W ten oto oryginalny sposób reklamował się ich właściciel, Marek Dominiczak, który po raz pierwszy pojawił się na rynku.
- Prowadzę firmę Dywanex w Niekłonicach od 1992 roku i dotychczas jeździłem z towarem do Słupska i na giełdę, ale koszty transportu są coraz większe, więc mam zamiar ograniczyć się do Koszalina - powiedział nam wczoraj Marek Dominiczak.
- Dotychczas sprzedawałem dywany polskie, tureckie i indyjskie, ale ostatnio doszły jeszcze Chiny. Obecnie modne są szagi, których jest z 50 odmian, a ich cena zależy od wielkości i gęstości włosa.
To, co proponuję, jest lepsze gatunkowo. Szagi dobrze się użytkuje, można je prać jak dywany, a włos nie wychodzi. Chińczycy też robią szagi z tworzywa sztucznego, ale to inna odmiana i kosztowna technologia. Określiłbym tę produkcję jako wyższą szkołę jazdy.
I na dowód właściciel wyjął z samochodu niewielki, piękny dywan w pastelowych kolorach, z długim, błyszczącym włosem. To nie jest tanie, bo metr kwadratowy chińskiego luksusu kosztuje aż 150 złotych.
Drogie są też indyjskie dywany, bo są ręcznie tkane z wełny. I klient musi po nie jechać do Niekłonic. Na targ sprzedawca zabrał tylko mały, gruby dywanik 60x100 cm za 90 zł. Różnica pomiędzy nimi, a maszynowo robionymi dywanami z polipropylenu jest rzeczywiście kolosalna. Cena też.
Indyjski dywan, wielkości 2x3 m, kosztuje 1200 zł, połowę tej sumy zapłacimy za dwa razy większy dywan z tworzywa. Na straganie były dywany i dywaniki różnej wielkości w cenie od 10 do ponad tysiąca złotych.
- Tandety nie sprzedaję, więc i reklamacji nie miałem - zapewnia Marek Dominiczak. - Czasem wady fabryczne występują, ale to od razu widać i taki towar odsyłam do fabryki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?