Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Katarzyną Rosłaniec reżyserką filmu "Galerianki“

Fot. Kamil Nagórek
Katarzyna Rosłaniec, rezyserka filmu "Galerianki",  w słupskim kinie Rejs odpowiadała na pytania widzów.
Katarzyna Rosłaniec, rezyserka filmu "Galerianki", w słupskim kinie Rejs odpowiadała na pytania widzów. Fot. Kamil Nagórek
"Galerianki“ to film o dziewczynach, które swój wolny czas spędzają w centrach handlowych i sprzedają się za pieniądze lub markowe upominki. Wydał się on słupskim widzom na tyle ciekawy, że zadawali mnóstwo pytań.

Po pierwszym seansie filmu "Galerianki" w słupskim kinie Rejs, dzięki dofinansowaniu z Polskiego Instytutu Filmowego, odbyło się spotkanie z 29-letnią reżyserką Katarzyną Rosłaniec.

Dwa lata wcześniej powstała pani etiuda pt.: Galerianki. Dlaczego końcówki obu filmów różnią się, w każdym główna bohaterka podejmuje inną decyzję?
Katarzyna Rosłaniec: Wcześniejszy film od samego początku planowałam jako coś większego, "Galerianki" z 2009 roku to rozwinięcie mojej wcześniejszej etiudy.

Czy trudno było znaleźć aktorki do głównych ról?
Katarzyna Rosłaniec: Dwie z nich zagrały już wcześniej w etiudzie. Największy problem miałam ze znalezieniem odtwórczyni Alicji. Szukałam dziewczyny o delikatnej urodzie, w pewnym momencie już nawet się załamałam, nikogo nie mogłam znaleźć. Jak się okazało Ania Karczmarczyk (gra Alicję w "Galieriankach“ z 2009 roku - dop. red.) była tuż pod nosem. Wcześniej przychodziła kilka razy na castingi, ale wtedy miała dłuższe włosy i nie wyglądała jak Ala, którą sobie wyobrażałam. Okazało się, że wystarczyło dopasować ją do roli. To był dobry wybór.

Jak odbierają ten film widzowie na festiwalach w innych krajach?
Katarzyna Rosłaniec: Starsi komentują: ojej, co tam się dzieje w tej waszej Polsce?! Natomiast młodsi twierdzą, że taki film mógłby spokojnie powstać u nich. Takie zjawisko występuje również w ich krajach.

Niektórzy uważają, że sposób wysławiania się tych dziewczyn jest przerysowany w filmie.
Katarzyna Rosłaniec: Nie. Niektórzy zarzucają mi, że w sensie słownictwa skopiowałam język Doroty Masłowskiej z "Wojny polsko-ruskiej", ale to nie jest tak, że ona to wymyśliła. Takim językiem posługują się młodzi ludzie na ulicy.

Dlaczego ścieżkę muzyczną nagrał O.S.T.R.?
Katarzyna Rosłaniec: Doszłam do wniosku, że hip-hop będzie najlepiej pasować do tego filmu. Przyznaję, ze nie znam się za bardzo na tego rodzaju muzyce. Pomogli mi znajomi, a O.S.T.R. wybrałam ze względu na świetne teksty.

Film zdobył rozgłos w Polsce...
Katarzyna Rosłaniec: Tak, choć teraz oglądalność już powoli spada. Dotychczas obejrzało go około 600 tysięcy widzów. To miłe, że film cieszy się popularnością, mimo że jest produkcją niekomercyjną.

Kiedy planujesz nakręcić następny film?
Katarzyna Rosłaniec: Może w przyszłym roku. Też będzie o nastolatce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza