Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyszedł z silnym bólem. W słupskim szpitalu nikt nie pomógł

Magdalena Olechnowicz
sxc.hu
Ból nogi był tak silny, że 23-letni mężczyzna o 5 rano pojechał na izbę przyjęć słupskiego szpitala. Pomocy nie uzyskał. - Po dwóch godzinach oczekiwania na lekarza usłyszałem, że nie zejdzie - mówi pan Jan, ojciec chorego.

Młody mężczyzna cierpiał strasznie. To była noc 19 lipca.
- Ból musiał być bardzo silny, bo stary chłop - 23 lata - a płakał jak dziecko - mówi pan Jan (nazwisko do wiadomości redakcji), ojciec chorego. - Nie wiedziałem, jak mu pomóc. W nocy pierwsza pomoc udzielana jest na izbie przyjęć szpitala. Pojechaliśmy więc tam - relacjonuje.

Przed izbą było pusto. - Wyszedł pielęgniarz, poprosił o dokumenty potwierdzające ubezpieczenie zdrowotne i zniknął. Potem poszedł do góry po lekarza na oddział ortopedyczny. Jak wrócił, kazał czekać - opowiada pan Jan.

- Syn cały czas wił się z bólu. Kolano miał napuchnięte jak balon. Po godzinie znów zapukałem do drzwi izby przyjęć i usłyszałem, że mam czekać. Tak minęła kolejna godzina, po której usłyszałem, że lekarz nie zejdzie. Dlaczego? Nie wiadomo. Wyjaśnienia nie usłyszałem - mówi zbulwersowany ojciec.

W końcu obaj panowie odeszli z kwitkiem, nie uzyskawszy żadnej pomocy medycznej. - Nie mogę w to uwierzyć, że lekarz nawet nie zerknął na syna. To jest nie do pomyślenia - mówi rozwścieczony.
Ostatecznie, ojciec z synem poszli po poradę lekarską prywatnie, a później - jak już zaczęła działać poradnia - do ortopedy.

- Zrobiono synowi prześwietlenie i okazało się, że to silne stłuczenie. Przepisano mu środki przeciwbólowe i zalecono okłady. Dostał zwolnienie do końca miesiąca - mówi pan Jan.

Wczoraj na biurko dyrektora słupskiego szpitala trafiła pisemna skarga z żądaniem zadośćuczynienia.
- Od kilkudziesięciu lat płacę składki zdrowotne i uważam, że podstawowa pomoc medyczna mi się należy - mówi mężczyzna. - Skargę złożyłem także do NFZ - dodaje.

O wyjaśnienie poprosiliśmy Ryszarda Stusa, dyrektora słupskiego szpitala.
- Przeczytałem pismo ze skargą i przekazałem sprawę do wyjaśnienia. Nie potrafię w tej chwili się do niej ustosunkować. Muszę usłyszeć wyjaśnienia lekarza - mówi Stus.
- Pacjent dostanie pisemną odpowiedź - dodaje dyrektor.

Do sprawy wkrótce wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza