Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W słupskim sądzie ciąg dalszy procesu o zabójstwo sprzed 10 lat. A Franek mówił, że G. poćwiartował i spalił Mirka

Bogumiła Rzeczkowska
Nadal na sali Sądu Okręgowego w Słupsku nie brakowało tajemnych mocy... ma temat morderstwa sprzed 10 lat.
Nadal na sali Sądu Okręgowego w Słupsku nie brakowało tajemnych mocy... ma temat morderstwa sprzed 10 lat. Fot. archiwum
Wczoraj na procesie Piotra G. z Sąpólna Człuchowskiego zeznawali kolejni świadkowie. Mimo że na sali nie było już jasnowidzów - snów, wizji i horroru nie zabrakło.

57-letni Piotr G. na sali sądowej rozmawia tylko ze swoim adwokatem. Do zbrodni się nie przyznaje. Odpowiada za to, że 31 lipca 1998 roku w czasie libacji po żniwach zabił pięciokilogramowym odważnikiem 32-letniego Mirosława S. Z zemsty, bo najpierw Mirek mu odbił narzeczoną, a tamtego dnia ukradł worek zboża.

Później Piotr G. z bliźniakami Władysławem i Stanisławem P. oraz Waldemarem L. wywieźli koniem ciało w worku. Nad jeziorem je zakopali. Jednak policjanci z Archiwum X i słupska Prokuratura Okręgowa nie wyklucza, że G. przeniósł zwłoki albo je spalił.

W sprawę zaangażowano jasnowidzów. Krzysztof Jackowski narysował mapę, gdzie leżą zwłoki. Józef Dzieciątko najpierw przeprowadził własne śledztwo, a wizje mu objawiły, że zabójcą na pewno nie jest Piotr G. Jednak Marek Galikowski na podstawie wahadełka właśnie jego obciąża.

Okoliczne wioski też wzięły Piotra G. na języki. Sąsiedzi dzielą się na tych, co go lubią i nie chcą go oskarżać oraz tych, którzy z sobie znanych powodów twierdzą, że G. "miał ze 30 bab młodych i starszych, a ze swojej posesji ludzi siekierą wygania." Wczoraj świadkowie powoływali się na opinie także nieżyjących.

- Franek M. przed śmiercią opowiadał, że Piotr G. na stole poćwiartował Mirka i spalił - zeznał kolega oskarżonego Michał K., ale zaraz dodał: - Ludzie w Przechlewie tak gadali. Jeden przez drugiego bujdę puścił i tak później wszyscy powtarzali. To samo powtórzył w sądzie Lech N., szwagier różdżkarza, ale na niekorzyść Piotra G.: - Franek mówił, że w kuchni u G. widział krew., a spod śmietnika coś je..... Co tam tak śmierdzi? A G. na to, że cielaka zakopał. Szwagier szukał ciała z różdżką, ale G. siekierą go przegonił. A matka Mirka, jak żyła, opowiadała, że syn we śnie do niej przychodzi i mówi "Mamo, jest mi zimno".

W sprawie pojawia się też wątek grzybów. Lasy urodzajne, a Mirek S. znał je jak własną kieszeń. Po pięć, siedem kilo kurek przynosił do skupu, wywołując tym zazdrość grzybiarzy. Tymczasem Waldemar L., naoczny świadek zbrodni, odwołał poprzednie zeznania.

- To bracia P. rozpuścili te bajki o morderstwie i że Mirka zabił G., bo mieli z nim zatarg - mówił. - On sam gdzieś zaginął.

To gdzie ciało? - Nie ma - Waldemar L. rozkłada ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza