Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umowa żyć nie umierać

(kow)
Firma pogrzebowa "Kalla" od lat za bezcen użytkuje przyszpitalny budynek jako kostnicę. Wyjątkowo korzystna umowa, nazywana przez Urząd Marszałkowski paranoiczną, kończy się za cztery lat. Firma chce już teraz przejąć obiekt na własność.

Ile płacą inni

"Kalla" jest jedynym zakładem pogrzebowym w Słupsku, który posiada własną przechowalnię zmarłych. Pozostałe firmy korzystają z kostnicy cmentarnej płacąc za to 137 złotych od jednej zmarłej osoby. Przeciętny czynsz za wynajem budynku podobnego do "Kalli" w strefie wokół szpitala wynosi około dwóch tys. złotych miesięcznie.

Ryszard Stus, obecny dyrektor szpitala, o dziwnej umowie dowiedział się od nas i obiecuje wyjaśnić sprawę. Jej początek sięga 1995 roku. Witold Jaciów, ówczesny dyrektor podpisał z "Kallą" umowę użyczenia sporego budynku (574 m. kw.), z przeznaczeniem na zakład pogrzebowy. W ogłoszeniu o przetargu na dzierżawę nie było o tym wzmianki. "Kalla" dostała budynek na 15 lat, a w zamian zobowiązała się do remontu. Jego koszt wyniósł - jak przyznaje właściciel firmy Krzysztof Banach - ok. 100 tys. zł. Tymczasem według naszych szacunków "Kalla" w ciągu roku zarabia dużo więcej.
- Umowę zawierałem 11 lat temu. Nie pamiętam jej zapisów i nie mam ochoty na odświeżanie sobie pamięci - mówi nam dzisiaj Jaciów.
- Umowa jest zgodna z Kodeksem cywilnym. Nie ma w niej nic dziwnego - zapewnia Banach (w latach 90. radny SLD). Nie chce nam powiedzieć, ile czasu zajmuje mu zarobienie 100 tys. zł. - To tajemnica handlowa - stwierdza jedynie.
W 2003 roku po wybuchu tzw. afery łódzkiej Ministerstwo Zdrowia zaleciło szpitalom wyprowadzić ze swoich terenów zakłady pogrzebowe. Kolejny dyrektor słupskiego szpitala - Andrzej Piotrowski, zamiast zerwać umowę, zrzekł się terenu, na którym znajduje się budynek "Kalli" na rzecz Urzędu Marszałkowskiego. Formalnie więc firma nie znajduje się na obszarze szpitala, ale samochody zakładu przejeżdżają przez jego teren, parkują, a nawet są tam myte. - Tak być nie powinno - stwierdza Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia - Ale przepisy pozwalają takie sytuacje uregulować do końca 2006 roku.
W Urzędzie Marszałkowskim sprawę znają od podszewki. - Odziedziczyliśmy teren z paranoiczną, nierozwiązywalną umową. - stwierdza Andrzej Słowiński, dyrektor Departamentu Inwestycji UM - Czy jest to umowa ze szkodą dla szpitala? Nie mnie to rozsądzać.
Krzysztof Banach prostuje, że umowa jest rozwiązywalna, bo kończy się w 2010 roku. Nie dodaje, że "Kalla" już zwróciła się do Urzędu Marszałkowskiego o sprzedaż budynku bez przetargu. - Nie godzimy się na to, bo najlepszym sposobem sprzedaży budynków jest przetarg - stwierdza Słowiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza