Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn podąża śladami zaginionego ojca

Konrad Remelski
Od lewej Witold Zalewski i Michał Marczak w trakcie realizacji filmu.
Od lewej Witold Zalewski i Michał Marczak w trakcie realizacji filmu.
Witold Zalewski z Poznania poszukuje w Miastku swego ojca Witolda Skaczkiewicza.

Mężczyzna pół roku temu przesłał synowi paczkę ze swymi rzeczami osobistymi, w tym dokumentami, i od tego czasu słuch o nim zaginął. W Miastku powstaje film dokumentalny o poszukiwaniach.

Witold Skaczkiewicz jest artystą. Skończył w Poznaniu Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych (obecnie ASP). Malował, tworzył poezję.

Kilka lat temu sprzedał mieszkanie w Swarzędzu i przyjechał na ziemię miastecką, gdzie mieszkał u swego przyjaciela - księdza proboszcza w Świerznie. Tam zrobił witraże do kościoła. W ciągu trzech lat pobytu w gminie Miastko artysta Skaczkiewicz wykazywał się niezwykłą aktywnością. Tworzył, fotografował, pisał wiersze. I nagle zniknął.
- Zostawił mi wszystkie dokumenty - paszport, dowód osobisty, prawo jazdy - relacjonuje Witold Zalewski. - Przesłał mi także na płytach kompaktowych wszystkie zdjęcia, które robił. Nie potrafiłem odłożyć tego na półkę. Wraz z moim przyjacielem, Michałem Marczakiem, który skończył szkoły filmowe w Los Angeles i Warszawie, postanowiliśmy pójść tropem mojego ojca i dowiedzieć się, co robił w Miastku, z jakimi ludźmi się spotykał, co tworzył. Przy okazji robimy film dokumentalny, który ma pokazać zarówno nasze poszukiwania, jak i odpowiedzieć na pytanie, czego się może młody człowiek nauczyć od swojego ojca, a czego nie. Bardzo chciałbym też zrozumieć, jakim człowiekiem był czy też jest mój ojciec.

Witek ubolewa nad tym, że ostatnio nie miał zbyt dobrych kontaktów z ojcem. Chciałby to naprawić. - Związek ojca z żadną kobietą nie trwał długo, także ze mną czy z moim bratem nie udawało się mu utrzymywać bardzo dobrych stosunków - wyznaje. - To już jest kwestia temperamentu ojca i jego podejścia do życia, bo to bardzo wymagający człowiek i artystyczna dusza. Trudno więc było sprostać jego wymaganiom i takiej mocnej osobowości.

Witek dzięki pobytowi w Miastku utwierdził się w niektórych przekonaniach na temat swego ojca. Jak twierdzi, to człowiek, który tworzy swoje życie tak, jak artysta dzieło sztuki, nie waha się nawet manipulować ludźmi po to, żeby było ciekawiej.
- Pomimo wielkiego szacunku dla artysty muszę przyjąć do wiadomości, że jednak mój ojciec jest trudnym człowiekiem - zauważa Witek. - Aż boję się pomyśleć, co może się z nim dziać. Jeżeli ktoś przysyła swoje dokumenty i znika, to nasuwają się jedynie nieprzyjemne skojarzenia. Może siedzi w więzieniu za jakiś niespłacony dług? Może ukrywa się przed kimś? O najgorszym nie chcę myśleć. Młodzi ludzie spotkali się w Miastku z wieloma ludźmi, którzy mieli do czynienia ze Skaczkiewiczem. Nagrali dziesiątki rozmów. Film robią za własne pieniądze. Być może zostanie wyemitowany w czerwcu w telewizyjnej Dwójce.

- Już od dawna myśleliśmy, żeby zrobić film o relacjach Witka z ojcem. Przykro tak mówić, ale rzeczywiście to zniknięcie Skaczkiewicza stało się okazją do rozpoczęcia pracy - przyznaje Michał Marczak. - Życie samo nam podpowiedziało temat filmu. To będzie historia o ojcu Witka, trochę o nas samych, o tym, jak młodzi ludzie starają się odnaleźć swoją tożsamość.

Jaka będzie pointa? - Tego jeszcze nie wiemy - mówi Witek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza