MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słupska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie akwaparku

Bogumiła Rzeczkowska
Na razie woda jedynie otacza słupski akwapark
Na razie woda jedynie otacza słupski akwapark Łukasz Capar
Słupska prokuratura okręgowa umorzyła drugą część śledztwa dotyczącą akwaparku. Teraz badała przetargi. Znalazła masę nieprawidłowości, ale nie przestępstw.

Zmowa przetargowa dla korzyści majątkowych, przemilczanie istotnych dla zawarcia umowy informacji, poświadczenie nieprawdy w dokumentach - teraz tym zajmowała się słupska prokuratura okręgowa, w kolejnej części śledztwa dotyczącego akwaparku. Jej ustalenia są przerażające, bo od wiosny 2010 roku, gdy miasto wybierało inżyniera kontraktu do zerwania z nim umowy w 2013 roku, doszło do ogromnej ilości nieprawidłowości. Śledztwo wykazało, że kadrę inżyniera kontraktu tworzyli ludzie z fałszywym dorobkiem zawodowym, że w tym zakresie doszło do poświadczenia nieprawdy, że umowa z wykonawcą znacznie różniła się od specyfikacji przetargowej, bo zawierała znacznie więcej robót!
Jednak zapadło postanowienie o umorzeniu, bo - zda­niem prokuratury - al­bo działania niektórych osób nadają się na drogę procesów cywilnych, albo tych osób nie można oskarżyć.

- By wyjaśnić kwestie przetargowe, czyli wątek wyłączony z głównego śledztwa do odrębnego postępowania, prokuratura zasięgnęła opinii Urzędu Zamówień Publicznych - mówi Jacek Korycki, rzecznik słupskiej prokuratury okręgowej. - UZP badał sprawę pod względem zgodności z prawem zamówień publicznych, a prokuratura oparła się na tym sprawozdaniu.

Po pierwsze: prokuratura badała, czy doszło do zmowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowych od lutego do kwietnia 2010 roku przy prze­targu na pełnienie funk­cji inżyniera kontraktu. Ustalono, że nie doszło do zmo­wy, podyktowanej chęcią zysku i zawarciem umowy, między prezesem spółki Bud-Invent, która wygrała przetarg a grupą inżynierów.

- Chodziło o to, że Bud-Invent wystartował do przetargu, przedstawiając grupę inżynierów z dorobkiem zawodowym wymaganym przez SIWZ jako swoją kadrę, a po wygraniu przetargu zmienił ją na osoby, które tych warunków nie spełniały - wyjaśnia prokurator Korycki. - Nie ma przestępstwa, bo nie doszło do naruszenia w sensie karnym norm usta­wy o zamówieniach publicznych. Zmiana personelu inżyniera kontraktu w trakcie realizacji inwestycji na osoby nie mające stosownych upra­wnień i dochodzenie roszczeń z tego wynikających winno odbywać się w trybie cywilnym.

Przypomnijmy, że to "Głos" w 2012 roku ujawnił sprawę kadry inżyniera kontraktu, która wykazała, że pracowała przy projektowaniu czy budowaniu base­nów, które w rzeczywistości nie istnieją lub zbudował je ktoś inny. Po tym dyrektor SOSiR-u Henryk Jarosiewicz powiadomił prokuraturę.

- Inżynierowie jako świadkowie zeznali, że takich obiektów nie budowali. To nie oznacza jednak, że prezes spółki podał nieprawdę. Bazował na dokumentach przez nich przedstawionych. Jednak przede wszystkim nie może on odpowiadać za poś­wiadczenie nieprawdy w dokumentach, bo ten prze­pis dotyczy tylko funkcjonariuszy publicznych lub osób uprawnionych do wystawia­nia dokumentów, a on nią nie jest - tłumaczy rzecznik prokuratury.

W sprawie fałszywych referencji zaczęły się "przepychanki" między miastem a spółką - tak to określa uzasadnienie umorzenia. Prokuratura ustaliła, że miasto jednak wykazało się starannością, bo SOSiR wzywał inżyniera kontraktu do wykazania, że nowy personel nadzorujący budowę ma doświadczenie zawodowe. To znaczy przynajmniej jeden basen o powierzchni lustra wody 300 metrów kwadratowych w dorobku. Bud-Invent upierał się jednak, że inżynierowie spełniają wymagania.

Niejasności były też na początku współpracy. Latem 2010 roku Bud-Invent przygotował przetarg na zaprojektowanie i wykonanie parku wodnego. Najniższą ofertę 57,777 miliona złotych złożyło konsorcjum Tiwwal - lider, Holma, Termochem. Komisja przetargowa zauważyła, że część inżynierów z kadry nadzorującej projektowanie Bud-Inventu to osoby, które przedstawił w swojej ofercie wykonawca! Jak skom­pletował prawie identyczny skład z inżynierów z całej Polski? Ten zaskakujący zbieg okoliczności załatwio­no tak: inżynier kontraktu wymienił skład, a SOSiR, prowadzący inwestycję w imie­niu miasta, to zaaprobował. Według prokuratury, tym samym przyjmował, że referencje są prawdziwe. Dopiero później sytuację skomplikował fakt, że takie baseny nie istnieją.

Jednak szczytem nieprawidłowości jest przemilczenie w postaci nieujawnienia w SIWZ szeregu robót budowlanych, które znalazły się w umowie z wykonawcą. To między innymi kręgielnia, boisko do siatkówki, pomieszczenie dla sędziów i trenerów, droga dojazdowa do planowanej w przyszłości hali sportowej, ciąg pieszy do Stawów Klasztornych. To wszystko wykracza poza przedmiot zamówienia. Zostało dopisane w umowie między miastem a konsorcjum.

- Przedmiot umowy różnił się od specyfikacji przetargowej w istotny sposób i prowadził do omijania prawa zamówień publicznych. UZP stwierdził, że w tej sytuacji powinien zostać ogłoszony nowy przetarg na te roboty - mówi rzecznik. - Jednak takie działania nie są przestępstwem i podlegają pod Kodeks cywilny.
Postanowienie o umorze­niu śledztwa jest nieprawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza