Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceminister Rolnictwa: Jesteśmy otwarci na wspieranie Ukrainy, ale na zasadach, które nie będą chwiały naszym rynkiem wewnętrznym

Jerzy Mosoń
Jerzy Mosoń
Wideo
od 16 lat
Zbliża się rozwiązanie palącego problemu ukraińskiego zboża. Zgodnie z najnowszym pomysłem: każdy transport ze wschodu będzie monitorowany przez elektroniczny system SENT, aż do portu docelowego w Kłajpedzie. Stamtąd ukraińskie ziarno ruszy dalej. O staraniach rozwiązania konfliktu, za którym stoi Rosja oraz kontrowersyjna decyzja Brukseli, opowiada Jerzemu Mosoniowi, sekretarz w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Rafał Romanowski.
od 16 lat

Ilekroć w ostatnich latach Rosja swym agresywnym zachowaniem sprawia światu problem, tylekroć polscy rolnicy odczuwają tego skutki jako jedni z pierwszych. Mamy obecnie kryzys zbożowy, którego głównym winowajcą jest właśnie Federacja Rosyjska. Wcześniej, w następstwie pierwszej inwazji rosyjskiej na Ukrainę w 2014 r., kiedy polscy rolnicy stracili część wschodnich rynków zbytu, pojawiło się wyzwanie w postaci gorączkowego szukania nowych odbiorców na polskie jabłka. Kiedy polski rolnik będzie mógł odetchnąć z ulgą? Czy Polska dysponuje jakimiś narzędziami, które mogłyby ochronić interesy tej części gospodarki?
Skoro mamy rząd, który nie realizuje tzw. polityki resetu, a interes polskiego rolnika, to bez problemu poradzimy sobie z obecnymi wyzwaniami. Wspomniał Pan o roku 2014, ale przecież z podobnym kryzysem mieliśmy do czynienia w roku 2008, a nawet 2007 i 2006 r. kiedy wprowadzone było pierwsze ostre, rosyjskie embargo na polskie produkty. Jeżeli rząd patrzy na to, aby otwierać nowe rynki, a nie tylko w stronę Rosji, to bez najmniejszego problemu jest w stanie budować relacje w skali światowej. Warto zauważyć, że rok 2014 oraz 2022 i 2023 to lata wyjątkowe, ponieważ dotyczą konfliktu zbrojnego, który toczy się tuż za naszymi granicami, co przez dziesięciolecia było wręcz niedopuszczalne.

Skąd zatem wziął się problem z ukraińskim zbożem?
Niestety zostaliśmy oszukani przez tzw. struktury europejskie, które od 2022 r. podnosiły istotną kwestię tzw. korytarzy solidarnościowych. Kłopot w tym, że ich nie zrealizowały. To właśnie dlatego w dniu 15 kwietnia 2023 r. zmuszeni byliśmy podjąć radykalną decyzję, w myśl której zboże ukraińskie, które trafiało na nasz rynek wewnętrzny, zostało zablokowane. Podkreślam, że zawsze byliśmy bardzo otwarci na to, by w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych zboże ukraińskie mogło być eksportowane w różne destynacje światowe – tam, gdzie ono jest naprawdę niezbędne, ale nie na to, by miało konkurować z naszym, polskim zbożem. To, że zdecydowaliśmy się na embargo, to nie znaczy jednak, że jesteśmy całkowicie zamknięci na produkty ukraińskie. Jesteśmy otwarci na wspieranie Ukrainy, ale na zasadach, które nie będą chwiały naszym rynkiem wewnętrznym.

Warto zauważyć, że Rosja zawsze używała instrumentów, które służyły temu, by rozchwiać ten rynek. W tej chwili duże kontrakty światowe w Afryce Północnej i Środkowej wygrywają podmioty, które dostarczają ziarno rosyjskie. Nie jesteśmy w stanie z tym ziarnem konkurować, ponieważ Rosja stosuje ceny dumpingowe, tak, by móc odgrywać znaczącą rolę także w Europie.

Stąd też nasza taka, a nie inna decyzja w sprawie embarga, ale także budowanie koalicji państw przylegających do frontu ukraińskiego. Przede wszystkim jednak podkreślam: powinien być reprezentowany interes polskiego rolnika.

Jak wyglądają teraz relacje między resortami rolnictwa – polskim i ukraińskim?
Oczywiście pan minister Telus jest w stałym kontakcie ze swoim odpowiednikiem ukraińskim.

Oczywiście będziemy też dyskutować na temat propozycji ukraińskiej, ale nie może być tak, że strona ukraińska będzie dyktować, które podmioty i w jakich ilościach będą eksportować zboże na nasz rynek wewnętrzny.

A co ze skargą Kijowa do WTO?
To trochę nieodpowiedzialne ze strony ukraińskiej, że złożyła skargę na Polskę oraz na inne kraje do Światowej Organizacji Handlu WTO. Stąd podnosimy w naszym stanowisku, że jesteśmy gotowi na rozmowy, ale jednym z istotnych warunków jest wycofanie przez Kijów wniosku złożonego w WTO. Jesteśmy otwarci na tranzyt, ale przede wszystkim na taką koalicję, która będzie niwelowała wszelkiego rodzaju mechanizmy, które Rosja wykorzystuje do szantażu Europy. Przez dziesięciolecia Rosja używała szantażu związanego z paliwami kopalnymi. Polska jako suwerenne państwo odcięła się od tego jednoznacznie. Tym bardziej nie wejdziemy w manipulacje rosyjskie, jeśli chodzi o płody rolne.

Kaganiec elektroniczny na ukraińskie zboża
Ukraińskie zboże będzie monitorowane przez elektroniczny system SENT, który zadba o to, by nie trafiło na polski rynek. Na zdjęciu sekretarz w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Rafał Romanowski. Jerzy Mosoń/Polska Press Group

Na czym polega pomysł z tranzytem polskiego zboża przez litewski port w Kłajpedzie?
To jest bardzo prosty i sprawdzony sposób. Oparty jest na systemie elektronicznym SENT. Pozwala on monitorować, podobnie jak przypadku paliw, trasę, którą przemieszczać będzie się zboże. To swego rodzaju plomba elektroniczna, która będzie zakładana na granicy naszego kraju. Zboże trafi do Kłajpedy, a stamtąd ruszy na inne rynki, gdzie jest niezbędne. Zależy nam też na tym, aby zboże opieczętowane systemem SENT mogło przechodzić kontrole fitosanitarne dopiero w porcie w Kłajpedzie.

Jak Pan ocenia postawę Komisji Europejskiej w sprawie ukraińskiego zboża?
Jak się podejmuje decyzje z punktu widzenia Brukseli, Paryża czy Berlina, to niekoniecznie rozumie się to, co dzieje się w krajach graniczących z Ukrainą, a przez to najbardziej narażonych na destabilizację rynku. Inaczej wygląda sytuacja w Polsce czy w Rumunii, a inaczej we Włoszech czy w Hiszpanii. Na rynek europejski powinniśmy patrzeć wspólną miarą, a to oznacza, że powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że produkty rolne napływające z Ukrainy mogą mieć destabilizujący wpływ na tę część Europy. Niestety Komisja Europejska tego nie dostrzega, a na sprawę patrzy przez – być może również – interes bardziej oddalonych państw. Jest też oczywiście kwestia oligarchów, którzy prowadzą gospodarstwa na Ukrainie, a zamieszkują oni w Niderlandach, w Luksemburgu i w Niemczech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wiceminister Rolnictwa: Jesteśmy otwarci na wspieranie Ukrainy, ale na zasadach, które nie będą chwiały naszym rynkiem wewnętrznym - Strefa Biznesu

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza