To kolejna odsłona konfliktu między pracownikami placówki a dyrektorką. Prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniu, które trafiło do niej ze strony pracowników. Zainteresowani podnosili w nim, że w placówce doszło, ich zdaniem, do fałszowania dokumentacji oraz nieprawidłowości przy rozliczaniu projektu unijnego.
- Zdecydowaliśmy się na złożenie zawiadomienia do prokuratury, bo nie satysfakcjonują nas wyniki postępowań kontrolnych, które przeprowadziły inne instytucje: kuratorium oświaty, PIP oraz wójt. Po wysłuchaniu nas przez policję prokurator podjął decyzję o wszczęciu śledztwa - mówią pracownicy Zespołu Szkół w Dębnicy Kaszubskiej.
Dariusz Iwanowicz, prokurator rejonowy w Słupsku, potwierdził w piątek, że śledztwo zostało wszczęte, ale o szczegółach poinformuje dopiero w tym tygodniu, gdy zapozna się z dokumentacją. Już jednak wiadomo, że śledztwo będzie wymagało przesłuchania co najmniej kilkunastu osób.
Sprawa konfliktu w gimnazjum, które wchodzi w skład Zespołu Szkół w Dębnicy Kaszubskiej, wybuchła wiosną, gdy do kuratorium oświaty, urzędu marszałkowskiego, rzecznika praw dziecka, związków zawodowych oraz władz gminy trafiły skargi od pracowników placówki. Ich autorzy skarżyli się w nich, że są zastraszani i nękani, a dyrektorka łamie prawo oświatowe. Skarżący domagali się odwołania pani dyrektor. Popierali ich rodzice gimnazjalistów.
Podczas nadzwyczajnego posiedzenia rady gminy zwołanego na wniosek grupy radnych, którzy chcieli przedyskutować sprawy związane z narastającym konfliktem w gimnazjum, na sesji pojawiła się także większość nauczycieli tej szkoły i przedstawiciele rady rodziców. Posiedzenie rozpoczęło się od publicznego odczytania skargi na działania dyrektorki. Gdy do głosu dopuszczono nauczycieli i rodziców, wylała się fala żalów i zarzutów. Żądano odwołania albo co najmniej zawieszenia dyrektorki, do czego jednak nie doszło. Dyrektorka nie brała udziału w tym posiedzeniu.
Podczas następnego posiedzenia wbrew opinii Komisji Rewizyjnej, która odrzuciła większość zarzutów nauczycieli, radni w większości jednak stanęli po ich stronie. Po ich decyzji wójt rozpoczął dalsze działania kontrolne. Jednak ostatecznie pomorski wojewoda uznał, że uchwała radnych, którzy przychylili się do części zarzutów nauczycieli, jest niezgodna z prawem.
Według wójta Eugeniusza Dańczaka prawnicy wojewody uznali, że sprawy, które zawarto w uchwale, powinny być rozpatrywane przez sąd na wniosek osób, które czują się poszkodowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?