Dwa małżeństwa emerytów padły ofiarą bezczelnego oszustwa. Najpierw był telefon, w którym ktoś podawał się za córkę. Oszustce udało się przekonać emerytów, żeby przekazali jej 62 tysiące złotych. Po oszczędności życia przyjść miał znajomy córki. “Znajomy" na ławie oskarżonych zasiadł rok temu. Mowa o Sławomirze G., taksówkarzu, który przyjechał po paczkę z pieniędzmi, a później wpadł w ręce policji, bo jego wizerunek utrwaliła kamera zainstalowana na klatce schodowej. Policja zezwoliła na opublikowanie tego zapisu, a kiedy Sławomir G. zobaczył się na gp24.pl, od razu zgłosił się na policję.
- Nie wiedziałem, że wiozę pieniądze z przestępstwa. To miały być dokumenty. Nie było mowy o pieniądzach. Nigdy bym się nie podjął przewiezienia - wyjaśniał, ale Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarżyła, go o pomocnictwo w wyłudzaniu.
Dziś Sąd Rejonowy w Słupsku orzekł, że Sławomir G. nie jest winny zarzucanych mu czynów.
- Możemy mówić, że w sposób nieświadomy oskarżony pomógł sprawcom - uzasadniał sędzia Krzysztof Obst. - Ustawodawca w sposób jasny zakreślił odpowiedzialność w zakresie pomocnictwa.
Chodzi między innymi o umyślność i zamiar, którego w działaniu Sławomira G. sąd się nie dopatrzył. Ostatecznie-jak objaśniał sąd-kiedy tylko oskarżony powziął wiedzę, że może być uwikłany w tego typu zdarzenie i zanim organy ścigania ustaliły jego personalia, udał się na komisariat i złożył obszerne wyjaśnienia.
- Oskarżony na żadnym etapie nie wiedział, że w paczkach znajdują się pieniądze. Nie wiedział, że bierze udział w oszustwie - zaznacza mecenas Bartosz Fieducik, obrońca Sławomira G. - Wyrok uniewinniający to rozstrzygnięcie, które powinno było w tej sprawie zapaść.
Dodajmy, że sprawców przestępstwa nie udało się ustalić do dziś.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?