Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjancie na patrolu, pamiętaj: cały czas jesteś inwigilowany

Marcin Barnowski
Radiowóz stał pod barem, jakby policjanci poszli na obiad. Okazało się jednak, że w tym czasie ratowali mężczyznę po dwóch zawałach.
Radiowóz stał pod barem, jakby policjanci poszli na obiad. Okazało się jednak, że w tym czasie ratowali mężczyznę po dwóch zawałach. Internauta
Dwaj funkcjonariusze parkują w miejscu niedozwolonym, w którym wcześniej wlepiali mandaty i idą sobie na obiad! - zgłosił nam słupszczanin. Ale mieli oni interwencję.

Pan Łukasz 29 lutego dostrzegł policyjny radiowóz, który zaparkował pod samym wejściem do Baru Maja przy ul. Mieszka I. Dokładnie w tym samym miejscu jego znajomy od innych policjantów dostał mandat za złe parkowanie. Mężczyzna zadzwonił więc do nas.

- Dlaczego inni nie mogą parkować w tym miejscu, a oni mogą? Widziałem dokładnie: wyszli we dwóch z tego baru, a potem weszli jeszcze do sklepu. Nie ukrywam, że mnie to zirytowało - mówił. Na dowód przysłał nam kilka zdjęć, wykonanych z telefonu komórkowego. Faktycznie widać na nim policyjnego fiata ducato, który stoi pod barem. Wersję, że było to parkowanie "prywatne", pośrednio potwierdza uwidoczniony na zdjęciu fakt, iż w pojeździe nie palą się sygnały świetlne, sygnalizujące, iż w tym momencie funkcjonariusze działają na służbie pojazdem uprzywilejowanym.

Robert Czerwiński, którego poprosiliśmy o wyjaśnienia, ustalił jednak, że w czasie, kiedy słupszczanin sfotografował radiowóz, jego załoga realizowała poważną interwencję. Została tu skierowana przez dyżurnego, który odebrał wezwanie od mężczyzny potrzebującego pomocy.

- To był człowiek po dwóch zawałach, który został zaatakowany przez sąsiada. Był w fatalnym stanie. Policjanci udzielili mu pomocy i wezwali karetkę. Do czasu przyjazdu tej karetki udzielili mu schronienia w radiowozie. Fakt: nie włączyli sygnału, ale de facto nie musieli, bo pojazd nie stwarzał żadnego niebezpieczeństwa dla ruchu - wyjaśnił rzecznik.

Wyjazd pod Bar Maja po południu 29 lutego potwierdziła nam także dyrekcja słupskiego pogotowia. Słupszczanin, który dosłał nam zdjęcia i któremu przedstawiliśmy te ustalenia, nadal twierdził, że funkcjonariusze byli w barze i w sklepie.

- Zdajemy sobie doskonale sprawę, że jesteśmy stale pod obserwacją społeczną. I bardzo dobrze. Ale nie zawsze osoby postronne wyciągają prawidłowe wnioski. Przypuszczam, że tak samo było w tym przypadku - mówi rzecznik komendanta miejskiego policji.

Obserwacje osób postronnych czasami jednak potwierdzają się i ujawniają nieprawidłowości.
Na przykład latem w Łebie wyszło na jaw, że funkcjonariusze służbowym radiowozem dowozili do jednego ze sklepów obiady. Zostali za to od razu ukarani dyscyplinarnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza