MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ratowanie życia na morzu nie ma ceny. Nawet jeśli to fałszywy alarm

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Wideo
od 7 lat
Poszukiwania surfera zaginionego w okolicach Ustki w falach Bałtyku zakończyły się szczęśliwie. Amator zmagań z wiatrem odnalazł się w Ustroniu Morskim, dokąd płynął z Rowów.

Jak informowaliśmy, w środę o godzinie 14.47 Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne otrzymało zgłoszenie, że surfer pływający w rejonie plaży na wysokości poligonu w Ustce ma problemy z utrzymaniem się na powierzchni wody. Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, relacjonował, że ratownicy Brzegowej Stacji Ratowniczej w Ustce natychmiast wyruszyli do akcji na pontonie. Z powodu pogarszających się warunków pogodowych do pomocy został wysłany statek ratowniczy „Orkan” z łodzią na pokładzie. Do akcji ratowników morskich z Ustki przyłączył się śmigłowiec Marynarki Wojennej RP.

Poszukiwania z morza i z powietrza były prowadzone w okręgu 1,5 mili, gdzie został zauważony surfer. Natomiast informacja o jego problemach była bardzo wiarygodna, ponieważ przekazał ją operator drona. Na jednym ze zdjęć widać było, że surfer znajduje się w wodzie.

Po publikacji artykułu na portalu gp24.pl skontaktował się z nami pracownik firmy, która realizuje projekt badawczy na zachód od Ustki. To właśnie on powiadomił służby.
- W środę na stanowisku ogniowym nr 3 na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce prowadziliśmy badania naukowe – mówi nasz rozmówca, który woli pozostać anonimowy. - Lataliśmy naszym sprzętem. Zobaczyliśmy na monitorze tego pana. Walczył z wiatrem. Bardzo go znosiło na zachód. Wiatr dochodził do 17 metrów na sekundę. Lataliśmy nad nim, obserwując go. W pewnej chwili zniknął nam z oczu. Miał biały żagiel i przy tym stanie morza nie sposób go było wypatrzeć wśród skłębionych fal.

W tej sytuacji trudno było nie zadzwonić na numer alarmowy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
- Około godziny 20 dostaliśmy informację od kolegi surfera, że zaginiony płynie trasą z Rowów do Ustronia Morskiego. Próbowaliśmy skontaktować się z poszukiwanym, ale nie odbierał telefonu. Nie miał też GPS. Na jednym ze zdjęć widać go było w wodzie, nie na desce. Na szczęście po godzinie 21 surfer został odnaleziony w Ustroniu Morskim. Zdjęcia z drona potwierdziły, że to on - mówi Rafał Goeck.

Rafał Goeck podkreśla, że szukanie człowieka w morzu jest jak szukanie igły w stogu siana.
- Prawie wszyscy surferzy wyglądają tak samo – czarna pianka, białe żagielki. Ludziom na brzegu czasami wydaje się, że znikają pod wodą. Jednak po takiej informacji nasze jednostki zawsze wypływają na ratunek. Surferzy nie mają obowiązku zgłaszania bosmanowi portu swoich wyjść i powrotów z morza. To tylko dobra praktyka niektórych surferów. W przeszłości zdarzały się przypadki akcji ratowniczych po zawiadomieniach spacerowiczów, które nie zawsze się potwierdzały. Kosztów tej akcji nikt nie liczył. Ratowanie życia na morzu zawsze jest za darmo.

Może należałoby wprowadzić przepisy zwiększające bezpieczeństwo amatorów tych sportów?
- Tak, ale to nie od nas zależy – potwierdza Rafał Goeck.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza