MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przemek Runowski: Chcę mieć pas WBC

Rafał Szymański
Przemek Runowski.
Przemek Runowski. Łukasz Capar
Rozmowa z Przemysławem Runowskim, słupszczaninem, pięściarzem zawodowej grupy Ulrich KnockOut Promotions.

Jak burza rozpoczął pan w młodym wieku karierę zawodową. Wygrał trzy walki, a teraz od kilku miesięcy cisza, przerwa. Tak miało być?

- 12 października miała być kolejna gala z moim udziałem. Niestety, została przesunięta aż na 23 listopada. Odbędzie się w Krakowie albo Jastrzębiu, będę boksował już sześć rund.

Nie zna pan jeszcze przeciwnika?

- Jeszcze nie. O tym, kto to będzie, dowiem się miesiąc przed walką. Wtedy rozpoczynamy już sparingi i szkoleniowiec Fiodor Łapin musi wiedzieć, jakiego przeciwnika dobrać mi na sparingi, pod jakim kątem, ze względu na rywala.

Przeskakuje pan z walk czterorundowych na sześciorundowe. Pasuje to panu?

- Tak. Od początku byłem przygotowany na dłuższe pojedynki. W ogóle chciałbym walczyć nawet co miesiąc. Może to teraz zmieni się, bo grupy zawodowe doszły w Polsce do porozumienia i będą gale łączone, może więc będą organizowane częściej i dzięki temu będę miał mniej przerw w starciach. Im więcej pojedynków, tym większe doświadczenie, i tym bliżej zdobycia pasa mistrzowskiego WBC czy nawet mistrzostwa świata.

Jak widać, stawia pan sobie wysokie cele.

- Od początku trzeba takie sobie stawiać. Odłożyłem wszystko na bok, by boksować. Najlepiej chciałbym zdobyć mistrzowski pas i dostać się na ringi amerykańskie. Nie tylko polskie. U nas nie jest się tak docenianym, w USA jest inaczej. Np. Krzysztof Diablo Włodarczyk ma pas WBC, a moim zdaniem powinien być bardziej szanowanym. Powinien w Ameryce boksować za wielkie pieniądze. W walce z Czakijewem pokazał, jak jest twardy, odporny na ciosy. Złamał psychicznie i fizycznie rywala.

Co po gali w listopadzie?

- 6 grudnia w Chicago w Stanach Zjednoczonych jest gala, w której boksować ma Krzysztof Włodarczyk. Z naszej grupy ma tam także pojechać kilku zawodników. Może i ja się załapię do tego grona, bo kilku kolegów, np. Artur Szpilka ma teraz wolne.

Jak upływa pana sportowe życie? Intensywne treningi w Warszawie i rzadkie przyjazdy do Słupska?

- Teraz leczę kontuzję ręki. Szybko powinienem dojść do siebie. Poza tym niedawno urodziło mi się dziecko - synek. Oliver.

Gratulacje, będzie pięściarzem?

- Chciałbym.

Ile sobie daje pan, by dojść na szczyty?

- Trzy lata. Gdyby w tym czasie udało mi się zdobyć mistrzowski pas WBC,
byłbym najmłodszym zawodnikiem, któremu to się powiodło. Miałbym wtedy 22 lata.

Trenerzy oceniają, że ma pan takie szanse?

- Trener Fiodor Łapin mówi mi jasno: "Boksujesz po to, by być mistrzem świata. Im lepiej walczysz, tym szybciej nim zostaniesz". Wierzę w to.

Śmiałe deklaracje, już tak okrzepł pan w grupie zawodowej?

- Dużo trenuję, bardzo intensywnie. Poziom zajęć w Warszawie jest nieporównywalny z tymi w Słupsku. Trener Łapin do każdego zawodnika podchodzi inaczej, ocenia go fizycznie, psychicznie, każdego ustawia na swój sposób. Pracuję teraz sto razy ciężej. Bardzo mi się to podoba. To jest boks, moja pasja i praca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza