- Nic się nie zmieniło. Jest po staremu - tak pierwsze dwa tygodnie funkcjonowania nowego prawa o gospodarowaniu odpadkami (weszło w życie 1 lipca) podsumowuje Igor Balowski, zastępca prezesa największej słupskiej spółdzielni mieszkaniowej Kolejarz.
Podobnie ocenia Mateusz Bilski, rzecznik Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku:
- Generalnie, to nie zmieniło się wiele ani z perspektywy mieszkańców, ani z perspektywy PGK. Odbiór odpadów w Słupsku odbywa się z taką samą częstotliwością jak kiedyś i w podobnych terminach.
Co gorsza przeciętny mieszkaniec słupskiego osiedla śmieci wyrzuca do tego samego kosza, co przed 1 lipca. Nowe pojemniki do segregacji się nie pojawiły. Choć w teorii słupszczanin powinien śmieci segregować (tak zadeklarowały spółdzielnie i ich mieszkańcy płacą 9 zł miesięcznie za odbiór śmieci, a nie 12 zł jak za niesegregowane), w praktyce wygląda to źle.
Obserwowaliśmy wczoraj pojemnik przy ul. Koszalińskiej. Nadal trafiają tam śmieci z pobliskiego sklepu i nadal zbieracze śmieci wyjmują ze śmietnika puszki po napojach i papier (a to powinno trafiać do specjalnych pojemników).
- Teraz jest nawet łatwiej znaleźć puszki, bo lato - powiedział nam wczoraj jeden ze zbieraczy.
Co więcej, w pobliżu nie ma pojemników na rzeczy nadające się do segregowania. Mieszkaniec bloku musi tu obejść dwa-trzy śmietniki, by pozbyć się wszystkich śmieci: jeden do niesegregowanych, drugi na papier, trzeci na plastiki i szkło.
W słupskich wieżowcach wciąż korzysta się z zsypów, które nie zostały zaspawane, choć jeszcze do niedawna o tym mówiono. Bo to jeden ze sposobów, aby wymusić na mieszkańcach blokowisk segregowanie śmieci.
Po zmianie prawa i podwyższeniu opłat za wywóz śmieci odpadki wciąż wywożą te same firmy. W przypadku Zatorza, a dokładnie bloków należących do spółdzielni Czyn, robi to Sommer. Spółdzielnię Domu Nad Słupią obsługuje firma King, a Kolejarz - PGK.
W praktyce więc zmiany mieszkańcy widzą, spoglądając na rachunek, czyli wysokość podatku, który za wywóz śmieci nalicza gmina.
Przypomnijmy, że po pierwszym lipca to spółdzielnia jako właściciel nieruchomości musi wyposażyć ją w pojemniki na odpadki. Bez znaczenia jest tu, czy kosze kupi, czy wydzierżawi. Koszta zostaną przerzucone na lokatorów. Do tej pory do odpłatność za wywóz odpadków (około 8 zł od osoby) wkalkulowana była opłata dzierżawy pojemników. Teraz już nie jest, a i tak za śmieci płaci się o 1 zł więcej.
Trzy największe słupskie spółdzielnie wystosowały niedawno pismo do prezydenta miasta i radnych. Chcą, aby podjęto uchwałę wprowadzającą dodatkową możliwość niż tylko opłata za śmieci segregowane (9 zł) i niesegregowane (12 zł). Chodzi o opcję, w którą wkalkulowana będzie opłata za pojemniki.
Na razie spółdzielniom udało się wynegocjować, że na ich terenie pojawią się punkty do selektywnej zbiórki odpadków. Takich miejsc zgodnie z uchwałą ma być 150. Pojemniki będą własnością PGK, a spółdzielnie nie będą musiały za nie płacić.
PGK jako lider konsorcjum przygotowuje rejonizację miasta. Pojazdy trzech firm mają nie powielać swoich tras.
Ale czy to się podoba, czy nie, ilość segregowanych odpadów musi się zwiększać. Słupsk przekracza tu krajową średnią, ale za kilka lat połowa śmieci powinna być selektywnie zbierana. Jeśli nie, miasto będzie płacić kary. Urzędnicy więc muszą zrobić sporo, by w mieście się to udało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?