- Spał na klatce, załatwiał się w piwnicy i na podwórku, gdzie bawiły się dzieci, nie za bardzo kontaktował. Niektórzy dawali mu nawet obiad, dawali mu pić. Strach było wyjść z domu, bo nie wiadomo co taki człowiek jest zdolny zrobić – relacjonuje nam jedna z mieszkanek wspomnianego bloku.
Sprawa była zgłaszana przez mieszkańców zarówno do zarządcy budynku, na straż miejską, jak i do opieki społecznej. Po zgłoszeniu czytelniczki niezwłocznie napisaliśmy do Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku.
- Znany jest nam problem mieszkańców przy ul. Wiatracznej 5D. Pragnę jednak nadmienić, że osoba którą wskazuje mieszkanka, nie jest osobą bezdomną. Jest to lokator, który ma uprawnienia do zamieszkiwania w lokalu mieszkalnym, usytuowanym w tymże budynku. Problem, z którym zmagają się mieszkańcy budynku wynika z trwającego od lat konfliktu rodzinnego (pomiędzy głównym najemcą i osobą uprawnioną do zamieszkiwania w lokalu). Administracja Zasobów Gminy wyczerpała możliwości mediacyjne zażegnania wspomnianego konfliktu. Informuję, że wystosowano pismo do lokatora, wzywające do przestrzegania zasad regulaminu porządku domowego – przekazuje nam Waldemar Gierczak, dyrektor Administracji Zasobów Gminy w PGM Słupsk.
Po otrzymaniu odpowiedzi w piątek (02.09), jeszcze raz skontaktowaliśmy się z mieszkanką bloku. Okazało się, że mężczyzna zniknął i od tygodnia nie pojawia się już w rejonie budynku.
- Może ktoś go zabrał – komentuje kobieta. – Każdy wziął mopa i przeprowadziliśmy dezynfekcję klatki. Przy wejściu do piwnicy zarządca pomoże nam zamontować kratę. Zrzuciliśmy się też na wymianę wkładki do zamka w drzwiach na klatkę – dodaje.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?