Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupskie starostwo ściga za dwa grosze

Zbigniew Marecki [email protected]
Nie dziw się, jeśli  starostwo poinformuje cię o groszowym długu. Choć  pismo w tej sprawie  może wyglądać groźnie, właściwie nic nie znaczy.
Nie dziw się, jeśli starostwo poinformuje cię o groszowym długu. Choć pismo w tej sprawie może wyglądać groźnie, właściwie nic nie znaczy. Archiwum
Nie dziw się, jeśli starostwo poinformuje cię o groszowym długu. Choć pismo w tej sprawie może wyglądać groźnie, właściwie nic nie znaczy.

Niedawno o sposobie działania księgowości starostwa przekonał się jeden z byłych wiceprezydentów Słupska. Gdy otrzymał list polecony ze starostwa słupskiego, ze zdziwieniem przeczytał w oficjalnym piśmie, że jest starostwu winien 2 grosze, bo za mało wpłacił do kasy tego samorządu podatku od nieruchomości. Poza tym poinformowano go, że jeśli nie ureguluje tej zaległej należności, to urząd rozpocznie postępowanie nakazowe.

- To dziwna i nieco śmieszna sytuacja, bo wysłanie do mnie listu w tej sprawie kosztowało znacznie więcej, niż byłem winny starostwu - mówi nasz czytelnik. - Przepisy są niejednoznaczne, ale w tej sytuacji chodzi tylko o to, aby płatnika poinformować, że ma jakąś zaległość. Za tym jednak nie idzie prowadzenie egzekucji, bo jej koszty byłyby o wiele wyższe niż zaległa suma - tłumaczy Paweł Lisowski, rzecznik prasowy starostwa słupskiego.

Zobacz także: Starostwo słupskie powoła Powiatową Radę Działalności Pożytku Publicznego

Zaraz jednak dodaje , że starostwo wysyła do płatników tego typu informacje bardzo rzadko. - Częściej panie z księgowości same z własnych pieniędzy pokrywają tego rodzaju zaległości. Rocznie w naszym starostwie w sumie wynoszą one około 10 złotych - dodaje rzecznik Lisowski.

Przypominamy, że jednak warto uregulować nawet tak małe zaległości, bo nigdy nie wiadomo, co się może stać w przyszłości.
O tym, że życie i instytucje finansowe bywają zaskakujące, w listopadzie 2014 roku boleśnie przekonał się Zbigniew Maślak z Pogwizdowa Nowego na Podkarpaciu. O tym, że ma zaległość w wysokości 1 grosza w spłacie kredytu, który zaciągnął na zakup telewizora, dowiedział się po 10 latach. Wtedy bankowcy poinformowali go, że oprócz 1 grosza długu oczekują zapłaty 30 zł kosztów i 2,54 zł odsetek. W sumie zaległość rencisty urosła ponad 300 tysięcy procent.

- Dla świętego spokoju poszedłem i zapłaciłem im całą zaległość. Mówi się, że jeden grosz to żaden pieniądz. Jak widać, jednak można przez takiego miedziaka nabawić się kłopotów - powiedział "Faktowi" pan Zbigniew. W takich sytuacjach można więc zbagatelizować żądania i oczekiwania wierzycieli, ale lepiej je wyjaśnić i uporządkować, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam życie w przyszłości, zwłaszcza wtedy, gdy jakaś instytucja ma podstawę prawną, aby rozpocząć działania windykacyjne, które mogą być dokuczliwe, a przynajmniej denerwujące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza