Test zabawek przeprowadziła Fundacja Pro-Test.
Aż pięć z 50 zabawek, które przetestowano**stwarza bezpośrednie zagrożenie dla bawiącego się dziecka, ponieważ łatwo oderwać od nich drobne części, którymi maluch może się udławić. Tylko osiem zabawek nie budzi zastrzeżeń – wynika z testu opublikowanego przez Fundację Pro-Test**.
Badania laboratoryjne wykazały, że większość zabawek w ogóle nie przeszła testów bezpieczeństwa lub na zawartość szkodliwych substancji, niezależnie od tego, czy były to tanie produkty z dużych sieci handlowych (np. Ikea) czy też znanych marek, takich jak: Brio, Fisher Price, Simba, Steiff, Tomek i przyjaciele czy Bob Budowniczy
Szczególnie zanieczyszczone szkodliwymi substancjami okazały się zabawki z drewna, mimo że powszechnie są uważane za dobrą alternatywę dla plastiku. Tymczasem żadna drewniana zabawka z testu nie jest całkowicie pozbawiona szkodliwych substancji.
Czytaj także: Koszalin> Przed mikołajkami. Ile trzeba wydać na prezenty?
Jak podkreśla Fundacja Pro-test znak CE, umieszczany na zabawkach, nie jest jeszcze gwarancją bezpieczeństwa. Każdy z 50 produktów z testu miał ten znak. Jego umieszczenie nie wymaga od producenta przeprowadzania badań. Oznacza tylko, że producent daje gwarancję, iż stosuje się do wszystkich obowiązujących go w Unii Europejskiej przepisów (a przynajmniej tak sądzi).
Inne znaki jakości, takie jak GS czy TÜV też nie zawsze gwarantują bezpieczną zabawę: wśród przetestowanych produktów znalazły się zabawki oznaczone powyższymi certyfikatami, a mimo to stwarzające zagrożenie dla dziecka.
Badania zabawek zostały zlecone przez niemiecką Fundację Warentest. W Polsce wyniki testu opublikował magazyn „Pro-Test” na www.Pro-Test.pl.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?