Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolniczy dwugłos: Jakie powinny być gospodarstwa rolne w Polsce, małe, czy wielkie?

Rozmawiał Zbigniew Marecki
Rolniczy dwugłos: Jakie powinny być gospodarstwa rolne w Polsce, małe, czy wielkie?
Rolniczy dwugłos: Jakie powinny być gospodarstwa rolne w Polsce, małe, czy wielkie? Fot. Archiwum
Józef Bogusz, rolnik z Zajączkowa pod Słupskiem uważa, że nasze rolnictwo będzie konkurencyjnie tylko wtedy, gdy zdecydowanie ubędzie małych gospodarstw. Eugeniusz Dańczak, szef PSL w powiecie słupskim , twierdzi natomiast, że to nieprawda i zarzuca Boguszowi chęć likwidowania małych gospodarstw rolnych i wysyłania rolników na groszowy zasiłek.

Rozmowa z Józefem Boguszem, właścicielem ziemskim z Zajączkowa koło Słupska.

Józef Bogusz
Józef Bogusz

Józef Bogusz

- Podczas niedawnego spotkania w starostwie słupskim z wiceministrem rolnictwa Kazimierzem Plocke mówił pan, że struktura naszego rolnictwa powinna być zmieniona. Co pan miał na myśli?
- Musimy się porównywać z krajami, które nas otaczają. Tam funkcjonuje od 200 do 400 tysięcy gospodarstw. Są to przede wszystkim gospodarstwa wysokotowarowe. Tymczasem u nas mamy ogromną, przeszło milionową liczbę małych gospodarstw, które produkują głównie na własne utrzymanie. Moim zdaniem w ten sposób tracimy swoją szansę.

- Na co?
- Aby zostać liczącym się eksporterem żywności. Teraz na świecie jest wielkie zapotrzebowanie na żywność i w najbliższych latach będzie jeszcze rosło. Dlatego powinniśmy dążyć do intensyfikacji produkcji rolnej. Ten efekt łatwiej osiągnąć w dużych, dobrze wyposażonych gospodarstwach niż w małych, kilkuhektarowych. Tymczasem politycy PSL przeforsowali przepisy, dzięki którym Agencja Nieruchomości Rolnych wyłącza z areału dużych dzierżawców aż 30 procent ziemi, która ma być dzielona na małe, 20-hektarowe działki. Moim zdaniem to dziwne, gdy dzieli się 80-hektarowe działki na o wiele mniejsze, na których mogą powstać gospodarstwa niegwarantujące dochodowości.

- Jednak na wsi panuje głód ziemi. Drobni gospodarze chcą teraz dzierżawić lub kupować ziemię, bo liczą choćby na wyższe dopłaty unijne...
- Zdaję sobie sprawę, że PSL jest partią populistyczną, która chce utrzymać swój elektorat, więc wykonuje ruchy, które mu sprzyjają. Jednak prawda jest taka, że duże gospodarstwa są dwa lub trzy razy bardziej wydajne niż te małe.

- No ale co w takim razie zrobić z właścicielami małych gospodarstw? Oni też muszą z czegoś żyć.
- Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, bo szanuję wszystkich ludzi. Myślę, że dla tej grupy społecznej trzeba przygotować system pomocy społecznej, aby ci ludzie mogli godziwie żyć. Zasiłki dla nich mogłyby mieć nawet wysokość dotychczasowych dopłat unijnych, które otrzymują tego typu rolnicy.

- A jak według pana można by wymusić zmianę struktury wielkościowej gospodarstw?
- Bardzo prosto. Przy pomocy warunków ekonomicznych. Na przykład trzeba zrezygnować z przekazywania unijnych dopłat do małych gospodarstw, które nie dają produkcji rol­nej, a za to sadzą malwy albo drzewa orzechowe. Takie rozwiązanie było dobre, gdy w Europie dochodziło do nadprodukcji żywności. Teraz się to zmienia, więc trzeba też zmienić zasady dotowania rolników, bo wtedy właściciele małych gospodarstw zastanowią się, czy opłaca im się je prowadzić. Poza tym trzeba by wprowadzić dopłaty do tony preferowanej produkcji. Wtedy ci, którzy na przykład nie uprawiają zboża, będą musieli dokonać wyboru: albo wydzierżawią gospodarstwo, albo będą je sprzedawać. Do wdrożenia takich rozwiązań potrzebna jest jednak wola polityczna, a, niestety, nie wszyscy kierują się rachunkiem ekonomi­cznym i dbałością o dobro narodu.

Rozmowa z Eugeniuszem Dańczakiem, prezesem PSL w powiecie słupskim i wójtem Dębnicy Kaszubskiej.

Eugeniusz Dańczak
Eugeniusz Dańczak

Eugeniusz Dańczak

- Zadzwonił pan do naszej redakcji, bo zbulwersował pana nasz wczorajszy wywiad z Józefem Boguszem. Właściciel ziemski z Zajączkowa twierdzi, że w naszym kraju jest zbyt dużo małych gospodarstw.
- Ten pan sugeruje, że ma­łe gospodarstwa należy likwi­dować, a ich właścicielom zapewnić utrzymanie z systemu pomocy społecznej. Taki pomysł mnie naprawdę zbulwersował. Czyżby on chciał, aby ludzie wegetowali? On na pewno by tak nie chciał żyć. Czy biedniejsi ludzie nie mają zapotrzebowania na normalne życie? Mówimy przecież o milionie małych gospodarstw.

- A jakie są pana doświadczenia?
- W gminie Dębnica Kaszubska podzieliliśmy duże gospodarstwo w Niepoglę­dziu pomiędzy dwunastu miejscowych rolników. Każ­dy z nich dostał po 30-40 hektarów, do tego dołożył to, co już miał. W efekcie powstały fajne, 70-hektarowe gospodarstwa. Dzięki temu ci ludzie żyją godnie. Gdyby takich gospodarstw było du­żo więcej, to mielibyśmy w naszym regionie więcej szczę­śliwych rodzin, które miałyby godne warunki życia.

- Pan Bogusz zasugerował także, że mamy dużo małych gospodarstw, bo PSL to partia populistyczna.
- Zrobiło się modne, aby jechać po PSL-u, ale spój­rz­my wokół siebie. PSL ma różne grzechy na sumieniu, ale inne partie też nie są takie czyste. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach liczy się przede wszystkim hektar, do którego są dopłaty, ale nie rozumiem, jak człowiek, który ma doświadczenie i zna życie, może zaproponować przejście tak dużej grupy ludzi na system pomocy społecznej. Po prostu ręce opadają. Trzeba stanąć na miejscu ludzi z tych małych gospodarstw, bo oni też mają dzieci, chcą je wykształcić i żyć po ludzku. Tego nie da się zrobić za 600 złotych miesięcznie, a na taką pomoc społeczną maksymalnie teraz stać nasze państwo.

- To za jakim wzorcem gospodarstwa się pan opowiada?
- Na pewno nie za takim, które proponuje pan Stokłosa z Piły, gospodarujący na 40 tysiącach hektarów. Trzeba myśleć o tych przeciętniakach, bo im jest zawsze najtrudniej. Wielcy sobie poradzą. Niestety, u nas jest tak, że jak są wybory, to szara masa jest potrzebna, a po wyborach już się o niej nie myśli.Tymczasem uważam, że im więcej będzie średnich gospodarstw, powyżej 50 hektarów, tym więcej rodzin będzie w stanie sobie świetnie poradzić. W tym kierunku musimy zmierzać. Ludzie, którzy mieli lewicowe nastawienie, a pan Bogusz przecież należał do PZPR i SLD, powinni o tym pamiętać, tym bardziej że nasza wieś naprawdę przeszła trudne chwile, gdy doszło do transformacji ustrojowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza