Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ropa ze słupskiej stacji może zamarznąć w baku

Fot. Krzysztof Tomasik
Od 16 listopada do ostatniego dnia lutego na stacjach musi być sprzedawane paliwo, które zamarza dopiero przy 28 stopniach mrozu.
Od 16 listopada do ostatniego dnia lutego na stacjach musi być sprzedawane paliwo, które zamarza dopiero przy 28 stopniach mrozu. Fot. Krzysztof Tomasik
Motoryzacja Pani Paulina z Ustki nie dojechała wczoraj swoim samochodem do pracy. Nie mogła odpalić silnika. Podobną przygodę miał jej narzeczony. Oboje mają auta z silnikiem Diesla.

Czytelniczka skontaktowała się z nami poprzez naszą internetową platformę alarmową: [email protected]. "Dziś mi i mojemu narzeczonemu zamarzło paliwo (diesel). Mi auto nie odpaliło. Zaś narzeczony odpalił, ale co 100 metrów samochód gasł, jak tylko zwiększały się obroty silnika - relacjonowała nam wczoraj internautka. - Gdy narzeczony poszedł na stacje benzynową w Ustce po jakiś preparat odmrażający, okazało się, że nie tylko my mieliśmy taki problem. Dotyczył co najmniej 4 osób i wszystkie tankowały paliwo tam gdzie my, a mianowicie na stacji Shella obok Mc'Donaldsa. Jestem bardzo zawiedziona z powodu tego paliwa. Nigdy wcześniej nam się to nie zdarzyło. Moje auto w poprzednią zimę jeździło na większych mrozach w Olsztynie i tam nigdy mi nie zamarzło w nim paliwo. Może warto by sprawdzić paliwo na tej stacji?"

Wczoraj poszliśmy tropem tego sygnału. Zgodnie z przepisami, stacje paliwowe od 16 listopada do ostatniego dnia lutego każdego roku są zobowiązane do sprzedawania tak zwanego zimowego oleju napędowego. To takie paliwo, z którego parafina wytrąca się dopiero przy temperaturze -28 stopni Celsjusza. Innymi słowy: dopiero przy tak silnych mrozach mogą wystąpić problemy z uruchomieniem silnika. Wcześniej: od 1 października do 15 listopada było sprzedawane paliwo przejściowe, dostosowane do temperatur, które nie spadają poniżej 10 stopni. Informacja od naszej Czytelniczki zawierała sugestię, że na słupskiej stacji paliw sprzedano jej właśnie takiego diesla i dlatego, gdy temperatura spadła poniżej 12 stopni, auto nie odpaliło.

Ale w stacji Shella ten zarzut się nie potwierdził. Obsługa pokazała nam w sobotę dokument dotyczący dostawy ON z soboty. To paliwo zimowe.

- Wszystkie nasze stacje sprzedają je od 16 listopada - zapewnił Marek Gawroński, rzecznik centrali koncernu. - Możliwe, że u nas ta pani tylko dolewała paliwo i miała w baku jeszcze trochę starego, zatankowanego na innej stacji. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć jej problemu. Józef Gawka, specjalista od paliw w gdańskim oddziale Państwowej Inspekcji Handlowej, powiedział nam wczoraj, że w sytuacjach wątpliwych warto zachować paragon z tankowania i odlać próbkę paliwa do badań. Właściciel stacji sprzedający zimą "letnie" paliwo ryzykuje ogromną karą: w wysokości od 50 do 500 tys. złotych i do 3 lat więzienia.

- Wątpię, by ktoś sprzedawał jeszcze takie paliwo - powiedział nam pracownik jednej ze stacji paliwowych w okolicach Słupska. - Bardziej prawdopodobne, że w zbiorniku skropliła się woda. Gdyby faktycznie było coś na rzeczy z tym paliwem na Shellu, stanęłoby co najmniej kilkaset aut, a nie zaledwie 4 czy 5.

GP24 znajdziesz także na

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza