Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sport to nie tylko kopanie piłki. Jak zachęcić dzieci do ruchu? O tym rozmawiano na konferencji w Słupsku

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
XVII konferencja z cyklu Zdrowie dzieci i młodzieży pt. „Aktywność fizyczna podstawą zdrowia i życia” była okazją do rozmów na temat kondycji fizycznej młodego pokolenia. A z tą z roku na rok jest coraz gorzej.
XVII konferencja z cyklu Zdrowie dzieci i młodzieży pt. „Aktywność fizyczna podstawą zdrowia i życia” była okazją do rozmów na temat kondycji fizycznej młodego pokolenia. A z tą z roku na rok jest coraz gorzej. Fot. Łukasz Capar
XVII konferencja z cyklu Zdrowie dzieci i młodzieży pt. „Aktywność fizyczna podstawą zdrowia i życia” była okazją do rozmów na temat kondycji fizycznej młodego pokolenia. A z tą z roku na rok jest coraz gorzej.

Po raz XVII Pomorski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Słupsku był organizatorem konferencji naukowej z cyklu Zdrowie dzieci i młodzieży. Tematem przewodnim była „Aktywność fizyczna podstawą zdrowia i życia”. Gości – prelegentów oraz uczestników, a wśród nich nauczycieli wychowania fizycznego, młodzież, pielęgniarki i pedagogów – przywitali w imieniu organizatorów Bożena Żuk,  dyrektor Pomorskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Słupsku oraz Paweł Lisowski, Starosta Słupski.

- Motywem przewodnim jest myśl Wojciecha Oczko, nadwornego lekarza królów Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy: „Ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy wszystkie lekarstwa razem wzięte nigdy nie zastąpią ruchu” - mówi Robert Kozłowicz, nauczyciel konsultant ds. aktywności sportowej i promocji zdrowia w Pomorskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Słupsku. - Z aktywnością sportową dzieci i młodzieży jest z roku na rok coraz gorzej. Potwierdzają to naukowe badania. Kiedyś podwórka były pełne dzieci, a teraz dzieci są w domu w swoim wirtualnym świecie – przed komputerem, czy z telefonem w ręku. Konferencja ma pokazać problem, ale przede wszystkim rozmawiamy o tym, co można zrobić, aby zachęcić nasze młode pokolenie do ruchu. My – jako nauczyciele, ale też my- jako rodzice. Bo to w głównej mierze od rodziców zależy, czy zaszczepimy w dzieciach pasję do sportu – mówi Kozłowicz.
Konferencja jest dla wszystkich, którzy współpracują z dziećmi i młodzieżą. Jej inicjatorką i organizatorką przez wiele lat była Irena Czyż.
- Chcemy przekazać uczestnikom jak największy zasób wiedzy na temat rekreacji ruchowej i jej wpływu na nasz dobrostan. Omawiamy te kwestie z punktu widzenia medycznego, pedagogicznego ale też praktycznego. Mówimy o tym, jak realizować te zajęcia, aby były one z korzyścią dla dzieci, jak zaczynać przygodę ze sportem, aby był on przyjemnością – mówi Robert Kozłowicz, obecny współorganizator.

Jako pierwszy o wpływie ruchu na zdrowie i jakość naszego życia mówił dr hab. Marcin Dornowski z Akademii  Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
Z kolei lekarze - Nerijus Prusinowski oraz Mateusz Nowak z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku powiedzieli o diagnozowaniu stanu narządów ruchu i zapobieganiu ich chorobom. Bo sport to zdrowie, ale uprawiany mądrze i z głową.
Co samorządy Pomorza robią dla aktywności ruchowej mieszkańców? O rekreacyjnych i prosportowych projektach realizowanych na Pomorzu mówiła w imieniu - Macieja Kowalczuka,  zastępcy Dyrektora Departamentu ds. Sportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego - Bożena Żuk, dyrektor PODN w Słupsku.
O tym, jak wykorzystać naturalne zasoby Pomorza do uprawiania turystyki rekreacyjnej opowiadał i zachęcał do niej Andrzej Grzybowski, starszy specjalista ds. turystyki i rekreacji z Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi”.
Konferencję zakończyła dyskusja, w której udział wzięli m.in. Bernadeta Kopeć z Akademii Młodego Lekkoatlety, Anna Szydłowska, fizjoterapeutka pediatryczna, Martyna Dramczyk – „Rozwojownia – terapia ruchem” oraz dr Robert Bąk – turystyka i rekreacja, Akademia Pomorska w Słupsku

Konferencja odbyła się pod honorowym patronatem Marszałka Województwa Pomorskiego Mieczysława Struka oraz Pomorskiej Kurator Oświaty Małgorzaty Bielang.

Rozmawiamy Robertem Kozłowiczem, nauczycielem wychowania fizycznego, konsultantem ds. aktywności sportowej i promocji zdrowia w ODN w Słupsku.
- Pracuje Pan z dziećmi i młodzieżą od kilkudziesięciu lat jako nauczyciel wychowania fizycznego, trener koszykówki, organizator obozów sportowych. Jaka jest i jak się zmienia aktywność sportowa młodych ludzi?

- Niestety, aktywność młodzieży z roku na rok spada i to nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Potwierdzają to naukowe badania. Kiedyś podwórka były pełne dzieci, a teraz dzieci są w domu w swoim wirtualnym świecie – przed komputerem, tabletem, czy z telefonem w ręku.

- Wszyscy obwiniamy rozwój technologii, ale przecież wuefy w szkołach są nadal. Nauczyciele zachęcają do ruchu. To co się zmieniło?
- My wszyscy się zmieniliśmy i korzystamy z dobrodziejstw cywilizacyjnych. Ruchu mamy coraz mniej. Ta aktywność fizyczna nie jest wpisana w nasze życie. Do tego internet, media społecznościowe, cały ten wirtualny świat jest bardzo obciążający, izoluje człowieka i sprawia, że ludzie mniej aktywnie spędzają czas.
- To co możemy zrobić, aby te dzieciaki odciągnąć od ekranów i bardziej je zaktywizować? My jako rodzice, Wy – jako nauczyciele wychowania fizycznego?
- Trzeba zacząć od siebie. Jeżeli my dorośli – nie będziemy spędzać aktywnie czasu i dawać dobrego przykładu, jeżeli poprzez własną aktywność nie nauczymy dzieci z korzystania z rekreacji, nie zachęcimy do sportu, do spędzania czasu aktywnie, to te dzieci same tego nie zrobią.
- Zaznaczmy, że nie musi to być od razu sport wyczynowy…
- Możliwości jest mnóstwo – możemy iść z dzieckiem na rowery, latem na kajaki, czy po prostu wziąć piłkę i pograć w nogę, czy siatkówkę.. Na początek mówimy o rekreacji. Sport jest dopiero później, nie każdy musi być sportowcem, nie każdy musi lubić sport, nie każdy lubi mierzyć się z przeciwnikiem, czy samym sobą, ale może znaleźć niszę dla siebie i spędzać czas aktywnie i dzięki temu wypoczywać. Sport ma nie tylko dobroczynne skutki dla naszego ciała, ale przede wszystkim dla naszego umysłu.

- Kajaki, rowery, rekreacja… - brzmi pięknie, ale trauma z wuefu zostaje. Ten przeklęty skok przez kozioł, czy przewrót w tył zwany fikołkiem bywa zmorą, która wraca co poniektórym w postaci koszmaru przez lata. Czy coś się zmieniło na lekcjach wuefu?
- To podejście do lekcji wychowania fizycznego zmienia się cały czas. To zależy tylko od nauczyciela, który tak naprawdę może z dziećmi zrobić wszytko. Może wprowadzić taniec, fitness, co może zachęcić dziewczynki do ruchu, czy na przykład spory walki, które zmotywują chłopców. Zacząć trzeba od tego, aby w ogóle zachęcić dzieci do ruchu, bo część z nich po prostu ruszać się nie lubi. Więc zaczynamy od różnych form interakcji i wspólnych zabawa. To, co kiedyś robiliśmy, będąc na podwórku – kiedyś dzieci chciały być razem i wspólnie spędzać czas, musiały się dogadać. A teraz już na tym etapie pojawia się problem, bo dzieci często nie potrafią nawet ze sobą rozmawiać. A rola sportów drużynowych polega na współpracy, bo gra drużyna, nie jednostka aby odnieść sukces, musi być współpraca. Podczas czterech godzin wuefu w tygodniu musimy nadrobić zaległości w kwestii umiejętności społecznych i współpracy.
- A tymczasem rodzice często nie pomagają, wypisując, czy „załatwiając” dziecku zwolnienie z wuefu…
- To jest dramat tej całej sytuacji. Często rodzice nie rozumieją, że ta aktywność to nie tylko wpływ na mięśnie, ze czasami kogoś coś zaboli, czy zapiecze, ale poprzez aktywować ruchową dzieci rozwijają się społecznie i emocjonalnie. Muszą sobie radzić z tym, że ktoś jest zwycięzcą, a ktoś przegranym. Radzą sobie ze zmęczeniem i poznają, jak ich organizm reaguje na to zmęczenie. Uczą się też, że są oceniane.
- Można powiedzieć, że sport hartuje organizm pod kątem psychiki. Uczy przyjmowania porażek, uczy zdrowej rywalizacji… To umiejętności, które przydają się w życiu, nie tylko na boisku.
- Uczy też zasad, szanowania przeciwnika, uczy pracy zespołowej – to umiejętności bardzo ważne w życiu. Sport to nie tylko kopanie piłki.
- A co z traktowaniem dzieci słabszych. To wybieranie do drużyn przez kapitanów, którzy zawsze najpierw wybierają najlepszych, a na końcu zostają ci, których nikt nikt nie chce, bo są słabi – jest jednak trochę traumatyzujące. Po części można zrozumieć rodziców otyłej dziewczynki, którą zwalniają z zajęć wuefu, bo nie chcą, aby była ośmieszana.
- Stygmatyzowanie dzieci na początku może być katastrofalne w skutkach. Dlatego tu jest ogromna rola nauczyciela, aby zwracał na nie uwagę. Do drużyn może wybierać nauczyciel tak, aby były ono mniej więcej na równym poziomie. I bardzo ważne, aby nie oceniać dzieci tylko poprzez wyniki, ale poprzez wkład pracy i chęć do podejmowania działań. Do tego zmierza system edukacji. My jako nauczyciele musimy te dzieci wzmacniać, a nie osłaniać, Budować poczucie sił i własnej wartości, a nie zniechęcać.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza