Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światowy Dzień Chorego - pacjent dostał w prezencie kolejkę

Magdalena Olechnowicz
Wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Chorego. Poszliśmy do chorych w przychodniach i sprawdziliśmy, co dostali w prezencie w dniu swojego święta.

O godz. 8 "jubilatów" w przychodni Miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej przy ul. Tuwima w Słupsku nie brakowało. Przyszli tu już po godz. 6, aby wywalczyć numerek do chirurga-ortopedy.

- Co za chory system. Ludzie godzinę przed drzwiami kotłują się, aby zostać przyjętymi. W momencie, gdy się otwierają drzwi, tłum wpada do środka. Trzeba łokciami się przebijać, aby zdobyć numerek, który jest gwarancją przyjęcia. Ludzie starsi mają marne szanse. Często przysyłają dzieci, aby im wywalczyły te numerki - mówią ludzie, których spotkaliśmy w przychodni.

Czesław Majewski numerek wywalczył.

- Szkoda gadać, to już moje kolejne podejście. Mam złamaną protezę. Nikt mi pomóc nie chce. Odsyłają mnie tylko od Annasza do Kajfasza. Teraz to już chyba tylko skierowanie do grabarza dostanę - mówi pan Czesław. - Dobrze jest być chorym tylko wtedy, jak ma się pieniądze i można się leczyć prywatnie - dodaje.

Piotr Pierzchalski jest zadowolony, bo w dniu chorego zostanie mu zrobione w końcu prześwietlenie zęba.

- To już moje trzecie podejście. Ostatnio, jak przyszedłem po południu, to w poczekalni było 50 osób - mówi. - Nie wiem czemu ludzie boją się prywatyzacji. Mama w zeszłym tygodniu miała kolonoskopię w Salusie. Za darmo, bo też NFZ płacił. Lekarze co chwilę przychodzili i pytali o samopoczucie. Więc jednak można - dodaje.

Rafał Karpiński w dniu chorego mógł w końcu zrobić synkowi USG brzucha.
- Rejestrowałem syna półtora miesiąca temu, bo skarżył się regularnie na bóle brzuszka. Dziwi mnie, że nikt się tym nie przejmuje, przecież to dziecko. USG powinno być zrobione w trybie pilnym - mówi tata 4-letniego chłopca.

Jak się dziś choruje? Wie o tym doskonale pani Wioleta (nazwisko do wiadomości redakcji). Wczoraj przyszła z 7-letnim synkiem na USG brzuszka. Też czekała trzy tygodnie. Jednak w domu ma jeszcze chorą na białaczkę 5-letnią córeczkę.

- Co trzy tygodnie jeździmy do Gdańska, bo w Słupsku nie ma przychodni hematologicznej dla dzieci. Jak córeczka zachorowała na zapalenie spojówek, to żaden okulista nie chciał jej przyjąć. Wszędzie kazali czekać miesiącami. A w jej przypadku każde zakażenie organizmu to zagrożenie dla życia. Nikt się dziś chorym nie przejmuje - mówi pani Wioleta.

Jak się czuł pacjent w Światowym Dniu Chorego?

- Pani, szkoda gadać... Najchętniej to, by od razu na cmentarz kierowali - mówi smutno Czesław Majewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza