Krystyna Nowacka przyszła do naszej redakcji cała we łzach.
- Ja już nie wiem, dokąd mam pójść. Nie wiem, kto może mi pomóc. Nie mam za co żyć. Nie mam na leki, a serce mam bardzo chore - opowiada.
A wszystko przez problemy z bankomatem w SKOK-u im. Stefczyka przy al. Wojska Polskiego w Słupsku.
- Było to 11 września, kiedy poszłam wziąć pieniądze. Niewielkie dostaję, bo pracuję jako sprzątaczka w sądzie, ale zawsze coś - relacjonuje. - Chciałam 500 zł. Odczytałam komunikat "proszę odebrać pieniądze i kartę". Kartę wzięłam, ale pieniędzy nie było. Świadkowie to widzieli - opowiada kobieta.
Nasza czytelniczka natychmiast udała się do pracowników banku. Chciała wyjaśnić sprawę.
- Byłam cała spanikowana i od razu poszłam to zgłosić - mówi pani Nowacka.
Urzędnicy przyjęli reklamację i wysłali do oddziału w Gdańsku.
- Już blisko trzy tygodnie minęło, a pieniędzy nie ma na koncie. Zniknęły - mówiła nam pani Krystyna.
- A najgorsze, że dzisiaj oddział na Wojska Polskiego jest nieczynny i dalej nie wiem, co z moimi pieniędzmi - płacze kobieta.
Okazało się jednak, że ostatecznie, po 20 dniach, pani Nowacka dostała swoje pieniądze.
- Wszystko zakończyło się pomyślnie dla tej pani. Tyle po prostu trwają procedury i nie mamy na to wpływu. Zdążyliśmy jednak zwrócić tej pani pieniądze w terminie - wyjaśnia Jolanta Szkudlarek-Gawińska, kierownik słupskiego oddziału SKOK.
Pani Nowackiej kamień spadł z serca. Bo 500 złotych to dla mniej spora suma pieniędzy.
- Oj, co ja przeżyłam. Tak mi serce waliło, że mało zawału nie dostałam. Od razu poszłam leki wykupić. Teraz to się muszę uspokoić po tym wszystkim - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?