Konrad Remelski z Miastka miał sto kilogramów opakowań kartonowych. Pojechał do jedynego znanego mu punktu skupu makulatury w podmiasteckiej Pasiece. - Okazało się, że jego właścicielka zrezygnowała ze skupu pół roku temu - mówi Remelski.
- Nikt nie chciał odbierać ode mnie makulatury. Nawet za darmo. Były chętne firmy na papier, ale trzeba było im go zawieźć. To żaden interes - oznajmia Marzena Czarnowska, która w grudniu ubiegłego roku zlikwidowała makulaturowy biznes.
Remelski pojechał z makulaturą do Zakładu Usług Komunalnych Kodek w Miastku, który zajmuje się odbiorem odpadów i prowadzi wysypisko śmieci.
- Tam też nie przyjmują makulatury. Właściciel powiedział, że jak chcę, to mogę położyć kartony obok zwykłego śmieciowego kontenera. I on je później do niego wrzuci - opowiada Remelski.
- Nie sortujemy makulatury, bo nie ma specjalnie na nią zainteresowania. Oczywiście nie ma mowy, aby za makulaturę płacić - mówi Kazimierz Kowalski, właściciel zakładu Kodek. Papier miesza się więc ze zwykłymi odpadami i ląduje razem z nimi na wysypisku.
- Kiedyś w szkołach były akcje zbierania makulatury. Zresztą chyba są jeszcze i teraz, ale na mniejszą skalę. Bazując na własnym doświadczeniu, zastanawiam się, po co to wszystko?! Jest wielu ludzi, którzy chętnie złożyliby papier w wyznaczonym miejscu. I nikt nie chciałby za makulaturę pieniędzy, bo to przecież grosze - konkluduje Remelski.
Kowalski na koniec mówi, że przeprowadzi rozmowy z bydgoską firmą, która być może będzie odbierać makulaturę z Miastka.
Wtedy zorganizowałby punkt składowania papieru na terenie swojego zakładu. Za kilogram makulatury płacono nie tak dawno w Miastku 10-15 groszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?