Gdańska prokuratura okręgowa prowadziła śledztwo w sprawie podpalenia aut Aleksandra Jacka, prezesa opozycyjnego do ratusza poprzedniej kadencji Naszego Słupska, który wykazywał nieprawidłowości m.in. w sprawie naliczania podatków biznesmenowi Andrzejowi O. czy synowi prezydenta. O podpalenie oskarżono Czesława M., a o nakłanianie do czynu - Andrzeja O., znajomego byłego prezydenta Macieja Kobylińskiego. W lutym rozpocznie się proces.
Tymczasem prokuratura umorzyła drugi wątek sprawy. Dotyczył on umorzenia w 2013 roku przez ówczesnego wiceprezydenta Słupska ok. 20 tys. zł długów czynszowych za sklep Janinie M. - matce oskarżonego. Choć jej syn Czesław M. oznajmił wprost, że podpalił auta właśnie w zamian za umorzenie tychże długów.
Prokuratura ustaliła, co wydarzyło się w tej sprawie.
- Za pobicie albo podpalenie samochodów czy domu Aleksandra Jacka możesz mieć w zamian anulowanie długu swojej mamy - miał powiedzieć Andrzej O. do Czesława M. w czasie spotkania w samochodzie na tydzień, dwa przed podpaleniem aut w kwietniu 2013 roku.
Wtedy Janina M. kierowała wnioski w sprawie umorzenia długu do ratusza, ale nie zgadzała się z nimi komisja PGM.
Mimo to wiceprezydent Andrzej Kaczmarczyk umorzył dług, biorąc pod uwagę stan zdrowia pani M. i utrudnienia związane z remontem ul. Wojska Polskiego, gdzie miała ona sklep. W śledztwie stwierdził, że miał na względzie ważny interes podatnika, lecz później uchylił się od tej decyzji, bo myślał, że zdanie sklepu oznacza w ogóle zakończenie działalności gospodarczej. Twierdził, że dopiero potem dowiedział się, że kobieta jest matką podejrzanego o podpalenie.
- Całość zgromadzonego materiału dowodowego w zakresie umorzenia długu Janinie M. wskazuje jednoznacznie, iż ma ono związek z podpaleniem samochodów - czytamy w prokuratorskim uzasadnieniu.
Jednak według śledztwa wiceprezydent Kaczmarczyk nie przekroczył uprawnień, bo działał w ramach swoich kompetencji. Nie ma natomiast dowodów na to, że „miał świadomość, iż ta decyzja miała stanowić „zapłatę” za podpalenie”.
Nie ustalono jednak, jak przebiegał proces decyzyjny, a zwłaszcza rozmowy pomiędzy Andrzejem O. a Maciejem Kobylińskim. Mimo że - jak pisze prokurator - Andrzej O. potwierdza, że rozmowy odnośnie do umorzenia długu przeprowadzał, a były prezydent w ogóle ich nie pamięta, ale w ostateczności nie może ich wykluczyć.
- Jest taka kobieta, poczciwa, ciężko pracuje. Kobyliński obiecał, że się z tym zapozna - wyjaśniał Andrzej O.
Prokuratura uznała, że „logiczną konsekwencją” rozmowy Kobylińskiego z Andrzejem O. musiała być rozmowa Kobylińskiego z Kaczmarczykiem, lecz o nieustalonej treści. Również Kaczmarczyk nie wyklucza rozmowy z Kobylińskim.
Prokuratura uznała, że postawa Kaczmarczyka, czyli podejmowanie decyzji, chociaż zgodnych z prawem i w ramach kompetencji, jednak pod wpływem nieustalonych okoliczności, należy ocenić negatywnie. Jednak to nie jest przestępstwo.
Chcesz zobaczyć o czym piszemy w najnowszym "Głosie"? Kliknij i pobierz e-wydanie Głosu Pomorza.
Follow https://twitter.com/gp24_plPopularne na gp24.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?