Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeszukanie u Aleksandra Jacka. Sąd rozstrzygnął, które dokumenty są objęte zakazem dowodowym

Bogumiła Rzeczkowska
Przeszukanie u Aleksandra Jacka. Sąd rozstrzygnął, które dokumenty są objęte zakazem dowodowym.
Przeszukanie u Aleksandra Jacka. Sąd rozstrzygnął, które dokumenty są objęte zakazem dowodowym. Archiwum
W poniedziałek sąd okręgowy rozstrzygnął, które dokumenty z przeszukania u Aleksandra Jacka są objęte bezwzględnym zakazem dowodowym.

Chodzi o sprawę wyłudzenia mienia znacznej wartości, prowadzoną przez słupską prokuraturę rejonową od połowy ubiegłego roku. W lipcu policja przeszukała dom Aleksandra Jacka, prezesa Stowarzyszania Nasz Słupsk i zatrzymała trzy komputery oraz dokumentację papierową. Wtedy prokuratura nie chciała nic mówić na temat śledztwa. Po skardze rewidowanego zwrócono tylko sprzęt należący do jego żony i syna.

Zobacz także: Policja przeszukała dom Aleksandra Jacka

Jednak później w czasie postępowania (prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko osobie) sam prokurator zwrócił się do sądu z wnioskiem, że dokumentacja elektroniczna w komputerze zawiera korespondencję z pełnomocnikiem Aleksandra Jacka w głośnej sprawie podpalenia jego samochodów - mecenas Anną Bogucką-Skowrońską, skargi na umorzenie śledztwa w sprawie podpalenia, pisma do prokuratury czy w sprawie z Maciejem Kobylińskim. Treści te tyczyły wykonywania funkcji obrońcy.

W styczniu sąd rejonowy nakazał przegrać te pliki na płytę CD, przekazać ją Aleksandrowi Jackowi i usunąć pliki z dysku zabezpieczonego do śledztwa komputera. Sąd objął te dokumenty bezwzględnym zakazem dowodowym. Jednak Aleksander Jacek zaskarżył to postanowienie, uważając, że "rzeczywistym celem zatrzymania była inwigilacja jego osoby związku ze skargami na prokuraturę w sprawie terrorystycznego podpalenia samochodów i zamachu na życie". Twierdził, że wystarczyło zgrać to, co interesowało prokuraturę, a komputer powinien wrócić do niego.

Sąd okręgowy uznał w poniedziałek, że skarżący nie ma racji, bo rozstrzygnięcie sądu rejonowego jest dla niego korzystne.

- Jednak na dysku były także dokumenty dotyczące wyborów i śledztwa przeciwko podpalaczom, które wtedy prowadził już Gdańsk - mówi Aleksander Jacek, który nie ma wątpliwości, że sprawa o rzekome oszustwo przy sprzedaży udziałów w spółce została uknuta przeciwko niemu w ratuszu za poprzedniej władzy z jego byłym wspólnikiem. - By udowodnić, że jestem oszustem, jak mnie nazwał były prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza