Rodzina uchodźców z Ukrainy przeżyła tragedię we wtorek 7 marca. Matka wezwała pogotowie, gdy jej 12-letnia córka straciła przytomność i przestała oddychać. W akcję ratowania dziewczynki zaangażowały się wszystkie służby. Nie udało się, niestety. Ponad 60-minutowa reanimacja nie przywróciła jej do życia.
Walka o życie
Na miejsce jako pierwsza przyjechała karetka. Dwaj ratownicy, którzy prowadzili reanimację w mieszkaniu na trzecim piętrze przy ulicy Legionów, musieli wezwać na pomoc strażaków, aby ci dostarczyli tlen.
- Tlen w karetce był. Nie zabrakło go – zapewnia Mariusz Żukowski, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Słupsku. - Jednak aby nie odrywać od czynności ratowników prowadzących intensywną reanimację, poprosiliśmy o wsparcie Straż Pożarną. W czasie, gdy ratowano dziecko, jeden z dwóch ratowników musiałby zejść po tlen do karetki. W tej sytuacji przy dziewczynce zostałby tylko jeden z nich.
Do akcji przystąpili więc także strażacy. Mimo ogromnych starań wspólne działania się nie powiodły. Na miejsce przyjechał lekarz, który stwierdził zgon, policjanci i prokurator z pełniącej tego dnia dyżur Prokuratury Okręgowej w Słupsku. Mamie dziewczynki zapewniono pomoc psychologa mówiącego w języku ukraińskim.
Kilka dni gorączki
Małej uchodźczyni los nie oszczędzał. Dziewczynka urodziła się z bliźniaczej niedonoszonej ciąży. Była niepełnosprawna. Z traumą wojenną, bo rodzina uciekła z jednego z najbardziej atakowanych miejsc.
W ubiegłym tygodniu 12-latka zaczęła gorączkować. Termometr wskazywał 38-39 stopni. Lekarz w przychodni w Ustce przepisał jej leki przeciwgorączkowe. Wykonano też testy na obecność wirusów grypy, COVID i RSV. Wszystkie wyniki były negatywne. W poniedziałek podczas wizyty kontrolnej zlecono też badania krwi i moczu. Wyniki nie odstępowały od normy. Z wyjątkiem podwyższonego CRP, co świadczy o stanie zapalnym. To okazało się jednak dopiero we wtorek - w dniu, w którym dziewczynka straciła przytomność.
Szukanie przyczyny
Lekarz, który wcześniej leczył dziewczynkę, stwierdził zgon z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej. Ekipa dochodzeniowo-śledcza, technik kryminalistyki i prokurator pracowali w mieszkaniu.
- Oględziny miejsca zdarzenia i ciała dziewczynki, na którym nie znaleziono żadnych obrażeń, nie wskazywały na przestępcze spowodowanie śmierci lub udział osób trzecich – mówi prokurator Paweł Wnuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku. - Jednak ze względu na okoliczności podjęliśmy decyzję o sekcji zwłok. Postępowanie zostało wszczęte z artykułu dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci, który w takich sytuacjach zawsze jest stosowany.
Sprawę przekazano Prokuraturze Rejonowej w Słupsku.
- Sekcja zwłok się odbyła w czwartek. Zostały też pobrane wycinki histopatologiczne i krew do dalszych badań. Z uwagi na charakter sprawy będziemy monitować, aby jak najszybciej zostały przeprowadzone. Czekamy na opinię biegłego z zakresu patomorfologii – mówi Monika Stefanowska, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego. - Cóż, straszna tragedia dla rodziny i ogromny ból.
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?