Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła przetrwania - o zupie z mrówek i robieniu z siebie wariata

Edyta Litwiniuk [email protected]
Krzysztof Petek w swoim żywiole
Krzysztof Petek w swoim żywiole www.petek.net
Autor ponad 20 książek sensacyjno-przygodowych. Uczy, jak przetrwać w otoczeniu dzikiej przyrody i w miejskiej dżungli. Krzysztof Petek to postać nietuzinkowa. Mieszka we Wrocławiu, ale kocha Łebę.

Od ponad 20 lat organizuje wyprawy, szkoły przetrwania, zajmuje się survivalem, trenuje kung-fu. Mieszka we Wrocławiu. Kilka lat temu przyjechał na spotkanie autorskie do biblioteki w Łebie. I wraca tu co jakiś czas. Już dwa razy organizował tu feryjne wyprawy survivalowe dla młodzieży. Na brak chętnych nie narzeka. Nawet w zimę nie zabrakło amatorów spania w szałasach i namiotach, nocnych przejażdżek terenowym samochodem czy poszukiwania skarbów.

Uczę, żeby wyjść z tłumu gapiów i ratować

- W wieku 14 miesięcy pojechałem na pierwszy obóz harcerski - mówi Petek. - Tata był komendantem, mama zastępcą i musieli mnie zabrać. Tak mi zostało. Byłem na 28 obozach harcerskich, ponad 300 biwakach, wyprawach, rajdach i szkoleniach. Ponad 20 lat spędziłem, zdzierając mundury harcerskie. Na prawdziwym harcerzowaniu. Wtedy nie nazywało się to survivalem.

Potem rozstał się z mundurem, a jego szkolenia idą bardziej w stronę ratownictwa i radzenia sobie w sytuacjach krytycznych, jak wypadki, napady, katastrofy. Do sytuacji, w których jesteśmy bezradni, bo nie nauczano nas, jak się zachować.

- Survival, który uprawiam, nie jest zabawą w wojsko. Mnie nudzi zabawa w paintball. Można postrzelać do siebie farbkami, ale to tak naprawdę nie jest do niczego potrzebne - zaznacza. - Nas oduczono, jak reagować na sytuacje krytyczne, bo w razie czego mamy komórkę, zadzwonimy po pogotowie, strażaków, służby specjalne, mamusię. Ale nie zawsze tak się udaje - dodaje.

Zapytany o miniporadnik survivalowy, odpowiada: - Ta­kim poradnikiem jest mój 2-3--dniowy obóz, kiedy zabieram ludzi w teren. Rozmawiamy, działamy, pozorujemy akcje. Najkrócej rzecz biorąc, byłoby dobrze, gdyby ludzie zrozumieli, że nie wszyscy wszystko za nich zrobią. Że sytuacje nie­­­bez­pieczne, wypadki, zdarzają się naprawdę, a nie tylko w telewizji. I to nie wstyd pomagać ludziom, nie wstyd udzielić pierwszej pomocy. Człowiek, który nie wie, jak to zrobić, jest kaleką.

Szkoli więc ludzi technik ratownictwa i uczy, że jeśli jest wypadek i stoi tłum gapiów, to z tego tłumu trzeba wyjść i pomóc.

- Nie potrafimy już działać społecznie, każdy z nas działa sam - zauważa. - Przeszkoliłem już ponad dwa tysiące ludzi. Zakładam, że kilkudziesięciu, kilkuset zrozumiało, o co chodzi. Na pewno ponad 40 osób zawdzięcza życie tym, których szkoliłem. Wiem, bo docierają do mnie takie informacje. Chodzi o wypadki drogowe i napady.
Las nie da umrzeć z głodu

W organizowanych przez niego szkołach przetrwania ludzie uczą się zakładania obozowisk, korzystania z mapy, kompasu, busoli, planów, nawigacji. Duży blok zajęć to pierwsza pomoc przedmedyczna. Jest także nauka zdobywania pożywienia.

- Iść do lasu i głodować? Po co. Trzeba tylko wiedzieć, co można zjeść i jak to przyrządzić. Makaron z kory brzozowej, zupa z mrówek, niech popróbują. Przecież wiewiórki nie prowadzą w lesie KFC - mówi Krzysztof Petek i dodaje, że te sposoby sprawdzają się też zimą. Może jest trochę trudniej, ale mrówki da się spod śniegu wygrzebać.

- Takie umiejętności dają nam swobodę działania. Pada deszcz, to nie znaczy, że umieram, tylko że jestem mokry. Mam do przejścia jeszcze 30 km, ale na wyprawach przechodziłem i 100 km w ciągu doby, więc dam radę. Nie ma mostu, to idę przez rzekę. Jest bagno, to sprawdzę, jakie ono jest i przejdę przez nie. Trochę błota mnie nie zatrzyma, a od tego może zależeć ludzkie życie - mówi Petek.

Jego zdaniem ludzie wyszkoleni będą mieli łatwiej nawet w mieście.

Jak wychodzić zza rogu

Survival miejski jest osobnym szkoleniem. Robi je w ramach samoobrony.

- To nie tylko sytuacja, kiedy ktoś mnie złapał za gardło i ja się muszę uwolnić - zaznacza. - To też unikanie zagrożeń. Jak wychodzić zza rogu, żeby nie dostać w głowę, jak oceniać sytuację, gdzie się wycofać, którędy wracać. Jak rozmawiać, kiedy ktoś nas zaczepia. Można bandytę zrobić w konia. Nie zawsze się to udaje, ale trzeba spróbować.

Jak to zrobić?

- Najłatwiej zachować się nietypowo. Zanim bandyta przeanalizuje naszą reakcję, będziemy już daleko - radzi Petek i opowiada, jak kiedyś podczas spotkania z łobuzami, którzy chcieli go ograbić, udawał starego znajomego jednego z nich. Zanim zbir zorientował się, że to nieprawda, Petek był już daleko.

- Są opracowane sposoby. Na przyjaciela, na wariata, na małpę i kilka innych - śmieje się.

Od szkolnej gazetki do powieści

Skąd w tym wszystkim wzięło się pisanie książek?

- Kiedyś, jeszcze w liceum, miałem taką funkcję, że co weekend, kiedy wróciłem z biwaku harcerskiego czy jakiejś wyprawy, to musiałem wieczorem napisać opowiadanie i zawiesić je na gazetce szkolnej - wspomina. No i pisał. Jakoś tak automatycznie zaczął później pracować dla gazet.

- Od 19 lat prowadzę własną agencję dziennikarsko-literacko-wydawniczo-szkole-niową i jakoś sobie radzę - mówi. - Nie było tak, że pewnego ranka obudziłem się, bo muza kopnęła mnie w lewy pośladek i nakazała - pisz. Podkreśla, że jego zdaniem książki powinni pisać zawodowcy.

- To tak jak z naprawą samochodów - robią to fachowcy - mówi. - Ktoś, kto zna literki, jeszcze nie umie pisać.

On jest specjalistą od technik konstrukcji fabularnej, czyli innymi słowy wie, jak pisać , żeby ludziom chciało się to czytać. Robi szkolenia na ten temat. Jego pisania uczyli Amerykanie.

- Oni od 140 lat kodyfikują odpowiedzi na pytanie, jak pisać ciekawie - mówi. - Jak budować sceny, haki, zajawki, fałszywki.

Szacuje, że ma około 120 tys. stałych czytelników.

- Książki są czytane, ale gorzej ze sprzedażą. Zaczytywane są książki z bibliotek. Autor jednak żyje z tego, co sprzeda - mówi Petek. A że rynek ksią-żek dla młodzieży jest niskonakładowy, planuje wydanie pozycji dla dorosłych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza