Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nie wypuścił oskarżonego Bartosza M., który napadł na salon gier w Ustce

Alek Radomski [email protected]
Matka Bartosza M., który napadł z nożem na pracownicę salonu gier w Ustce, kupiła nawet tester do wykrywania narkotyków. Nic nie wykazał i to uspokoiło jej czujność.
Matka Bartosza M., który napadł z nożem na pracownicę salonu gier w Ustce, kupiła nawet tester do wykrywania narkotyków. Nic nie wykazał i to uspokoiło jej czujność. Krzysztof Piotrkowski
Sąd przedłużył areszt dla Bartosza M., który w listopadzie zeszłego roku napadł z nożem na pracownicę salonu gier w uzdrowisku. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności.

Bartosz M. jak i Robert M. to uczynni, kulturalni i koleżeńscy młodzi ludzie. Do takich wniosków można dojść, przysłuchując się zeznaniom świadków, którzy zeznawali wczoraj przed słupskim Sądem Okręgowym. Tymczasem pochodzący z Ustki 19-letni Bartosz oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa, którego dopuścił się w celu dokonania kradzieży. Z kolei 22-letni Robert miał podżegać go do rozboju. Usiłowanie zabójstwa to zbrodnia, za którą ustczaninowi grozi od 12 do nawet 25 lat pozbawienia wolności.

Przypomnijmy, że w śledztwie ustalono, że uzależniony od dopalaczy chłopak 6 listopada rano zażył środki odurzające i napadł na salon gier w uzdrowisku. Chciał ukraść pieniądze, dzięki którym miał spłacić dług za kupowane od drugiego oskarżonego dopalacze. Do kasyna, gdzie był bywalcem, poszedł z nożem. Pracującej tam Natalii H. zadał kilkanaście ciosów w twarz, ręce i szyję. Uciekł z pięcioma tysiącami złotych. Wrócił do domu, przebrał zakrwawione ubrania i pojechał do Słupska do szkoły.

Przed liceum miał spotkać się z Robertem M., by zwrócić mu ponad 2 tys. zł. Obaj zostali zatrzymani przez policję. Wobec Roberta M. zastosowano dozór policyjny. Miał przy sobie dopalacze, ale takie, których skład chemiczny nie był wówczas zakazany. Bartosz M. przyznał się do napadu, ale nie do próby zabójstwa. Trafił do aresztu. Odczytana wczoraj opinia wystawiona przez jego szkołę mówi o cichym, małomównym i przeciętnym uczniu.

Zobacz także: Napadł z nożem na salon gier w Ustce, bo miał dług za dopalacze

- W drugiej klasie syn pogorszył się w nauce - zeznawała matka 19-latka. - Zaczął obracać się w złym towarzystwie. Kupiłam nawet tester do wykrywania narkotyków, ale nic nie wykazał. To uspokoiło moją czujność. Raz widziałam syna, jak wchodził do salonu. Tłumaczył, że gra, ale tylko czasami. Dziś wiem, że nie mówił prawdy.

O dobrym, pomocnym i będącym na utrzymaniu rodziców dziecku mówiła natomiast matka Roberta M. Przyjaciółka rodziny, a na co dzień pracownica MOPR-u zapewniała, że to kulturalny 22-latek, a wuj - pracownik jednego z samorządów - nie mógł uwierzyć, że może być zamieszany w tę sprawę.

Alibi wystawiali koledzy. Również ci pracujący w słupskich salonach gier. Zapewniali, że noc poprzedzającą napaść na Natalię H. 22-latek spędził w jednym z nich, a po telefonie od kolegi przeniósł się nad ranem do drugiego miejscowego "kasyna". - Po co się spotkaliście? - dopytywała sędzia Małgorzata Ziółkowska. - Zamienić kilka słów - precyzował 21-letni świadek. - O 6 rano? - dziwił się sąd.

Wszyscy z sześciu dwudziestoparoletnich świadków zapewniali, że nic im nie wiadomo, aby Robert M. handlował dopalaczami.
Słupski sąd nie przesłuchał jeszcze Natalii H. Ma to nastąpić na kolejnym posiedzeniu, które zaplanowano na początek października. O tak odległy termin postulowała pokrzywdzona dziewczyna. Jest w ciąży. Obrońca Bartosza M. zawnioskował o nieprzedłużanie aresztu dla 19-latka.

Sąd nie wyraził jednak na to zgody, bowiem "dowody i częściowe wyjaśnienia Natalii H. uprawdopodobniają fakt przestępstwa, a w istotnie zbrodni". Nie zmieniono też częstotliwości policyjnego dozoru dla Roberta M., który dalej musi stawiać się na komisariacie trzy razy w tygodniu. Podczas procesu zeznawał też przedstawiciel salonów gier. Podkreślał, że nie jest ich właścicielem, a jedynie się nimi opiekuje. Kiedy trzeba, dowozi pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza