Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Białogardzie. Jest komornik, ale i perspektywy

Jakub Roszkowski [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. sxc.hu
Zadłużenie szpitala rośnie, na dziś wynosi już ponad 3 mln zł.
Zadłużenie szpitala rośnie, na dziś wynosi już ponad 3 mln zł.
O bajecznych pensjach dla lekarzy, komorniku, który zawitał w szpitalu, planie ratowania lecznicy i powołaniu centrum zdrowia dla psychicznie chorych opowiadano wczoraj w Białogardzie.

Żeby jednak było ciekawiej, wszystkie informacje trzeba było zebrać w całość przysłuchując się dwóm różnym konferencjom. Obie były poświęcone sytuacji tutejszego szpitala.

Pierwszą konferencję, na godzinę 10.15, zwołali Tomasz Walasek, były dyrektor białogardzkiego szpitala, dziś szef Polikliniki w Koszalinie, a zarazem radny powiatowy oraz Marek Lewandowski, były burmistrz miasta, też radny powiatowy.

Obaj związani z opozycją do rządzących Białogardem i powiatem białogardzkim. Sytuację tutejszej lecznicy nakreślili w czarnych kolorach. - Zadłużenie szpitala rośnie, na dziś wynosi już ponad 3 mln zł - mówił Walasek.

- Nie dzieje się nic, co mogłoby poprawić sytuację szpitala. Do dziś nie możemy się doprosić biznesplanu. Nie znamy wyniku finansowego lecznicy, wiemy tylko, że co miesiąc szpital przynosi ponad 200 tys. zł strat i ma na karku komornika.

Tymczasem ustawa mówi wyraźnie, że jeśli organ założycielski nie będzie mógł pokryć tej straty, naszemu szpitalowi grozi likwidacja. To doprowadzi do degradacji regionu - dodawał Lewandowski. Walasek zasugerował, że konieczna jest "restrukturyzacja i cięcia chirurgiczne" w szpitalu, który dziś zatrudnia łącznie ponad 500 osób. - Gdy ja odchodziłem pracowało nieco ponad 200 osób - przypomniał.

45 minut później konferencję, w tej samej sprawie, zwołał starosta białogardzki Tomasz Hynda oraz dyrektorzy szpitala Przemysław Dawid i Jacek Wojcikiewicz. Przekonywali, że wcale nie jest tak źle, jak sugerują radni. - Dyrektor Walasek tak ciął i racjonalizował koszty, że doszło do strajku głodowego. Owszem, mamy dziś komornika, który zajął część pieniędzy, ale pensje i ZUS opłacamy terminowo - zapewniali.

- Pamiętajmy, że dyrektor Dawid przejmował w styczniu ubiegłego roku szpital z zamkniętymi oddziałami i niemal bez lekarzy. Dziś wszystkie oddziały są czynne, mamy zatrudnioną wystarczającą liczbę lekarzy, także tych wyspecjalizowanych - mówił starosta Hynda.

- Lepiej, dziś to lekarze do nas przychodzą i pytają o pracę. A jeszcze 10 miesięcy temu to my musieliśmy ich prosić, by do nas przyszli - dodawał dyrektor Dawid. Padło więc pytanie o pensje, jakie zaproponował lekarzom. Czy są rzeczywiście tak bajeczne, że każdy chce tu pracować?

- To sugestie dyrektorów innych szpitali, którzy mają dziś problemy kadrowe. Zaoferowaliśmy zarobki od kilku do najwyżej kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. To standardowe stawki. Byli lekarze, którzy chcieli nawet 100 zł za godzinę pracy. Na to się nie zgadzaliśmy - odpowiedział dyrektor Wojcikiewicz.

Czy jest plan ratunkowy dla szpitala? - Wizja jest jasna. Skupiamy się na budowie nowego bloku operacyjnego, przenosimy tzw. szpital ostry na ul. Chopina, a oddziały długoterminowe na ul. Szpitalną.

Chcemy też powołania w Białogardzie centrum zdrowia psychicznego. To daje nadzieję na wyjście z problemów. Bo na razie rzeczywiście płynność finansowa szpitala jest zachwiana - zakończył dyrektor Dawid.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza