Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia Głobino. 30-lat działalności Markosu [ZDJĘCIA]

Aleksander Radomski
Aleksander Radomski
Krzysztof Piotrkowski
Zaczęło się w okresie przeobrażeń. Inżynier Marciniak i inżynier Koseski doświadczenie wyniesione zza desek kreślarskich zdobywane latami w Ustce, planowali przełożyć na własną firmę konstrukcyjno-projektową. Nie udało się. Wyszła im stocznia.

Rozmach tego przedsiębiorstwa można dziś mierzyć jego powierzchnią, liczbą hal produkcyjnych czy rzeszą pracowników. Każda z tych wartości, a mowa o 10 ha, pięciu halach, kilku innych budynkach oraz tysiącu osób, w oderwaniu od rzeczywistości to zbyt duże obciążenie dla wyobraźni. Zacznijmy więc od podstaw i pierwszych produktów, które 30 lat temu wyszły sygnowane logo Markosu. Wówczas firma mieściła się jeszcze przy ulicy Słonecznej w Słupsku. Nie były to kadłuby i łodzie, z którymi obecnie utożsamiane jest to przedsiębiorstwo. Tak naprawdę zaczęło się od zlewozmywaków z laminatu i zbiorników do przewozu żywej ryby. Nic dziwnego, handel rybą na początku lat 90-tych w regionie zaczął się uaktywniać, a kontrahent z Kołobrzegu zamówił całą serię. Chwilę później były już łódki wiosłowe, wykonywane oczywiście przez doświadczonych formierzy laminatu.

Pierwszy znaczący projekt

Jednak to łódź ratownicza była pierwszym znaczącym projektem inżynierskim. Zbudowano formę, wykonano badania i uzyskano świadectwa klasyfikacyjne angielskiego i niemieckiego Lloyda. Te dokumenty to jedne z ważniejszych w firmie.

- To był 1992 rok - wspomina inżynier Cezary Koseski, współzałożyciel i w zasadzie połowa Markosu. To od nazwiska Marciniaka i Koseskiego firma wzięła swoją nazwę. - Stworzyliśmy prototyp i przeprowadziliśmy pełne testy w Darłówku. Łódka jest zresztą do dziś produkowana. To ona nas wyniosła.

Dobrym duchem tego projektu był niemiecki partner i przyjaciel firmy Hans Dieter Bergman. Również inżynier i przedsiębiorca, choć z branży urządzeń do wodowania. Bergman łódkę ratowniczą Markosu przedstawił na wystawie w Hamburgu. Zawiesił ją na swoim żurawiu. RR 4.2, bo tak nazywa się ten model, na targach zobaczyli przedstawiciele niemieckiego Fassmera, czyli jednej największych stoczni produkujących sprzęt ratowniczy. To już nie był lokalny akwen, tylko głębokie wody.

- Propozycja z niemieckiej firmy i zapotrzebowanie nawet na setki łodzi rocznie zachęciła nas do tego, że doszliśmy do porozumienia - mówi inżynier Bernardyn Marciniak. - Zaraz po rozpoczęciu produkcji posypały się kolejne zamówienia.

Druga noga

Dywersyfikacja to klucz do sukcesu w każdej branży. Uzależnienie od jednego odbiorcy czy przesadne skupienie się na wąskiej i specjalistycznej dziedzinie w sztormowych czasach pociągnęło nie jedną firmę na dno. Markos, który ze Słupska przeniósł się do Głobina, nie mógł ograniczać się tylko do łodzi ratowniczych. Zaczęto więc szukać innych możliwości rozwoju. W ten sposób na liście odbiorców pojawia się Bavaria, czyli jeden z kluczowych producentów jachtów w Europie. Współpraca trwa do dziś, a Markos to istotny partner w zakresie komponentów z laminatu dla tego producenta. W Głobinie wykonywane są kadłuby, kabiny sanitarne, podsufitki, czy ramy wzmacniające konstrukcje. W międzyczasie przez Baviarę przetoczyło się postępowanie upadłościowe, by następnie po kryzysie powrócić na rynek. Markos trwał, głównie za sprawą aktywnego zespołu ludzi szukających klientów. Firma zeszła na ląd. Udało się jej wpiąć w łańcuch dostaw branży automotive. Części z laminatu spod Słupska trafiają do dwóch dużych producentów kamperów. Co więcej, w halach pod Słupskiem powstają podłogi do autobusów budowanych w pobliskiej fabryce Scanii. Z kolei w 2001 roku narodził się pomysł na budowę gondoli do generatorów montowanych na wiatrakach farm wiatrowych. Znów pomysł podsunął Fassmer.

- No i się zaczęło - nie ukrywa Cezary Koseski. - Energetyka wiatrowa stała się naszym największym elementem produkcyjnym. Przez te 20 lat wykonaliśmy wiele typów gondol do generatorów wiatrowych. Zadomowili się u nas tacy producenci jak General Electric, Simens czy Enercom. Jesteśmy właśnie na etapie wdrażania offshorowych prototypowych obudów.

Jachty, branża motoryzacyjna i wiatraki to nie wszystko. Jest też dobrze rozwijający się sektor laminatów technicznych dla farm ryb, których hodowla z otwartych akwenów przenosi się do zbiorników kompozytowych. Są połączone rurami przepompowującymi i uzdatniającymi wodę. Pierwsze tego typu instalacje działają już na północy Norwegii.

Jednak oczkiem w głowie wciąż są łodzie. Tak te ratunkowe, ratownicze czy te dla fińskiego Axopara, dużego gracza na rynku jachtów motorowych. Markos to też autorskie konstrukcje cieszące się wzięciem w Holandii. Produkty Markosu eksportowane są nie tylko do Europy. Trafiają również do USA, Chin, Kuwejtu Tajlandii czy Turcji.

- W naszym portfolio jest pięć własnych łodzi - wylicza Łukasz Brzeski projektant, który firmę zna od podszewki. Przeszedł drogę od wykonywania zadań na hali produkcyjnej do działu projektowego, po drodze kończąc oceanotechnikę na Politechnice Gdańskiej. Jak mówi, firma mocno stawia na inwestowanie we własną kadrę. - Realizujemy więc łodzie na bazie własnej i cudzej dokumentacji. Nie tylko z laminatu, ale również z włókna węglowego.

Jedną z takich konstrukcji jest łódź stworzona na potrzeby Marynarki Wojennej. Spełniająca wyśrubowane wymagania wojskowe i konstrukcyjne jednostka, znalazła się na wyposażeniu ORP Ślązak.

Markos, czyli inżynierowie Marciniak i Koseski, zapewniają, że z Głobina się nie wyniosą. Mówią, że w żadnym roku działalności nie odnotowali straty finansowej, choć nigdy nie było wiadomo, jak układać będzie się portfel zamówień. Właśnie budują dwie nowe hale produkcyjne. Para inżynierów, która planowała stworzyć firmę konstrukcyjno-projektową po 30 latach działalności dorobiła się prawdziwej stoczni. Jak mówią, bezpośredniego dostępu do wody nie potrzebują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza