Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przełom pamięci

Małgorzata Kołowska
Udostępnienie częściowo urządzonego Lapidarium przed Zaduszkami potwierdziło, że jesteśmy gotowi uszanować pamięć koszalinian z niemieckim rodowodem
Udostępnienie częściowo urządzonego Lapidarium przed Zaduszkami potwierdziło, że jesteśmy gotowi uszanować pamięć koszalinian z niemieckim rodowodem Fot. Radosław Koleśnik
W pobliżu Alei Zasłużonych na koszalińskim Cmentarzu Komunalnym powstało Lapidarium - miejsce poświęcone pamięci dawnych koszalinian

Udostępnienie częściowo urządzonego Lapidarium przed Zaduszkami potwierdziło, że jesteśmy gotowi uszanować pamięć koszalinian
z niemieckim rodowodem

(fot. Fot. Radosław Koleśnik)

"Familie Fink", żyjący w latach 1955-1936 Hermann Kronning, rektor Walter Maltzke urodzony w 1881, a zmarły w 1926 roku, Ulrike Otter - 1836-1928. Heinz Thurau żył zaledwie 16 lat, od 1925 do 1941 roku. Niektóre nagrobki zachowały się w całości, z innych został tylko fragment.
Nie wiemy, kim byli ci, którzy pod nimi spoczywali i nie ma już pewności gdzie ich doczesne szczątki nadal pozostają, bo przecież cmentarzy Koszalin miał kilka, a też nie wszystkie nagrobki z samego Koszalina pochodzą, jak na przykład płyta z Kołobrzegu, naznaczona kulami karabinu. Ale byli tutaj przed nami. - Dobrze, że wreszcie takie miejsce powstało - mówią do siebie starsze panie zatrzymując się przy niemieckich nagrobkach. Po Zaduszkach przy każdym z nich pali się co najmniej jeden znicz.
Realizujący własnego autorstwa projekt Lapidarium artysta rzeźbiarz Zygmunt Wujek opowiada, że przywiezieniu na cmentarz kamieni i płyt nagrobnych towarzyszyło pytanie jakiegoś mężczyzny: panie, a po ile one są? Sądził, że to oferta handlowa.
Zygmunt Wujek stworzył już kilka lapidariów. Mówi, że jest to zdumiewające, że miejskie przedsiębiorstwa zieleni miejskiej na ogół skrupulatnie przechowywały nagrobki z likwidowanych niemieckich cmentarzy. Ale prawda jest też i taka, że płytami nagrobnymi "wybrukowano" niejedną drogę (i bodaj tylko drogę!) na ziemiach odzyskanych. - To był wynik pierwszej fali nienawiści wobec wszystkiego, co germańskie, a zarazem forma odreagowania strat na kresach wschodnich. W "renesansie Gierkowskim" wycięto w pień resztki niemieckich cmentarzy. Ścięto też wieżyczkę z krzyżem na koszalińskiej kaplicy cmentarnej. Dziś stajemy wobec pytania: czy ujawniać ślady ówczesnego wandalizmu, czy raczej zaznaczyć powrót do rodziny humanistów? - mówi Zygmunt Wujek.
Wieżyczka już jest znów na kaplicy. Jest i Lapidarium. - To przełom pamięci. Jeśli oczekujemy, że będą szanowane nasze groby na Wschodzie, musimy pogodzić się, i to bez reszty, z tym, że tu są groby niemieckie, że w tej ziemi są też i kości niemieckie. Od dwóch pokoleń anektujemy pewną przeszłość kulturową. Cmentarze to tysiące znaków istnień ludzkich, lapidaria to ich symbole - mówi rzeźbiarz.

* * *
Prace przy koszalińskim Lapidarium nie są jeszcze ukończone. Oficjalne uroczystości jego otwarcia zaplanowane są na maj, na przyszłoroczne Dni Koszalina. Gośćmi miasta będą wówczas przedstawiciele miast partnerskich i miejscowości Minden, gdzie żyje największe skupisko przedwojennych koszalinian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza