Generalnie chodzi o radnych, którzy mogą łamać ustawę antykorupcyjną łącząc mandaty ze swoją działalnością w obszarze publicznym. Jest to zabronione. Do Beaty Chrzanowskiej, przewodniczącej rady dotarły trzy takie sygnały. Marcin Dadel, szef Klubu Radnych PO sam zapowiedział rezygnację z mandatu radnego, bo ratusz wypłaca mu pieniądze, które jako szef firmy dostał z PFRON-u na stworzenie miejsca pracy dla niepełnosprawnych.
W podobnej sytuacji jest radny Robert Danielkiewicz, były członek Klubu Radnych PiS. On jednak uważa, że nie łamie przepisów antykorupcyjnych, bo ratusz jest tylko listonoszem, który przekazuje mu pieniądze z PFRON-u, nie wchodzące do budżetu miasta. - Dysponuję odpowiednią opinią prawną - zapewnia Danielkiewicz.
Beata Chrzanowska: - Mimo to sprawa radnego Danielkiewicza stanie na sesji. Jeśli radni go nie odwołają, to kolejny ruch będzie należał do wojewody pomorskiego.
Trzeci przypadek, Zbigniewa Wojciechowicza, radnego PiS dotyczy wątpliwości co do jego miejsca jego zamieszkania, co może zakwestionować ważność mandatu. - Też mam opinią prawną, która mówi , że nie łamię prawa - zapewnia radny Wojciechowicz.
Co innego twierdzą radcy prawni magistratu. We wrześniu przekonamy się, jakie będzie stanowisko Rady Miejskiej w Słupsku.
Pojawiły się też inne wątpliwości dotyczące radnego Pawła Szewczyka (prowadzi fundację w PGM) i radnej Lidii Matuszewskiej (prowadzony przez nią Caritas parafii św. Jacka funkcjonuje w miejskim budynku i otrzymuje dotacje). Przewodnicząca Chrzanowska twierdzi, że w obu przypadkach prawo nie jest łamane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
