Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wanda Nowicka: Kobiety pokazały, że potrafią działać politycznie

Marzena Sutryk
Wanda Nowicka wzięła udział w I Regionalnym Kongresie Kobiet, który został zorganizowany przez koszalińskie działaczki.
Wanda Nowicka wzięła udział w I Regionalnym Kongresie Kobiet, który został zorganizowany przez koszalińskie działaczki. Radek Koleśnik
Rozmowa z Wandą Nowicką, wicemarszałek Sejmu, która gościła niedawno w Koszalinie.

Gdy Pani myśli: Janusz Palikot - to jakie emocje w Pani się budzą?

- Dla mnie to już jest passe, to już jest sprawa przeszła i rozdział zamknięty. Ja mam swój program polityczny, mam wiele pracy do wykonania i działań i na tym się koncentruję.

A jak Pani przyjęła przeprosiny ze strony Janusza Palikota, który wypowiedział je u boku Aleksandra Kwaśniewskiego? Można było odnieść wrażenie, że to było działanie pod publikę.

- Przyjęłam je do wiadomości. Myślę, że Janusz Palikot nie miał wyjścia i musiał te słowa powiedzieć. A i tak powiedział je za późno i w nie dość przekonujący sposób. Natomiast gdyby nie powiedział ani słowa, to myślę że nawet w Polsce, gdzie standardy tego, co wolno w polityce mówić, są zaniżone, nie mógłby ruszyć dalej. A w krajach europejskich - myślę, że jego kariera byłaby skończona.

Do kogo Pani dziś najbliżej? Wciąż do Ruchu Palikota?

- Jeżeli chodzi o kwestie programowe, to z Ruchem Palikota łączy mnie najwięcej. A inicjatywy, które podejmowałam w ramach Ruchu Palikota, są mi bardzo bliskie, szczególnie Ruch Kobiet, który zainicjowałam i stworzyłam. To inicjatywa łącząca kobiety, które chcą działać politycznie i nie boją się. I myślę, że bez względu na problemy będę mogła z Ruchem Kobiet współpracować. Mam też nadzieję, że zostaną zachowane zapisy regulaminowe wprowadzone z mojej inicjatywy, a więc parytet i "suwak".

Bierze Pani pod uwagę powrót do Ruchu Palikota?

- Nie myślę o tym. Za mało czasu upłynęło od momentu, gdy opuściłam tę partię, aby teraz to rozpatrywać.

Jak pani ocenia porozumienie Janusza Palikota z Aleksandrem Kwaśniewskim? Czy ten pierwszy bardziej zyska, czy drugi bardziej na tym straci?

- No właśnie pytanie: ile straci Aleksander Kwaśniewski... Wydaje mi się, że przed Europą Plus trudny czas, nie wróżę im sukcesu. Ale zobaczymy, jak to będzie.

A Pani z nimi nie jest po drodze?

- W polityce nigdy się nie mówi "nigdy", ale na razie nie widać, żeby z tego miał się rozwinąć poważny projekt polityczny.

Myślicie panie, by na bazie Ruchu Kobiet, Kongresu Kobiet tworzyć listy do europarlamentu? Czy to podwaliny pod budowę partii?

- Za wcześnie, by o tym mówić. Natomiast niewątpliwie jest tak, że kobiety w ostatnim czasie pokazały, że potrafią działać politycznie, że są polityczkami, że myślą o poważnej inicjatywie politycznej. Rozmawiamy z różnymi organizacjami, żeby zobaczyć, czy jest chęć i wola, by działać.

A więc kierunek: Bruksela.

- Nie chcę dziś przesądzać i bardzo konkretnie określać. Chodzi o to, żeby kobiety brały udział w wyborach, a czekają nas i wybory samorządowe, gdzie potrzeba będzie bardzo dużo kobiet na listach, i wybory parlamentarne. Kobiety powinny brać w nich udział na równych prawach, nie na zasadzie paprotek, które się gdzieś umieszcza na listach. Tylko przychodzi siła polityczna i ma prawo ustalać przy jednym stole, jak mają wyglądać listy i jak mają wyglądać działania.

Społeczniczka, aktywistka, skąd taka droga?

- Dla mnie to rzecz oczywista. Zaangażowałam się w to na początku lat 90. i od tego czasu działam.

Czuje się Pani spełniona w tym, co robi?

- Tak. Choć sprawy, którymi się zajmuję, są trudne, uznane przez wielu za kontrowersyjne, więc trudno mówić o łatwym sukcesie. Np. nie udało się zmienić ustawy antyaborcyjnej, co jest dla mnie niezwykle ważną sprawą. Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Bo wyobrażam sobie, że jeżeli uda nam się zmobilizować to pokolenie kobiet do działania, to albo one zmienią prawo albo wymuszą na politykach, że to prawo zostanie zmienione.

Gdy Panią pytają o pieniądze - o nagrody dla marszałków Sejmu, to denerwuje to panią?

- Tak. Bo jeżeli nie podobają nam się nagrody, to zaproponujmy zmiany w systemie i uznajmy, że nikt nie ma nagród - ani rząd, ani prezydent, ani posłowie i fajnie. A robienie z tego populistycznej zadymy, która gra na najniższych emocjach, a wszystko po to, żeby usunąć swoją koleżankę, bo komuś nie pasuje - to niegodne zachowanie.

A gdyby Pani mogła cofnąć czas, mając tę wiedzę, którą ma Pani dzisiaj, wzięłaby Pani tę nagrodę?

- Ale ja przede wszystkim jej nie wzięłam. Ona mi została przesłana. Kiedy się o niej dowiedziałam, to natychmiast ją przekazałam na cele społeczne. Także mówienie o wzięciu nagrody jest nieadekwatne do sytuacji - ja tych pieniędzy nie mam. Łatwo przyszło, łatwo poszło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza