - mówi mężczyzna.

Przy ulicy Jodłowej na słupskim osiedlu Akademickim stoi pięć kontenerów do selektywnej zbiórki odpadów. Można do nich wrzucać makulaturę, różnego rodzaju szkło oraz plastiki. Nie ma jednak kontenera do odpadów komunalnych, bowiem jest to dzielnica domków jednorodzinnych i każdy właściciel ma obowiązek posiadania na swojej posesji własnego pojemnika na tego typu śmieci.

Tymczasem przy pojemnikach bardzo często można zobaczyć reklamówki ze śmieciami komunalnymi.

- Podrzucają je nawet właściciele okolicznych domków - mówi pan Jan, mieszkaniec ul. Jodłowej. - W ostatni weekend mężczyzna podjechał samochodem i wyrzucił reklamówkę pod kontener. Potem przybiegł pies i wszystko porozwalał po chodniku jezdni. Bardzo źle to wyglądało.

Nasz czytelnik twierdzi, że takie sytuacje zdarzają się nagminnie.

- Niedawno widziałem też, jak z samochodu wyszła kobieta i podrzuciła siatkę ze śmieciami. Gdy zwróciłem jej uwagę, powiedziała tylko, że robi, co chce. Po tym wsiadła do samochodu i odjechała - opowiada pan Jan.

Nasz czytelnik za pośrednictwem "Głosu Pomorza" chce zaapelować do mieszkańców okolicy, aby lepiej dbali o czystość i środowisko.

- Jeśli już podrzucają śmieci, to niech je chociaż posegregują i wrzucą do odpowiednich pojemników. Przecież po to one tam są. Odpadki walają się po okolicy, a pojemniki na makulaturę i szkło są do połowy puste - twierdzi słupszczanin.

Dodaje jednak, że największy problem jest z kontenerami na opakowania plastikowe. Zdarza się bowiem, że oba są przepełnione. Zapewnia jednak, że pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej opróż­- niają je regularnie.

Mateusz Bilski, rzecznik prasowy słupskiego PGK, twierdzi, że problem podrzucania śmieci jest mu znany.

- Zdarza się, że niektórzy właściciele domków jednorodzinnych mają tylko najmniejsze pojemniki na śmieci, bo za ich opróżnianie trzeba płacić najmniej. Tymczasem odpadków produkują więcej, niż taki pojemnik jest w stanie po- mieścić. Nadwyżki po prostu podrzucają pod ogólnodostępne śmietniki - mówi Mateusz Bilski.

Zapewnia, że pracownicy PGK na bieżąco monitorują ilość śmieci, jaką wyrzucają mieszkańcy poszczególnych ulic.

- Jeśli okazuje się, że gdzieś trzeba zwiększyć częstotliwość opróżniania pojemników, tak właśnie robimy - mówi rzecznik PGK.

- Przypatrzymy się również sytuacji na ulicy Jodłowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza