Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie są coraz bardziej wybredni

Radosław Dimitrow [email protected]
Skazani bacznie oceniają jakość przygotowanych posiłków
Skazani bacznie oceniają jakość przygotowanych posiłków Radosław Dymitrow
Ręczniki za szorstkie, w fasolowej za mało fasoli, a w nocy za ciemno. Funkcjonariusze zakładów karnych przyznają, że więźniowie są coraz bardziej rozkapryszeni i roszczeniowi. Piszą coraz więcej skarg, także do Strasburga.

Najwięcej zażaleń dotyczy wiktu, mimo ko­rzystnych dla osadzonych przepisów. Np. nie można zaserwować tego samego da­nia w ciągu 10 dni.

Więźnio­wie mogą też wybierać menu według różnych diet - wegetariańskiej, lekkostrawnej, mięsnej, dla pracujących itd. Wybrzydzają więc w skargach, że "w fasolowej było za mało fasoli", "ziemniaki były obrane z oczkami", "w surówkach brakuje witaminy C".

Np. w Strzelcach Opolskich skazany miał pretensję, że na Wigilię zamiast karpia dostał inną rybę, a więzień z Kluczborka donosił, iż "kurczak to w rzeczywistości jest pałka od nogi" i nie można się nim najeść.

- Jesteśmy zalewani takimi skargami - mówi Tomasz Fijał­kowski z ZK nr 1 w Strzelcach. - Nie możemy ich jednak ignorować. Każdą musimy rozpatrzyć.

Zażalenia angażują całe działy więziennej administracji. Osadzeni zasypują nimi też sądy i prokuratury, a te muszą na ich pisma odpowiadać. Cała korespondencja skazanych z różnymi instytucjami odbywa się na koszt podatników.

Zakład karny ma obowiązek dostarczyć im za darmo papier, przybory do pisania, koperty i znaczki. Zdaniem Katarzyny Idziorek, rzecznika dyrektora okręgowego służby więziennej w Opolu, taka postawa skazanych bierze się z dużej ilości wolnego czasu.

Skazani narzekają też na warunki kulturalno-bytowe. Nie­którzy potrafią w jednym piśmie prosić dyrektora o postawienie w celi telewizora i konsoli do gier, a w drugim - skarżyć się na ciasnotę. Skazanym przeszkadza też, że wieczorem w celach gaśnie światło. "W nocy jest tak ciem­no, że do sikania trzeba wymacać muszlę i usiąść na niej, żeby nie osikać ścian" - naskarżył skazany.

Jeszcze inni mają zastrzeżenia do jakości pracy więziennej pralni. "Nie zwykłem chodzić w ubraniach śmierdzących i wyglądają­cych jak ze śmietnika", "ręczniki są zbyt szorstkie i nie pachną płynem do płukania" - w listach do dyrekcji ZK w Kluczborku żalą się osadzeni.

Służba więzienna opowiada też przypadek łapania pająków przez skazanych i przesyłania ich jako dowodu, że w celach jest pełno insektów. A to niedopuszczalne.

- Rekordzista ze Strzelec Opolskich wysłał od począt­ku tego roku już 107 zażaleń - przyznaje Katarzyna Idzio­rek, rzecznik dyrektora okrę­go­wego służby więziennej. - Przy tym część tych skarg zawierała po kilka zarzutów. Administracja musiała się do każdego odnieść osobno. Pracy przy odpowiadaniu na pisma będzie je­szcze więcej, bo wię­źniowie mają coraz większą świadomość prawną i, naturalnie, interpretują przepisy po swojemu, żeby zyskać jak najwięcej.

Opieka medyczna też nie spełnia oczekiwań wybrednych

Na ostrzu krytyki osadzonych jest także służba medyczna, choć więźniowie mają zapewnioną całodobową opiekę lekarską. Mają też nieograniczony dostęp do dentysty i wszystkich specjalistów.

Nie muszą czekać na wizyty w kolejkach. W razie potrzeby, np. konieczności przeprowadzenia specjalistycznego badania, są przywożeni na koszt zakładu karnego do szpitala.

- W praktyce wygląda to tak, że podjeżdżamy w konwoju przed szpital, mijamy kolejkę pacjentów i wchodzimy prosto do gabinetu - opowiada jeden z konwojentów. - Słyszymy wtedy komentarze, że państwo lepiej traktuje bandytów niż uczciwych obywateli.

Zdaniem Pawła Moczydłowskiego, socjologa i kryminologa, pisanie skarg to najczęściej metoda więźniów na odegranie się na funkcjonariuszach i administracji zakładu karnego.

- Wiedzą, że ich pisma przysparzają dodatkowej pracy - tłumaczy Paweł Moczydłowski. - Osadzeni mogą też w ten sposób zwracać na siebie uwagę, a wielu z nich lubi być w centrum uwagi. Dla innych to natomiast forma protestu, bo nie zgadzają się z... prawem karnym i polityką państwa.

W skrajnych przypadkach skazani decydują się na drogę sądową i domagają się odszkodowań. Np. Adam W., jeden z członków opolskiego gangu "Paska", który zajmował się handlem narkotykami, haraczami i sutenerstwem, skarżył organy ścigania za to, że pobyt w więzieniu doprowadził go do depresji. Wystąpił z wnioskiem o odszkodowanie w wysokości 2,5 mln zł.

- Pełnomocnik skarżącego ostatecznie wycofał pozew - informuje Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu. Adam W. prawdopodobnie uznał, że na wygraną nie ma szans. Jak pokazuje bowiem praktyka, sądy niezwykle rzadko przyznają więźniom rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza