Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanka ma problem z oddaniem kapci do reklamacji

Marcin Markowski
Teresa Hołowienko ze zniszczonymi kapciami.
Teresa Hołowienko ze zniszczonymi kapciami. Fot Łukasz Capar
Pani Teresa Hołowienko kupiła kilka tygodni swojemu wnuczkowi kapcie w jednym ze słupskich sklepów. Te rozkleiły się jednak już po dwóch tygodniach noszenia. Pracownicy sklepu nie chcą przyjąć reklamacji i uważają, że obuwie było nieprawidłowo użytkowane.

Jedna z naszych stałych czytelniczek kilka tygodni temu wybrała się do słupskiego sklepu Textilmarket by kupić swojemu wnuczkowi kapcie. Wybrała niedrogie obuwie za niecałe 15 złotych.

- Wnuczek chodził w tych kapciach w przedszkolu - mówi Tersa Hołowienko, słupszczanka. - Przez kilka dni było wszystko w porządku. Potem jednak zaczęły się rozklejać. Po niecałych dwóch tygodniach odkleiły się czubki w obydwu butach i nie nadawały się do chodzenia.

Pani Teresa postanowiła więc oddać kapcie do sklepu w ramach reklamacji. Była pewna, że bez problemów pracownicy sklepu, w którym je kupiła, przyjmą je do ewentualnej naprawy.

- Kiedy poszłam do Textilmarketu przy ulicy Tuwima, szybko okazało się, że nikt nie pomoże mi w tej sprawie - dodaje czytelniczka. - Najpierw pokazałam paragon, a potem opisałam sposób w jaki kapcie były użytkowane oraz powiedziałam jak szybko się rozkleiły. Niestety, ekspedientka w arogancji sposób powiedziała mi, że nie przyjmie ode mnie tych kapci.

Pani Teresa poprosiła więc, o kierowniczkę sklepu. Ta jednak potwierdziła zdanie swojej poprzedniczki na temat reklamacji.

- Powiedziała mi wprost, że nie mamy o czym rozmawiać - twierdzi pani Hołowienko. - Pytano mnie, gdzie kapcie były użytkowane. Jak powiedziałam, że w przedszkolu sugerowano mi, że przez to się zniszczyły. Później zapytano mnie czy je prałam. Odparłam, że nie, ale i tak kobiety mi w to nie uwierzyły. Powiedziały, że tak właśnie wyglądają wyprane kapcie.

Nasza czytelniczka przez kilka minut próbowała przekonać sprzedawczynie do przyjęcia reklamacji. Nic jednak nie wskórała. Wyszła z Textilmarketu z rozklejonymi kapciami i paragonem.
- Bardzo się zawiodłam na tym sklepie, bo mnóstwo osób z całego miasta robi tam zakupy - mówi czytelniczka. - Jest to sklep z tanimi produktami, wiec kupują tam ludzie mający mniej pieniędzy. Nie każdego stać na to, żeby co kilka tygodni kupować nowe kapcie. Mnie natomiast najbardziej zdenerwowało to, w jaki sposób mnie potraktowano. Reklamacja powinna zostać przyjęta, a rzeczoznawca przecież stwierdza jaki był sposób użytkowania butów, a nie ekspedientka. Zresztą towar nie był drugiego gatunku, więc mam prawo go reklamować.

Jedna z ekspedientek Textilmarketu, z którą udało nam się skontaktować, rzeczywiście potwierdziła, ze reklamacja nie została przyjęta.

- Naszym zdaniem kapcie były wyprane, dlatego ich nie przyjęliśmy - mówi ekspedientka Ewa z Textilmarketu. - Mamy prawo w takim przypadku odmówić reklamacji.

O zdanie na ten temat zapytaliśmy miejskiego rzecznika konsumentów. Jego zdaniem sklep powinien przyjąć reklamację do rozpatrzenia.

- Pracownicy sklepu mają taki obowiązek - mówi Marek Downar-Zapolski, miejski rzecznik konsumentów.

- Ekspedienci powinni przyjąć reklamację choćby do jej rozpatrzenia. Oczywiście mogą odmówić przyjęcia w uzasadnionych przypadkach. Jeśli klient się nie zgadza się z tą decyzją może zgłosić pisemną skargę na sklep o inspekcji pracy. Ta instytucja może ukarać sklep karą grzywny. Słupszczanka może też zgłosić się do mnie, postaram się pomóc w tej sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza