Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potraktowali omdlałą jak przedmiot

Zbigniew Marecki
Prawie trzy godziny słupski taksówkarz woził przedwczoraj w nocy po Słupsku i Ustce uczennicę z podejrzeniem wyrostka robaczkowego, zanim trafiła na szpitalne łóżko. Do innej chorej karetka dojechała za późno i bez lekarza. Kobieta zmarła

Zdzisław Grabiński, taksówkarz z grupy Halo Jantar Taxi, 40 minut po północy otrzymał zlecenie na kurs do bursy szkolnej przy ul. Szczecińskiej. Okazało się, że jedną z uczennic z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego trzeba odtransportować na pogotowie.

Tam i z powrotem

Pan Zdzisław zrobił to szybko, ale w pogotowiu poza chirurgiem nie było innego lekarza, więc taksówkarz z chorą i jej dwoma koleżankami pojechał do przychodni przy ul. 11 Listopada. Tam też nie było lekarza. Dopiero w przychodni przy al. Wojska Polskiego wypisano dziewczynie skierowanie do izby przyjęć szpitala przy ul. Obrońców Wybrzeża.
- W izbie przyjęć lekarz stwierdził, że mogło nastąpić zapalenie wyrostka robaczkowego, ale uznał, że potrzebuje konsultacji ginekologicznej - opowiada pan Zdzisław. - Okazało się jednak, że w Słupsku nie dyżuruje ginekolog, więc odesłano nas na oddział ginekologiczny w szpitalu w Ustce. Tam diagnozę potwierdzono. Około godziny trzeciej byliśmy z powrotem w szpitalu. Dopiero wtedy moja pasażerka trafiła na oddział.

Nie nasza wina

- Konsultacje ginekologiczne są zbyt rzadkie, aby zatrudniać na stałe ginekologa w izbie przyjęć - wyjaśnia Bernadetta Lewicka, dyr. ds. lecznictwa w słupskim szpitalu. Twierdzi, że lekarz dyżuruje do godz. 15. Poźniej w sytuacjach mniej groźnych odsyła się pacjentki do Ustki. W ostrych przypadkach lekarz w izbie przyjęć ustala, czy pacjent jedzie do Ustki, czy też ginekolog przyjeżdża z Ustki do Słupska. - Rozumiem, że to może być denerwujące, ale to nie my zdecydowaliśmy o tym, iż szpital funkcjonuje w dwóch miejscach w Słupsku i w jednym w Ustce. Naprawdę staramy się, aby pacjenci odczuwali jak najmniej niedogodności - dodaje Lewicka.

Z pretensjami do rządu

Także przedwczoraj ok. godz. 11 na chodnik przy ul. Wolności w Słupsku upadła kobieta. Według świadków zemdlała i szybko zaczęła sinieć. - Zadzwoniliśmy po pogotowie - opowiadają przechodnie. - Poskutkowała dopiero druga interwencja. Pogotowie pojawiło się po prawie 20 minutach. Choć prosiliśmy o erkę, przyjechała zwykła karetka. Bez lekarza, tylko z sanitariuszem i kierowcą, którzy potraktowali omdlałą jak przedmiot. Gdy zwróciliśmy im uwagę, usłyszeliśmy, że "z pretensjami to do rządu".
Od dyspozytorki pogotowia usłyszeliśmy, że do omdlałej pojechała - najszybciej jak mogła - karetka bez lekarza, bo wszystkie z lekarzem były akurat w terenie.
- Były pewne problemy z dowozem, ale szczegółów nie znam. Gdy pacjentka znalazła się u nas, zaczęliśmy reanimację, ale okazała się bezskuteczna. Kobieta zmarła - mówi Ewa Klimaszewska, lekarz ze szpitala przy ul. Kopernika. Dodała, że ta pacjentka była tam znana, bo kilkakrotnie już leżała w szpitalu. Miała zastawki serca, a jej stan kardiologiczny był ciężki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza