Rozprawa przed słupskim sądem okręgowym odbyła się przed tygodniem. Ze względu na zawiłość sprawy wyrok miał zostać ogłoszony wczoraj. Jednak sąd wznowił proces.
- W czasie narady skład orzekający zwrócił uwagę na jeszcze jeden element, którego nikt wcześniej nie dostrzegł. W związku z tym zaistniała potrzeba przeprowadzenia jeszcze jednego dowodu - tłumaczył sędzia Dariusz Dumanowski. - Aby nie uchylać tej sprawy, bo ona i tak długo się toczy, sąd postanowił wznowić proces i dopuścić dowód z opinii biegłej Doroty Pieśniak z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jolantę S., 51-letnią mieszkankę Zielonej Góry, oskarżoną o nieumyślne spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego, w marcu sąd rejonowy skazał na cztery lata bezwzględnego więzienia, sześć lat zakazu prowadzenia pojazdów oraz 100 tysięcy nawiązki dla osieroconej dziewczynki, która w wypadku straciła mamę. Do tragedii doszło w lipcu 2009 roku na drodze z Dębiny do Bałamątka. Kabriolet Peugeot 307 spadł na pobocze. Kierująca, wracając na jezdnię, nagle wjechała na lewy pas i samochód zderzył się z prawidłowo jadącym oplem corsą. W tym aucie nie przeżył nikt - 63-letni kierowca Kazimierz O., jego 30-letnia córka Magdalena i roczna wnuczka Onell. Także 45-letni Waldemar S., znajomy rodziny.
Przed sądem odwoławczym obrońcy oskarżonej suchej nitki nie zostawili na opiniach ekspertów do spraw ruchu drogowego. Tymczasem sąd ma dodatkowe pytania, ale do specjalisty w dziedzinie medycyny sądowej. Chce zapytać biegłą o to, czy obrażenia pasażerów opla byłyby inne, a jeśli tak, to jakie, w przypadku, gdyby wszyscy mieli zapięte pasy bezpieczeństwa.
Czy wówczas byłaby szansa na przeżycie ofiar, które zginęły. - Ma to znaczenie istotne, bo z jednej strony zdarzenie jest bardzo tragiczne w skutkach, z drugiej - jest wypadkiem drogowym. Niezależnie od skutku i liczby ofiar - działaniem nieumyślnym. Inaczej mielibyśmy do czynienia z zabójstwem - argumentował sędzia.
- W tej sprawie mamy dodatkowo do czynienia także z nieumyślnym naruszeniem zasad ruchu drogowego, to tym bardziej w przypadku czterech ofiar trzeba zbadać, za jaki rozmiar skutku sprawca odpowiada. Nikt na to nie wpadł wcześniej. Sąd okręgowy wziął to na siebie, nie uchylając sprawy - zakończył sędzia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?