Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Piotrem Karankowskim, prezesem bytowskiego szpitala

Rozmawiał Andrzej Gurba
Piotr Karankowski
Piotr Karankowski Fot. Andrzej Gurba
- Wie pan już wszystko o bytowsko-miasteckim szpitalu? - Oczywiście, że nie. Tydzień to za mało. Zdążyłem spotkać się z wojewodą, z przedstawicielami Pomorskiego Centrum Zdrowia.

W Miastku zaskoczyła mnie przestrzeń i ogólnie dobry stan placówki. Tylko oddział chirurgiczny wymaga remontu.

Co z kontraktem? Warunki finansowe są uzgodnione z Narodowym Funduszem Zdrowia tylko do końca czerwca tego roku.
- Myślę, że takie same warunki finansowania będą też w drugim półroczu. Najważniejsza jest rozmowa o zmianach dotyczących szpitalnego oddziału ratunkowego, który jest w Miastku. W czwartek spotykam się w tej sprawie z wojewódzkim konsultantem do spraw ratownictwa medycznego.

Rozumiem, że SOR zostanie zlikwidowany?
- Chodzi o zmianę szyldu. Nie będzie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, a izba przyjęć, ale pacjenci tego nie odczują.

Dla nas zmiana jednak jest ważna, bo teraz oddział nie spełnia wymogów. Po zmianie nikt nas już z tego powodu nigdzie ciągał nie będzie.

Szpitalna spółka rozpocznie swoją działalność z początkiem lipca tego roku. Proszę powiedzieć, jakie oddziały dotkną cięcia?
- Pierwszego lipca wchodzi z tym, co mamy. Zmiany, jeśli będą, to w drugim półroczu. Trudno mi mówić o szczegółach, bo w tej chwili się tym nie zajmuję.

Sam pan mówił, zaraz po wyborze na prezesa, że trudno będzie utrzymać wszystkie dublujące się oddziały w Bytowie i Miastku. Powszechnie mówiło się i mówi o likwidacji chirurgii i ginekologii w Miastku. Zmian oczekuje właściciel czy powiat?
- Nie wycofuję się ze swoich słów. Teraz zajmuję się SOR-em. Po nim przyjdzie czas na szczegółowe analizy innych oddziałów. Z całym szacunkiem dla władz powiatowych, ale ja prezentuję nieco inny pogląd. Widzę na przykład olbrzymią szansę na rozwój jednego oddziału w Miastku. Jest zaplecze, kadra i potrzeby pacjentów, za którymi pójdą pieniądze NFZ.

To w końcu będą cięcia oddziałów czy nie?
- Kierunki wytycza właściciel, czy ogólnie samorząd powiatowy. Od szczegółów jestem ja. Zobaczymy.

A właściciel może wszystko. Też ubezwłasnowolnić decyzyjnie prezesa.
- Jestem wolnym człowiekiem (uśmiech). Chcę dodać, że sytuacja szpitala jest niezła. Lecznica ma solidny kontrakt. Jeśli chodzi o wspomnianą wcześniej chirurgię, to uważam, że bytowski oddział nie jest w stanie sam przerobić całego kontraktu, bez pomocy Miastka.

Spotkał się już pan z załogą, związkami zawodowymi?
- Tak. Na spotkaniach poinformowałem, że wszyscy pracownicy zostaną przejęci przez spółkę. O zmianach organizacyjnych nie rozmawialiśmy.

A co z kadrą lekarską? Są duże braki.
- To problem ogólnopolski. Będę się starać pozyskać nowych lekarzy. Nie zapoznałem się jeszcze ze stawkami, zarobkami. Generalnie płace lekarskie są niezłe.

Dobierze pan sobie zastępców?
- Chcę mieć dwóch dyrektorów. Jednego do spraw medycznych, drugiego do spraw technicznych. Księgowość i kadry będą bezpośrednio mi podlegały.

Widzi pan miejsce dla Zbigniewa Binczyka i Lecha Wiszniowskiego, obecnych dyrektorów?
- Zaletą dyrektora Binczyka jest to, że doskonale zna szpital od strony technicznej. Są też jednak inne aspekty, które muszę brać pod uwagę. Niczego oczywiście nie wykluczam. To samo dotyczy pana Wiszniowskiego.

Chce pan powiedzieć coś mieszkańcom powiatu bytowskiego?
- Pacjenci niech będą spokojni. Zmiany, które teraz następują, nie zmniejszą dostępu do usług medycznych. Myślę, że oferta jeszcze się poprawi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza